
Hodowica i Nawaria
W niedzielę wybraliśmy się na wycieczkę do Hodowicy i Nawarii. Była piękna, niemal wiosenna pogoda, choć staw w Hodowicy wciąż skuty był grubą warstwą lodu. Wiał też silny wiatr, który utrudniał latanie dronem, które było jednym z głównych celów naszego wyjazdu za miasto.


Hodowica i Nawaria to dwie wsie lezące na południe od miasta, tuż za jego obwodnicą. W obu znajdują się piękne niegdyś barokowe kościoły, których architektem był Bernard Meretyn, ten sam, który wzniósł we Lwowie katedrę św. Jura. Kościół w Nawarii jest czynny, natomiast ten w Hodowicy znajduje się w ruinie, brak mu dachu.
Nawaria
Niegdyś miasteczko, dziś licząca ok. 1500 mieszkańców wieś. Rokokowy kościół ufundował tu w 1739 roku (ukończono budowę w 1748) Marcin Wieniawski, chorąży przemyski, wraz z synem. Do fundacji dołożył się lwowski kanonik Szczepan Mikulski, zamawiając wyposażenie świątyni. Prawdopodobnie dlatego ołtarze i ambonę wykonał Piotr Polejowski, snycerz znany z prac w katedrze łacińskiej we Lwowie.
Po wojnie kościół był zamknięty, aby po latach znów powrócić do funkcji kultowej. Co niedzielę jest tu odprawiana msza rzymskokatolicka.

A tak wyglądał kościół i jego otoczenie w 2007 r:
[photomosaic nggid=416]Hodowica
Nieco późniejszy, z lat 1751-58 jest kościół w Hodowicy. Autorstwo Bernarda Meretyna, wówczas już nadwornego architekta królewskiego jest bezsporne – znaleziono w świątyni podpis mistrza, ukryty na ambonie. Fundatorem był wspomniany wcześniej ksiądz kanonik Mikulski.
W pracach nad wyposażeniem świątyni brali udział Jan Pinsel oraz Maciej Polejowski.
Szczególnie interesujące jest rozwiązanie ołtarza głównego, który jest namalowany w stylu iluzorycznym na ścianie prezbiterium. Był on tłem dla rokokowych figur Ukrzyżowanego oraz postaci stojących pod krzyżem, które tworzyły razem widowiskową kompozycję „teatrum sacrum” oświetlaną ze znajdującego się powyżej świetlika. Polichromia częściowo przetrwała do dziś.

Według tego samego projektu zostały wybudowane kościoły w Kołomyi, Busku i Łopatynie.
Obecnie w przedsionku dawnego kościoła mieści się zaimprowizowana kapliczka. Czasem ze Lwowa przyjeżdża ksiądz.
[photomosaic nggid=417]Zderzenie wysmakowanej architektury barokowej pochłanianej przez przyrodę, ma w sobie coś wielce surrealistycznego i przywołuje skojarzenia z odczuciami i doświadczeniami konkwistadorów czy pionierskich eksploratorów, którzy zapuszczając się w interiory takiej czy innej terra incognita, stawali nagle osłupiali w zachwycie przed aztecką piramidą czy innym Angkor Wat.
(Arminius, forum internetowe Racjonalista)
źródła:
dramat trwa
Moja Babcia mieszkała przed wojną w Nawarii wyjechali chyba w latach 1946-48 nie jestem pewien, a Pradziadkowie prowadzili tam restaurację.
Sebastian
sebastian.ciukaj@gmail.com