pianino
Było ich trzech – mój mąż, jego brat (chodzi na siłownię) i kolega, i jeszcze dwóch dostawców z sieci supermarketów RTV-AGD. Kiedy wynosili z tamtego mieszkania (parter), zagadnęła ich jakaś kobieta – Wnosicie, czy wynosicie? – Wynosimy. – A, to lżej :).
Przyjechali na Rynek. Milicjant pozwolił im wjechać pod samą bramę, wyładować, i zaraz odjechać. Jeden z tamtych pojechał zaparkować samochód, a drugi nagle jakby sobie przypomniał: – Już tu byłem. Która to klatka? Ostatnia? Z telewizorem, albo lodówką. – Ostatnia. Z lodówką.- odparł mój mąż. Wtedy przyszedł ten drugi. – Pamiętam to podwórko. Wnosiłem tu towar kolesiowi z ostatniej klatki. – Z kim byłeś? – zainteresował sie tamten drugi. – Nie pamiętam. – Lodówka? – Tak. – No to ze mną!
Ponaciągali sobie wszystko, co mogli, ale chyba nie było tak najgorzej, bo jeden z nich odpowiedział, że wnosił kiedyś pianino na 7. piętro. Na 5. powiedział, że miło było poznać, i że nie chce już pieniędzy. A u nas tylko trzecie ;)
