zwyczajny dzień
Wiktor przyjechał z przedszkola (kolega go przywiózł):
– Cicho, bo Romanek źle się czuje, a właśnie zasypia. – Trzasnął drzwiami i krzyknął coś głośno, o śnie Romana można zapomnieć.
Roman zjadł kolację, biorę go myć.
– Ja będę się kąpał z Romanem.
– Dobrze.
Zabrałam Romana umytego przebierać w piżamkę, Wiktor w wannie.
Roman już w piżamie – zwymiotował. Zdejmuję brudne ubranka, niosę do wanny drugi raz.
Cała łazienka w wodzie, wylewa się na korytarz.
– Co ty tu robisz? Mów szybko!
– … huśtam się…
W dodatku woda w wannie zimna, opłukuję szybko Romanka, płacze, rzucam jakieś szmaty na podłogę, żeby parkietu nie zalewało, każę Wiktorowi wychodzić.
– Ja sam nie umiem.
Ale wyszedł, i nawet w piżamę się szybko ubrał, chyba ze strachu.