ciężkie życie przewodnika
Dzień 1, sobota.
Wracam z Winnik, z całodziennego objazdu podlwowskich zamków i uciekania przed deszczem (udanego). Jest godzina 18.30, dzwoni mąż. – Gdzie jesteś? – Dojeżdżam do Lwowa. – Przyjechać po Ciebie? – Nie trzeba. Postanowiłam zajrzeć jeszcze do Natalii, która dopiero zabrała grupę na Cmentarz Łyczakowski. Godz. 20.oo, dzwoni mąż. – Gdzie jesteś? – Na cmentarzu. – Na jakim znowu cmentarzu?! – Łyczakowskim. Z Natalią. – Idziecie na kawę? – Pewnie tak. Godz. 21.oo. jesteśmy w centrum, po kawie, serniku, koniaku i pielmieniach. Natalia idzie do kina z mężem, ja do domu. Po drodze spotykam jeszcze dwójkę znajomych (też idą do kina), i Zuzę (pije koniak z koleżanką w kawiarni pod moim domem, przyłączam się). Godz. 23.oo – dzwoni mąż. – Chciałem tylko zapytać, czy wszystko w porządku?
Dzień 2, niedziela.
Rano spotkanie z grupą. Wchodzę do autobusu, uczestnicy wycieczki: – O, ciężka noc była! Zwiedzanie kończy się w połowie dnia, wracam do domu, bo mam jeszcze dziś oddać artykuł do Kuriera Galicyjskiego. Dzwoni Zuza. – Jesteś w domu? Mam dzisiaj imieniny, nie chcesz ze mną wypić wina? – Dlaczego nie powiedziałaś wczoraj, że masz imieniny? – Nie wiedziałam. Zuza przychodzi z butelką białego wina i wędzonym serkiem. Siedzimy do 23.oo. O 00.oo wysyłam felieton do Kuriera zrodzony w mękach, a częściowo skopiowany ze starszych wpisów na bloga i idę spać z kacem moralnym.
Dzień 3, poniedziałek.
Do kaca moralnego dołącza alkoholowy. Dziś obiecałam Marty klasę oprowadzić po Cmentarzu Łyczakowskim. Jedziemy, przed wejściem powtórka, czego nie można robić na cmentarzu – biegać, krzyczeć – dzieci wiedzą, ale są bardzo żywe, nie moga się powstrzymać. Przy każdym ciekawszym nagrobku stajemy i dyskutujemy, zadaję im pytania: – Kim był Iwan Franko? – Bokserem! – Wykrzykuje ktoś i już wszyscy powtarzają za nim. Każdy chce coś powiedzieć, wykazać się, tym bardziej, że na koniec ma być niespodzianka. Recytują wiersze – Marii Konopnickiej, Władysława Bełzy. Na koniec wszystkim daję czekoladki za dobre odpowiedzi. „Obyś cudze dzieci uczył” – rozumiem… Wracamy do domu, ja zupełnie bez sił. Kładę się poczytać i zasypiam.
Ciężkie jest życie przewodnika.
