fbpx

Ołyka: gniazdo Radziwiłłów

Jedną z ciekawszych miejscowości na Wołyniu, po którym podróżowaliśmy latem zeszłego roku, jest miasteczko Ołyka (dziś zdegradowane do osiedla typu miejskiego), dawniej jedna z głównych siedzib możnego książęcego rodu Radziwiłłów. W Ołyce znajdują się dwa zabytki najwyższej klasy – barokowy pałac z poł. XVIII w. oraz kolegiata z XVII w. – dziś skupimy się tylko na pierwszym obiekcie.

Stara droga do Ołyki:

Historia

Ołyka przeszła we władanie Radziwiłłów w XV w., drogą więzi małżeńskich – jako posag żony jednego z nich. Znani przedstawiciele rodu, którzy rezydowali w Ołyce, to m. in. Mikołaj Radziwiłł „Czarny”, Mikołaj Krzysztof Radziwiłł „Sierotka”. W rękach potomków braci „Sierotki” i potomków samego „Sierotki” Ołyka pozostawała przez następne stulecia, aż do XIX w. Majątek przez dłuższy czas był zarządzany jako ordynacja, co uniemożliwiało jego podział na mniejsze części. Niestety w XIX w., po bezpotomnej śmierci (zostawił jedynie córkę) w 1813 r. żołnierz napoleoński Dominik Radziwiłł pozostawił majątek obciążony ogromnymi długami. Zamek przez dłuższy czas stał opuszczony i niszczał. W 1839 r. odwiedził go Józef Ignacy Kraszewski, który napisał potem: „Rzadko widzieć tak cało dochowany zamek obronny, któremu brak tylko dział w strzelnicach, zwodzonych mostów i więcej ludzi – bo w brukowanych dziedzińcach zamkowych, po których echo się rozchodzi, znać, że życie opuściło już dawno tę starożytną budowę.”

Spory o podział majątku trwały 60 lat. W końcu podzielono go na dwie części i przekazano dwóm braciom, również potomkom „Sierotki”. Ferdynand Radziwiłł otrzymał majątek w 1873 r. w opłakanym stanie – pałac był w ruinie. Mimo usilnych starań, do I wojny światowej nie udało się go wyremontować całkowicie. Według jednej z wersji, w odbudowie brał udział architekt Zygmunt Gorgolewski, autor projektu Teatru Wielkiego we Lwowie. W czasie I wojny pałac został ponownie zniszczony i ograbiony.

Od 3 września 1939 r. Ołyka na krótko stała się rezydencją prezydenta RP, Ignacego Mościckiego.

Dziś Ołyka jest senną osadą, która utknęła gdzieś w połowie lat 90. ze swoimi marzeniami o lepszym życiu, które chyba zresztą nigdy tu nie tętniło, bo autor książeczki o Ołyce, z której korzystam, już w 1913 r. pisał o „cichych, jakby w smutnym śnie pogrążonych, rozległych i płaskich, a słabo zaludnionych niwach”, które ożywały może tylko na moment w czasie dorocznych jarmarków, na których sprzedawano łapcie z łyka.

Rezydencja

Według tradycji, zamek wzniesiono tu w poł. XVI w., a w zachowanych jeszcze w początkach XX w. inwentarzach zamkowych najstarsze wzmianki pochodzą z XVII w. Z nich dowiadujemy się, że ówczesny pałac był skromny, liczył sobie 7 pokoi, kaplicę i salę górną, a także 4 pokoje dolne i „apteczkę”. Do tego drewniane zabudowania gospodarcze, wszystko otoczone podmurowanym kwadratowym wałem, ok. 100×100 m, z czterema basztami i bastionami w narożnikach. Pod budynkiem mieszkalnym znajdowały się piwnice, „w niektórych  Żydzi z miasteczka przechowywali swoje wino”. Z inwentarzy dowiadujemy się także, jak wyglądały i jakie przeznaczenie miały poszczególne pomieszczenia w 1737 r., w tym sala balowa, sypialnia książęca, ale także dwa skarbce, więzienie, „komórka do zmywania naczynia kredensowego”, a nawet „cu­kiernia z zielonym kaflowym piecem, służącym do wypiekania biszkoptów”. Całość opisu można znaleźć na stronie http://www.wolhynia.pl/.

Mimo, iż Ołyka nie była główną siedzibą rodu, w l. 1740-60 rezydencja przeszła gruntowną przebudowę pod okiem ówczesnego gospodarza – Michała Radziwiłła „Rybeńki”. Na dawnym kwadracie wałów postawiono barokowy pałac o czterech połączonych ze sobą skrzydłach oraz dwóch bramach – jedną od strony miasteczka i drugą, z wieżą zegarową, i wewnętrznym dziedzińcu. Ilość pokoi wyrosła do kilkudziesięciu, w pałacu były także dwie kaplice.

plan parteru; źródło: S. Tomkowicz, Ołyka

Budynek nie był bardzo ozdobny – praktycznie brak na nim dekoracji rzeźbiarskiej; w początkach XX w. widać było jeszcze ślady polichromii na ścianach, dziś całkowicie utraconych.

Podczas sporów rodzinnych w XIX w. ordynacja uległa sekwestracji, czyli tymczasowemu zajęciu przez państwo. W 1812 r. w pałacu urządzono szpital, który po sekwestracji utrzymano jeszcze do 1836 r.

Do II wojny pałac był cały czas zamieszkany przez Radziwiłłów. Główne skrzydło mieszkalne znajdowało się od strony miasteczka (wejście od strony kolegiaty). Nad bramą wjazdową mieściła się wysoka na 2 kondygnacje sala balowa o 24 oknach. W prawym, niższym skrzydle były kuchnie, pralnie, pokoje dla służby, a na piętrze – pokoje gościnne (tu mieszkał w czasie swojego pobytu w Ołyce Mościcki). Przeciwległe skrzydło, w 1922 r. wciąż nieodnowione po okresie zniszczeń, stało wówczas puste, a pałac był nieotynkowany. W północnym bastionie urządzono… jamę dla niedźwiedzi, do których, jak wiadomo, Radziwiłłowie mieli słabość.

Wokół zachowały się fragmenty dawnych murów obronnych, wałów i długiego mostu zwodzonego, poprowadzonego ponad otaczającymi rezydencję mokradłami.

Obrabowany w czasie II wojny światowej pałac po jej zakończeniu przejęło państwo sowieckie, które urządziło tu szpital psychiatryczny dla przestępców. Szpital działa do dziś.

źródła:

Stanisław Tomkowicz „Ołyka”, 1922
Mirosław Derecki OSTATNIA PODRÓŻ PREZYDENTA MOŚCICKIEGO (2) MIĘDZY OŁYKĄ A KUTAMI
http://www.wolhynia.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=301&catid=24&Itemid=101
J. I. Kraszewski, Wspomnienia Wołynia, Tom 1
0 0 votes
Ocena artykułu
Subscribe
Powiadom o
2 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Odwiedzałem Ołykę dwukrotnie i było to jedno z tych miejsc na Ukrainie w których czułem się najgorzej. Dawny pałac to obecnie wyjątkowo ponure miejsce, które emanuje nieprzyjemną energią. W oknach widać siatki lub kraty, jeśli na dziedzińcu było kiedykolwiek coś ładnego, to śladu po tym nie zostało. Część pałacu od strony mokradeł jest zrujnowana. Jedynie droga do Ołyki wyłożona przedwojenną trylinką ma w sobie coś malowniczego (dziury też są). Kościół jest obecnie poddawany renowacji, więc w środku wszystko było albo skute, albo nowe. Przy placu przed pałacem jest sklep – byłem świadkiem, jak jego właściciel na kawałku tektury rozłożonej przed wejściem dzielił blok mięsa mielonego na mniejsze porcje, zbierając odłupane fragmenty prosto z ziemi do reklamówek (gdzieś mam nawet zdjęcia). Jak się przejeżdża w pobliżu Ołyki to warto zajrzeć, bo to tylko kilka kilometrów od głównej drogi, ale na pozytywne wzruszenia nie ma co się nastawiać.

Visit Us On FacebookVisit Us On InstagramVisit Us On Pinterest