
Język w kościele
Palemki w kościele św. Antoniego
Poszliśmy, poświęciliśmy.
Było sporo ludzi, ale pogoda nie dopisała – plucha, rano śnieg. Tylko na chwilę wyszło słońce. A trzy lata temu święciliśmy w zaspach śniegu ;)
Ksiądz proboszcz pokrzyczał trochę na nas (parafian św. Antoniego) w czasie ogłoszeń, że mało pobożni, że nie chodzimy na adoracje, wspólnoty, gorzkie żale itp. Ale krzycząc wciąż się uśmiechał :)
Język liturgii
Proboszcz zapowiedział też, że nabożeństwa w czasie Triduum i Wielkanocy będą dwujęzyczne. „Wiele jest rodzin mieszanych i musimy się wzajemnie szanować” – powiedział. W zeszłym roku na rezurekcji drugie czytanie i psalm były po ukraińsku. Mnie to nie przeszkadza, bo kilka razy do roku w czasie wielkich świąt można pójść na jakiś kompromis i zrobić ukłon w stronę ukraińskojęzycznych parafian. Podobno jednak niektórych doprowadziło to do łez.
Kresowianie w Polsce protestują przeciwko wprowadzaniu języka ukraińskiego do liturgii w kościołach na Kresach w ogóle, upatrując w tym nawet jakichś odgórnych nakazów władz państwowych. Tak nie jest. Te decyzje podejmują księża i hierarchowie kościelni, Polacy. Często na wyraźne życzenie parafian – we Lwowie są duże wspólnoty polskojęzyczne, ale im dalej na wschód tym mniej jest ludzi (także rodowitych Polaków) posługujących się tym językiem. Zazwyczaj jest po prostu wprowadzana druga msza po ukraińsku, obok polskiej. W naszym kościele św. Antoniego na Łyczakowie w niedzielę są 4 msze po polsku, 1 po ukraińsku i 1 po rosyjsku. W katedrze jest dodatkowo niedzielna msza po łacinie i po angielsku. Rozmawiałam na ten temat z księdzem w czasie kolędy i powiedział, że Kościół stara się wychodzić na przeciw potrzebom całej parafii, a jego obowiązkiem nie jest krzewienie tradycji narodowych i zamykanie się w ścisłym polskim kole.
Zresztą czego jak czego, ale patriotyzmu naszemu proboszczowi na pewno nie brakuje. Sądzę, że można łączyć własny patriotyzm, pielęgnowanie tradycji narodowych i języka z szacunkiem dla innych.
A wy co sądzicie na temat mszy po ukraińsku?
* Czy wiesz, że możesz komentować logując się za pomocą facebooka, google, twittera, disqus lub bez logowania? Wystarczy, że klikniesz ramkę Rozpocznij dyskusję> Nazwa> Wolę pisać jako gość.
A dlaczego we Lwowie nie można jak w Wilnie – tam w wielu kościołach są dwie rezurekcje, dwie pasterki itd. Oba duszpasterstwa (polskie i litewskie) szanują godziny drugiego i nie wchodzą sobie w paradę nawzajem. Każdy ma prawo do zachowanie swojej tradycji bez robienia zamieszania w kościele.
W Wilnie też nie jest tak słodko. W katedrze nie odbywają się nabożeństwa w języku polskim, są długoletnie korowody z oddaniem „polskim” Franciszkanom budynków ich klasztoru. Z „polskiego” kościoła św. Ducha tzw. cudowny obraz został przeniesiony do pobliskiego kościółka „litewskiego”. Zdarzyło się, że wikary wyganiał z niego polskich turystów.
Jasne, ze nie jest idealnie (zwłaszcza kwestia katedry… a niby katedra ma być dla wszystkich…), ale jest chociaż jeden kościól, w którym wszystkie msze są wyłącznie po polsku, zaś w pozostałych duszpasterstwa są rozdzielone. Np gdy Polacy mają Wielki Czwartek o 17, Litwini – o 19, Polacy rezurekcję o g. 7, Litwini o 9 itd…
http://www.ausrosvartai.lt/index.php?option=com_content&task=view&id=410&Itemid=420
jeszcze ogłoszenia litewskie w tym samym kościele:
http://www.ausrosvartai.lt/index.php?option=com_content&task=view&id=473&Itemid=485
modlcie sie po swojemu,Pan Bog rozpozna swoich
Czy msza po polsku jest od początku do końca, czy też są w niej wplecione czytania też po ukraińsku, tworząc z Liturgii groch z kapustą?
Zazwyczaj jest oddzielnie po polsku, oddzialnie po ukraińsku. problem sie pojawia przy takich okazjach jak pasterka, rezurekcja czy inne okazje, kiedy jest tylko jedna masz a(lub jedna uroczysta) – wtedy robią polską mszę z ukraińskimi wstawkami. Mowa o Lwowie, kościół św. Antoniego.
Dziękuję za odpowiedź. No to jest jednak groch z kapustą… Jestem zwolennikiem mszy w jednym języku. Jeśli jest zapotrzebowanie na mszę w jęz. ukraińskim, ksiądz powinien to uwzględnić i wybrać jakąś godzinę w niedzielę, by takową liturgię odprawić. Ale taka lingwistyczna mieszanina, to koszmar w odbiorze i przeżywaniu nabożeństwa przez wiernych. Swoją drogą, czy przed wojną metropolita Szeptycki odprawił jakąś mszę w katedrze św. Jura w języku polskim dla Polaków obrządku gr.-kat., których wcale nie było tak mało? Nie sądzę. Czy dziś, w cerkwiach gr.-kat. w Polsce odprawia się nabożeństwa po polsku, bo takie jest życzenie wiernych? Tu, chyba powinna obowiązywać polityka wzajemności. Na ziemiach, które odeszły od Rzeczpospolitej w wyniku rozbiorów i nie znalazły się w Jej granicach po 1918 r., język polski przetrwał w dużej mierze dzięki kościołowi rz.-kat. Często bywało tak, że mieszkający na tych ziemiach Polacy, mimo że na co dzień nie używali języka ojczystego, ale zachowali go w modlitwie. I właśnie tu leży zasługa kościoła dla polskości na Kresach. Dziś, gdy hierarchowie tego samego kościoła usuwają język polski z nabożeństw, mimo że nie mają nacisków od administracji ukraińskiej, oddają niedźwiedzią przysługę swoim polskim wiernym, a to jest jawne działanie na szkodę parafian i jako takie, powinno być napiętnowane. Przecież ksiądz, biskup, czy metropolita, wkładają sutannę po to, by służyć, a nie narzucać swoją wolę ogółowi. Pozdrawiam z Łodzi!
Tylko że Kosciół nie zamierza realizować żadnej polityki narodowościowej i ma do tego prawo, choć może i przykro, jak się spojrzy wstecz i zobaczy, jaka była jego rola wczesniej… Dla mnie msza z ukraińskim czytaniem (groch z kapustą), owszem, była trochę niecodzienna, ale „koszmarem w odbiorze” to bym nie nazwała. Oczywiście, gdyby tak było na codzień, też bym się buntowała. A raz w roku przeżyję.
Kilka lat temu w jednym z podlwowskich miasteczek rozmawiałem z miejscowym księdzem. Skarżył się, że jest zmuszany przez zwierzchników do używania w liturgii języka ukraińskiego, choć wszyscy parafianie są Polakami. Nie zaprzeczył, kiedy stwierdziłem, że widać Watykanowi ze względów strategicznych zależy na „ukrainizacji” kk i że nie mają dla niego znaczenia uczucia wyznawców narodowości polskiej.
Odnośnie zwierzchników, też już o tym było: https://lwow.info/44-kosciol-powszechny-czy-narodowy/. Generalnie widac taką tendencję, że Kościół chce być postrzegany jako byt niezalezny od tradycji państwowych/narodowych.
Msze powinny być wszędzie po łacinie i tyle:) A czytania to już inna sprawa. Ale przykład z Estonii – tam prawie nie ma katolików, więc msze święte są po: estońsku, polsku, rosyjsku, angielsku i łacinie (wszystko często dostaje się jednemu Księdzu) – i na tej po łacinie wszyscy są zadowoleni, bo nikt nie kaleczy języka. :) A na Ukrainie w zasadzie duża większość to grekokatolicy. Zresztą…ten język jest taki zrozumiały, że na prawdę nie ma się co przejmować – uważam, że jesteśmy wszyscy WSPÓLNOTĄ KOŚCIOŁA i na prawdę język nie powinien mieć dla nas znaczenia… To miło ze strony Księdza Proboszcza, że nie wysłuchuje tylko polskich parafian…
bylam liedys w kururcie w Grecji – ksiadz w malutkim kosciele katolickim przed msza wychodzil do wiernych i robil ‘statystyke’ – “who speaks English, raise your hand”, “kto mowi po polsku reka w gore”, jeszcze po grecku, wlosku i jakiemus tam…potem bral najwieksze grupy i dzielil pojednym miedzy nich czytania i psalm…kazanie robil po grecku, ale pod pulpitem mial stosik pism sw. :) kzdy byl zadowolony…przy jednej mszy to chyba dobry pomysl?