grupa 87

By Published On: 28 kwietnia, 2008Categories: praca0 Comments on grupa 87

Wspólnota Siemanowicka

Wspólnota Siemianowicka stała 8 h na granicy, z czego 2 h, jak utrzymywali, z powodu kierowcy, który nie wiedział gdzie jaką pieczątkę musi wziąć.
Przyjechali więc dopiero po południu (25.04). Spotkaliśmy się przy św. Annie i pojechaliśmy od razu do Jura. Na szczęście piękna pogoda. Przy Jurze toaleta (koniecznie), opowiadam o cerkwi i wchodzimy do środka. Staram się skrótami, bo czasu mało, ale ludzie ciekawi, dopytują się. Wracamy do autobusu. Tam stoi grupka, która nie poszła, palą papierosy.
– I co pani za bajki tam opowiadała?
– Trzeba było iść posłuchać, to by pan nie pytał.
– Ja to tego nie chcę słuchać, ja to wszystko znam lepiej od was. Bo ja się we Lwowie URODZIŁEM.
– Nie rozumiem, dlaczego jest pan wobec mnie niegrzeczny?
Więcej już nic nie mówiłam, nie musiałam, grupa sama go „ustawiła” – po coś jechał, jak taki mądry.
Potem pojechaliśmy na cmentarz, z małym przystankiem pod Galerią Obrazów – na wymianę waluty.
Zwiedziliśmy cmentarz, ludzie zmęczeni, bo to jednak cała noc i cały dzień w drodze, a w autobusie była jedna starsza pani, jak się potem okazało, osiemdziesięciolatka, która narzekała na nogę, że boli, że nie ma siły chodzić. Mówię jej: – Pani Ruto, siła nie jest w nodze, a w głowie, jeszcze Pani będzie jutro tańczyła, zobaczy Pani. Z chodzeniem dawała radę dzielnie, jak to zazwyczaj ci najsłabsi i najstarsi – zawsze w peletonie.
Z cmentarza pojechaliśmy do Winnik, do Rusałki, gdzie byli zakwaterowani.
Z Winnik właściciele zabrali mnie samochodem do Lwowa, skąd z Wasylem pojechaliśmy jeszcze zakwaterować nieszczęsną grupę z Wschowy, z którą były wczesniej problemy, bo na tydzień przed przyjazdem zrobiło się ich o połowę mniej. Ale hotel ich pożałował, i zwrócił im zaliczkę. Z warunków (Grand Rezort) bardzo zadowoleni. To chyba była sympatyczna grupa, szkoda, że nie chodzili ze mną.
Do domu wróciliśmy na 22.oo

Następnego dnia zwiedzanie starego miasta: zrobiliśmy bardzo porządny pełny program, bo do dyspozycji był cały dzień – tylko na starówkę. Umówiliśmy się przed operą. Potem była Ormianka, Dominikanie, Woloska, Złota Róża, Rynek; po przerwie katedra i opera. A stamtąd prosto na kolację, do której przygrywał Edzio. Edzio od p. Zbyszka jest o tyle lepszy, że lepiej potrafi wciągnąć publikę do zabawy – przywitali nas muzyką, co już było miłe. Wspólnota Siemianowicka też była doskonale przygotowana, to trzeba przyznać – mieli własne śpiewniki z piosenkami lwowskimi, i śpiewali, a potem Edziu wyciągnął do tańca panią Rutę (jak to proroczo przewidziałam). Pani Ruta, jak się okazuje, jest też artystką kabaretową, piśniarką, aktorką, potem sama śpiewała „po ślunsku” piosenkę , którą sama napisała, a „Wesoła Fala jej przygrywała. Widziałam, że samemu Edziowi było przyjemnie grać dla takiej publiki, i przedłużył swój występ do 2 h. Pani Ruta obiecała mu, że załatwi im zaproszenie na dni Siemianowic.

Odprowadziłam ich jeszcze do autokaru, żegnaliśmy się bez końca.
Wieczór był spokojny, ciepły. Ludzie jeszcze do późna święcili koszyczki.
Jutro Wielkanoc.

grupa 86
rozmyślania wielkanocne

zobacz także:

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Pdf mini-guides

Ostatnie wpisy