„Rodziłam w sierpniu, nikt ode mnie w szpitalu nie wymagał pieniędzy. Położnej mąż zapłacił po porodzie, innym przy wypisie. Płaciliśmy według uznania za jakość wykonanej pracy. Tylko raz pielęgniarka dziecięca, która w nocy opiekowała się moim dzieckiem leżącym pod lampą, zasugerowała, że całą noc nie spała. Powiedziałam dziękuję, a ona stoi i czeka, więc powiedziałam, że nikt nie ma prawa spać w pracy. Obraziła się”.
„Przed wypisem podeszła do niej dyżurna pediatra i zażądała pieniędzy (pytanie – za co??). Kiedy znajoma dała jej 50 hr, rzuciła ten banknot i powiedziała, że nie jest jakąś sanitariuszką”.
„Dwa tygodnie temu był incydent z wymuszeniem 1000$ za cc przez jedną z lekarek z naszego szpitala. W dzień wypisu tej dziewczyny po prostu nie wypisali (znaleźli 100 powodów). Analogiczny wypadek miała moja krewna w innym szpitalu w zeszłym roku – pozwolenie na wypis dostała dopiero po tym, jak rozliczyła się całkowicie z wszystkimi lekarzami”.
„W sierpniu B. przyjmowała poród jednej dziewczyny. Namęczyła się trochę z nią, poród był ciężki. Kiedy potem spytali ją o opłatę, powiedziała: no, chyba na 500$ sobie u ciebie zasłużyłam. I jak tu zapłacić mniej?”
„Prowadzili mnie na porodówkę, kiedy ta sanitariuszka, która wycierała moje wody z podłogi, przyczepiła się do mojego męża, i otwartym tekstem mówi, żeby odwdzięczył się pieniędzmi, ze oni cukierków ani alkoholu nie potrzebują. A lekarz po porodzie przyszedł i też zaczął robić aluzje do pieniędzy… mąż czy to nie zorientował się w sytuacji, czy pod wpływem emocji głupio zapytał: ile jestem panu winien?, a on na to; a na ile pan ocenia życie swojej córki?”
„Mojej znajomej po tym, jak nie zapłaciła, powiedzieli, że jej dziecko nie słyszy na jedno ucho. Miesiąc się martwiła, aż pojechała do innego szpitala i wyszło, że wszystko jest w normie. Ja po porodzie dałam sanitariuszce 50 hr., to jak mnie wiozła na oddział, po drodze pięć razy powiedziała, jaka jestem gruba i jak jej ciężko, jeszcze pieniędzy chciała”.
To tak sobie, z nudów czytałam forum przed porodem :)