Baśnie Narodów Byłych Republik Radzieckich

Panorama Kultur poleca lekturę:
Witalij i Dmytro Kapranow
Baśnie Narodów Byłych Republik Radzieckich
Vizja Press&IT 2007

W ciekawy sposób połączono współczesne, postsowieckie realia z motywami baśni ludowych. Coś w sam raz dla etnografa zafascynowanego wschodem ;)
Poniżej pozwalam sobie zamieścić fragment baśni „Jak mnie matula rodzili”, która mi się najbardziej spodobała (morał: dlaczego mężczyzna powinien być obecny przy porodzie swojego dziecka).

Warto przeczytać całość.

„(…)
– Przepraszam – zapytałem, wstając – długo to trwa?
– Co? – znowu zmierzyła mnie swoim cynicznym spojrzeniem.
– No, ten… poród.
– A… – uśmiechnęła się drwiąco. – To zależy. Czasem godzinę, a czasem i osiem.
Nie zwróciłem uwagi na drwinę. Kto stał w poczekalni porodówki, ten zrozumie.
– Osiem! I przez cały czas tak krzyczą! – wzdrygnąłem się, wskazując głową w stronę strasznych dźwięków.
– A co zrobić? Napisane jest: „w mękach rodzić będziesz potomstwo swoje” – stara uśmiechnęła się jeszcze szerzej, jakby ucieszyło ją to, co powiedziała.
– Boże! – wyrwało mi się.
– Denerwujesz się? – zajrzała mi w oczy. – To dobrze. Czemu z nią nie poszedłeś? Teraz pozwalają.
– Ja!?
Aż rękami zamachałem. Marynka też mnie na początku namawiała, nawet się trochę gniewała. Ale ja nie mogę. Proszę zrozumieć, ja nie z tych. Jak sobie wyobrażę… nie, za nic w świecie.
– Boisz się – wyciągnęła całkiem poprawne wnioski stara. – Oczywiście. Wszyscy mężczyźni się boją. Jak tam – to z przyjemnością, a jak stamtąd – broń Boże. A to niedobrze. Lepiej widzieć, co się rodzi – twoje, czy nie. Dla pewności. Taki wypadek miałam – urodziło się dziecko, bez problemów, rączki, nóżki – wszystko na miejscu, a jak tylko położyłam na stolik – rozpłynęło się, jak kisiel na talerzu.
– Ale co? Czernobyl? – szepnąłem przerażony.
– A gdzie tam! Jeszcze go wtedy nie zbudowali. Mówią, że takie się rodzi od domowika albo od strzygonia. Dlatego zawsze swoim pacjentkom mówiłam – jeśli od jakiegoś nieczystego albo nie jesteś pewna czyje – rób aborcję. Po co ono na tym świecie? Żywym – żywe, a martwym – martwe.
Rzuciłem okiem na moją rozmówczynię. Nie, na szaloną nie wyglądała, chociaż to, co mówiła nijak nie mieściło się w zdrowym rozsądku.
– Co tak patrzysz? Nie wierzysz? Nie całe życie podłogi myłam. Kiedyś byłam dyrektorem tego oddziału, pięćdziesiąt osób pod sobą miałam. Na wydziale akuszerstwa i ginekologii wykładałam, doktorat pisałam.
Na fizjonomii mało się znam, ale wygląd kobiety potwierdzał jej słowa. Co prawda nisko zawiązana chustka i pasmo siwych przerzedzonych włosów przyciśnięte do samych brwi, wskazywały na pracownika od ścierki i miotły, ale podłużna twarz o delikatnych rysach, ukrytych pod pomarszczoną skórą, jasne oczy za cienkimi oprawkami okularów – wszystko to świadczyło o szlachetnym pochodzeniu i zupełnie nie pasowało do brudnego fartucha i rozlazłych, kiedyś zapewne kraciastych, kapci. Wielkie czerwone ręce mogły być skutkiem ciągłego sąsiedztwa z wodą w wiadrze, choć równie dobrze oznaką ginekologicznego fachu. Oni i chirurdzy zawsze mają takie ręce, zauważyliście?
– W swojej praktyce wiele widziałam, chłopcze. Samych aborcji przeprowadziłam tysiące, i babki takie mi rzeczy opowiadały, że nawet ci się nie śniło – zaśmiała się smutno. – Ginekologom nie kłamią. Wszystko nam opowiadają, jak było. I domowików, i strzygoniów płody usuwałam. I na aborcji się sparzyłam.
(…)”

wycieczka: Gródek Jagielloński - Beńkowa Wisznia -Rudki -Sambor -Sądowa Wisznia
miały być Brody

zobacz także:

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Pdf mini-guides

Ostatnie wpisy