Wracaliśmy z Polski 14 godzin, więc o 3.oo byłam już zbyt zmęczona żeby trzeźwo myśleć.
A szkoda, bo może w przeciwnym wypadku zatrzymalibyśmy się w Kulikowie, żeby sfotografować działający w środku nocy… stragan owocowo-warzywny. Teraz nie daje mi to spokoju (czy aby na pewno mi się nie przyśniło?), a wtedy jedyną myślą było: może kupić arbuza?