
Kijów. Pułapka.
Nasz dzisiejszy półgodzinny spacer przedłużył się do ponad godziny i ostatecznie skończył wezwaniem taksówki. Było jeszcze wcześnie, więc postanowiliśmy przejść się kawałek, zamiast wracać do hotelu metrem. Spacerowaliśmy beztrosko, zanim nie zobaczyliśmy blokpostu (posterunku wojskowego) i jeży przeciwpancernych. Kiedy zaczęliśmy się na głos zastanawiać, czy da się przejść, jakaś uprzejma pani poinformowała nas (po polsku!), że tędy nie przejdziemy. Trudno, to następną ulicą. Ale i ta okazała się zamknięta, i następna. Zrobiliśmy spore koło i wróciliśmy do pierwszego posterunku, gdzie żołnierze poradzili drogę przez szklany mostek widokowy. Kiedy bez rezultatu szukaliśmy zejścia na mostek, postanowiliśmy kolejny raz zapytać o drogę wypoczywającego na ławce dziadka. Ten, oderwany od lektury gazety „Beton” odparł, że już chyba setny raz jest o to pytany, i że niestety, jesteśmy w pułapce. Widocznie codziennie czyta „Beton” na dawnej ścieżce do szklanego mostka. Jedynym wyjściem było objechać całą zamkniętą dzielnicę urzędową. Chyba nie muszę wspominać, że google nic o tym nie nie wie.