200 złotych i pierścień
W 1898 r. miał miejsce w pierwszorzędnym hotelu Grand przykry wypadek. Ernst Frankl, gość z Wiednia, zgłosił obsłudze hotelowej, że jego pokój okradziono. Zginęlo 200 zł i złoty pierścień. Kradzieże zgłosiło także kilku innych gości, pan Frankl był jednak szczególnie wzburzony i aby go uspokoić i sprawę uciszyć, hotel wypłacił mu 140 zł, obiecując pokryć także resztę strat, po brakującą kwotę poszkodowany nidy się nie zgłosił. Nie wykryto też sprawcy kradzieży i całej sprawie wkrótce zapomniano… aż do 1901 roku.
Brunet wieczorową porą
W 1901 r. zameldował się w hotelu George Otto Ritter von Frankl, także wiedeńczyk. Zbieżność nazwisk? Pracownicy hotelu opisali go jako „eleganckiego bruneta o oczach niebieskich i wykwintnych manierach”. Szczodrze rozdawał napiwki, może dlatego dał się dobrze zapamiętać. Dnie spędzał na przesiadywaniu w restauracjach i na torze wyścigowym, gdzie grał na ogromne sumy. Tymczasem i w tym hotelu goście zaczęli się skarżyć na kradzieże, co bardzo szkodziło hotelowi o znakomitej reputacji. Wkrótce Frankl zawiązał znajomości z wieloma kobietami z wyższych sfer. Ofiarami niebieskich oczu padały zarówno doświadczone mężatki, jak i młode panienki, które umawiały się z naszym bohaterem na tajemne schadzki. We Lwowie huczało od plotek.
Wkrótce Franklem zainteresowała się także policja. Tłumaczenia, że jest synem wiedeńskiego bankiera nie znalazły potwierdzenia, okazało się za to, że jego brat siedzi w więzieniu za kradzieże. W dodatku obsługa hotelu Grand rozpoznała w nim swojego dawnego gościa, rzekomo okradzionego przed trzema laty… Rewizja w pokoju hotelowym przyniosła także dowody rzeczowe świadczące na jego niekorzyść. Frankl został zatrzymany. W chwili aresztowania miał przy sobie jedynie 16 złotych.
Wyskoczyła z okna
Wieść o aresztowaniu Frankla musiała zaskoczyć jego kochanki. Jedna z nich, Regina Z. usiłowała nawet popełnić samobójstwo, wyskakując z okna swojego mieszkania przy ul. Sykstuskiej na ulicę. (Nie)szczęśliwie spadła na… siennik, który niósł właśnie przechodzący pod oknem robotnik i nic jej się nie stało.
źródła
Wiek Nowy. 1901, nr 104, 105