W dzisiejszej części cyklu o naszym kochanym i wymarzonym mieszkaniu zajrzymy nieco głębiej do jego środka, a także pokażę, jakie nastąpiły zmiany, zaczynając od korytarza.
Tak wygląda plan:
Nie jest to typowa dla Lwowa kamienica, ponieważ zazwyczaj budowano je w kształcielitery U – z częścią frontową i dwoma oficynami ciągnącymi się wzdłuż podwórka. W części frontowej były zazwyczaj dwa symetryczne mieszkania w kształcie litery L – z pokojami od frontu i częścią gospodarczo-kuchenną od podwórza. Jeśli oficyny były długie, to mogły się w nich mieścić kolejne klatki schodowe i kolejne mieszkania, już o niższym standardzie, bez okien na ulicę.
Nasza kamienica nie posiada oficyn, a dzięki temu mieszkanie ma kształt zbliżony do kwadratu, co bardzo ułatwiło jego przeplanowanie. Górna część, skierowana na południowy zachód, wychodzi na ulicę, dolna, na północny wschód, na podwórze. Mieszkanie zajmuje całe piętro budynku i ma dwa wejścia – jedno z głównej klatki schodowej (od ulicy), drugie z podwórza, gwintowymi schodami, dla służby (na planie „koło od roweru”) – przez zaszklony balkon do kuchni.
Współcześnie te schody nie prowadziły już donikąd, ponieważ zarówno sąsiad z góry, jak i z dołu zamurował je na swoim poziomie. Na naszym poziomie służyły natomiast… zobaczcie sami. Zwracam uwagę na oryginalne drzwi, malowane we wzór słojów drewna. Tak, imitacja drewna na drewnie.
Tak natomiast wyglądały główne drzwi do mieszkania. Oczywiście dwuskrzysłowe i podwójne, skrzynkowe. Wisiała na nich jeszcze oryginalna skrzynka pocztowa, taka, co z tylnej strony ma mosiężną szparkę z napisem „Listy i gazety”. Powyżej słysznych rozmiarów „judasz” – wizjer, zasłonięty kawałkiem tekturki.
Po remoncie drzwi zyskały biały kolor. W traksie czyszczenia warstw starej farby ukazało się kilka wykonanych na drewnie ołówkiem napisów. Nie wiem, kim był „Kozłoski”, ale postanowiłam ten fragment zostawić odkryty.
Od strony korytarza drzwi były białe. Samo pomieszczenie wyposażono w kilka niezbędnych sprzętów jeszcze przy budowie (na innych piętrach są takie same) – szafę, wieszak (z miejscem na parasole!), toaletkę z lustrem. Wszystkie te sprzęty pochodzą z ok. 1913 r. Oryginalnie były malowane na zielonkawy kolor, przez który prześwitywał naturalny kolor sosnowego drewna, teraz to się nazywa shabby chic.
Na wieszaku na parasole (w Szewcji takie w muzeum pokazują) były napisy sugerujące, że wyrób jest austro-węgierski. Może ktoś rozszyfruje więcej:
K.K. Oest. PAT
U. Koenigl.-Ung. PAT
W trakcie remontu:
Po wyniesieniu wszystkich sprzętów, pomalowaniu ścian i drzwi okazało się, że korytarz nie jest taki mały ;) Zauważyliście, że drzwi do pokoi są różnych wysokości? Widać stolarzowi „tak wyszło”. Ostatecznie podjęliśmy też decyzję o zamianie parkietu na płytki, co wynikało z tego, że cały parkiet w mieszkaniu miał być przekładany, a za tym idą straty w materiale. Potem okazało się, że dostaliśmy w prezencie jeszcze 100 m2 starego parkietu, ale decyzja już zapadła. Wybraliśmy płytki o wzorze, który można było spotkać na lwowskich klatkach schodowych 100 lat temu.
Ostatecznie wyszło tak:
Ciąg dalszy nastąpi!