
Kijów. 1943
Co roku, przed 9 maja na grupach i forach o Kijowie pojawiają się opowieści o dziadkach, babciach, matkach, i innych krewnych, którzy ofiarnie brali udział w odgruzowywaniu Kijowa w 1943 roku. Miasto bardzo ucierpiało w czasie II wojny światowej. W 1941 r. zajęli je Niemcy, postępujący z ofensywą na wschód. W 1943 r. Kijów przejęli znów Sowieci, którzy we wrześniu przeszli Dniepr, a w listopadzie zajęli samo miasto, które pozostało w ich rękach już do końca wojny i po niej. Zdjęcia z 1943 r. ukazują Kijów jako morze ruin:

„Wyzwolenie” Kijowa z rąk Niemców było dla ZSRR sprawą najwyższej wagi, również ze względów ideologicznych. To jedno z największych miast sowieckich, zajętych przez Niemców w czasie wojny, do tego najważniejsze – „matka grodów ruskich”. Wejście Amii Czerwonej miało być prezentem dla Stalina na rocznicę rewolucji październikowej. Przez całe dziesięciolecia radziecka propaganda podtrzymywała wersję, że dzięki błyskawicznej ofensywie Armii Czerwonej Niemcy nie zdążyli doszczętnie zrujnować Kijowa.
W rzeczywistości Kijów niszczyli zarówno Niemcy, jak i Rosjanie. Niemieckie bombardowania miały miejsce 22 lipca 1941 r., celem były m. in. dworce kolejowe i fabryki. Jednak już jesienią została przeprowadzona akcja dywersyjna NKWD, w wyniku której zniszczeniu uległy mosty na Dnieprze, elektrownia, w gruzach legł główny sobór Ławry Kijowsko-Pieczerskiej. Cudem ocalała Katedra Mądrości Bożej (św. Sofii). Część miasta została zaminowana przed ustąpieniem Armii Czerwonej. Cześć min rozbroili Niemcy, a część wybuchła i doprowadziła do ogromnego pożaru na Chreszczatyku, który trwał pięć dni. Zniszczeniu uległa duża część centrum Kijowa, ponad 300 budynków. Niemcy oskarżyli o wszystko Żydów, co było pretekstem dla masowych mordów w Babim Jarze.

Do dziś w Rosji wspominana jest rocznica zajęcia Kijowa przez wojska sowieckie, obowiązkowo z uwagami, że „Ukraińcy powinni się cieszyć i świętować”, a tego nie robią, bo przecież „obecni mieszkańcy Kijowa to potomkowie przegranych w tej wojnie i oni dyktują tam swoje święta„. „Władze Kijowa prawdopodobnie nie wyślą nawet telegramów z gratulacjami dla weteranów!” – pisała w 2018 r. Rossijskaja Gazieta. To nie wszystko: żeby złożyć kwiaty pod pomnikiem „Wiecznej Chwały” mieszkańcy Kijowa muszą przejść przez szpaler żołnierzy ATO, którzy „walczą z potomkami tych, którzy zniszczyli nazizm w Europie”. W Rosji kult Wielkiej Wojny Ojczyźnianej i propaganda przypisywania sobie wyłącznej zasługi zwycięstwa mają się nawet lepiej, niż w ZSRR.
W 1981 r. w Kijowie powstał cały kompleks memorialny poświęcony Wojnie Ojczyźnianej (w 2015 r. zmieniono nazwę na memorialny Kompleks udziału Ukrainy w II wojnie światowej). W jego skład wchodzi widoczna prawie z każdego punktu miasta figura Matki-Ojczyzny o wysokości ponad 100 m. (10 m. wyższa niż Statua Wolności i dwa razy niż Chrystus ze Świebodzina), muzeum, wystawa radzieckiej techniki wojskowej, „wieczny ogień” i pomniki w stylu brutalizmu „forsowanie Dniepru” i inne kompozycje o tematyce zaczerpniętej z epizodów wojennych.
W rzeczywistości, dzień wyzwolenia Kijowa jest raczej smutną rocznicą. Operacja pochłonęła życie ok. 400 tysięcy żołnierzy Armii czerwonej (i ok. 125 tys. żołnierzy hitlerowskich), odnowienie władzy sowieckiej też nie jest powodem do świętowania.
O bombardowaniach niemieckich w Kijowie powstała piosenka, śpiewana do melodii walca Jerzego petersburskiego „Błękitna chusteczka”. W słowach piosnki powtarza się powszechne w ZSRR przekonanie, że wojna rozpoczęła się w 1941 roku – przecież kiedy przekraczali granice Polski w 1939, nie ma mowy o żadnej wojnie, nie?
źródła:
Kasia napisała:
„(…)powtarza się powszechne w ZSRR przekonanie, że wojna rozpoczęła się w 1941 roku – przecież kiedy przekraczali granice Polski w 1939, nie ma mowy o żadnej wojnie, nie?”
Mają dobry pretekst, Kasiu. Wszak debile zarządzający wtedy Polską wydały absurdalny rozkaz „Z sowietami nie walczyć!”. Temat na książkę…
Ale jeszcze wiedziony wczorajszym, alkoholowym klimatem Baczewskiego przy okazji wspomnę, że Wołyniak na siłowni opowiadał mnie historię z czasów niemieckiej okupacji Charkowa. Otóż Niemcy, myśląc, że zostaną tam na dłużej ponoć wybudowali sobie w tym mieście browar i produkowali piwo „Nowa Bawaria”. Cały ten region miał się podobno tak nazywać. Ciekawe, nie wiedziałem, ale na allegro była kiedyś jakaś etykietka tego piwa do kupienia, tyle że raczej współczesna.
Foty z Kijowa jak z koszmarnego snu – mam nadzieję, że mnie nie dojadą około trzeciej w nocy :)