Nie przepadam za książkami biograficznymi, ale zachęcona przez koleżankę siegnęłam i Was namawiam gorąco do lektury tej książki.
Jest to rodzinna opowieść o losach Maryli Wolskiej i jej dzieci, zwłaszcza najmłodszego syna, Juliusza, wcześnie zmarłego, ale i za życia spychanego na margines rodziny, kochanego mniej, niż reszta dzieci, w końcu pomijanego milczeniem. Ta postać to dziadek autorki, o którym ona sama wiedziała niewiele, dopóki nie odkryła w szufladzie starego mebla zbieranej przez lata korespondencji swojej babci. Odczytane po latach listy pozwalają zajrzeć od środka do rodziny Wolskich, poznać panujące tam stosunki, a sama Maryla Wolska ukazuje się nie tylko jako utalentowana poetka, ale jako żona i matka.
Autorka nie szczędzi przy tym swojej słynnej prababki, ukazując ją jako kobietę uwikłaną w ówczesne mieszczańskie konwenanse, a nawet pułapkę własnego egocentryzmu. Tak, nie jest to Wolska ze szkolnej lektury…
Czyta się bardzo dobrze, lekko, wciąga niemal jak dobry kryminał.
Zaskoczeniem był ostatni rozdział, gdzie moim zdaniem autorka popełnia nadużycie, na siłę wplątując historię Luka, ale też pisząc przez pryzmat swoich własnych stereotypów. „Myślę, że się pogubili, próbując przyłożyć do nas znane sobie schematy” – kwituje incydent z ukraińską policją. A czy sama postępuje inaczej? Nie zna Ukrainy, i chyba nie chce jej znać, chodzi tylko ścieżkami wydeptanymi przez swoją rodzinę. Kontakt z Ukraińcami jest sporadyczny, i ograniczony tylko do tego, co konieczne, aby odszukać ślady kolejnych Wolskich. W pewnym momencie autorka opisuje sytuację, gdzie rodzinne historie zaczynają się zazębiać z miejscowymi i komentuje to słowami: „wolę nie nasuwać na siebie zbiorów naszej pamięci” – to mnie uderzyło i nie mogę zrozumieć, dlaczego?
Mimo woli nasuwa się porównanie z historią opisaną w książce i powodami wykluczenia Julka z rodzinnej pamięci. A może taka wybiórcza pamięć, pamięć, jak szuflada, do której wkłada się tylko to, co potrzebne, a potem strzeże się tego zazdrośnie, jest zwyczajną, ludzką cechą? Nie chcę zdradzać więcej, tym, którzy nie czytali, dlatego jeszcze raz zachęcam Was do lektury i wyrobienia sobie własnej opinii.