„Tam, gdzie lwowskie śpią Orlęta…” – taki tytuł nosi album o Cmentarzu Obrońców Lwowa. Niestety, od pewnego czasu Orlęta nie mogą oka zmrużyć, przez przewalające się nad ich głowami burze i płonące race.
Władza upomina i doradza
Nową awanturę (którą to już w życiu lwów spod Pomnika Chwały?) rozpętała tym razem Lwowska Rada Obwodowa. Dla wyjaśnienia jest to odpowiednik władz wojewódzkich. Rada ta nie ma najmniejszych kompetencji w sprawie Cmentarza Orląt, a jednak 26 października „w trosce o dobro stosunków polsko-ukraińskich” wystosowała pismo, w którym zwraca uwagę na nielegalnie ustawione na cmentarzu figury Lwów i potępia brak reakcji ze strony miasta. Nieprzypadkowo też w tekście skrytykowano „propolskie, antyukraińsko nastawione osoby”, które „drogą oszustwa starają się ustawić zabronione pomniki we Lwowie”. Zakończono pełnym patosu przypomnieniem, że godność narodowa nie może być zdawkową monetą dla polityka. Odezwa została wystosowana do MSZ, rządu, i specjalnej komisji, która zajmuje się cmentarzami i pomnikami wojennymi.
Z tonu przebija „my tam nic do Polaków nie mamy, ale szanujmy się, nie jak te sprzedawczyki z miasta” – w piśmie wymieniono z nazwiska osobę, która dała pozwolenie na powrót lwów na cmentarz. Przypomnijmy, że merem Lwowa jest – wielokrotnie już oskarżany przez „patriotów” o działanie na rzecz Polaków i szkodę własnego narodu – Andrij Sadowyj. W dodatku Sadowyj zamierza startować w wyborach prezydenckich na wiosnę (taki sport narodowy – podobną chęć zgłosiło 35 innych osób), więc taki drobny kamyczek do jego ogródka.

Dodam jeszcze, że całą akcję potępili… nacjonaliści ukraińscy z Nacjonalnego Korpusu, pisząc m. in., że „niszczenie lwów w Mieście Lwa tylko dlatego, że postawili je Polacy, jest śmiechu warte i tragikomiczne”.
Pełne tłumaczenie tu:
Dym na cmentarzu
Oczywiście w Polsce zawrzało, MSZ wystosowało jak zawsze notę, prezydent rozmawiał z prezydentem, ksiądz Isakowicz-Zalewski napisał felieton, a na forach internetowych zrobiło się lepko od przekleństw i wyzwisk. Sprawa wędrowała między gabinetami ukraińskich urzędników jak gorący kartofel, bo przecież każdy rozumiał, że to nie na serio z tym usuwaniem figur, tylko tego, „szanujmy się”, ale nikt też nie chce być tą propolską szują przecież. Sprawa ostatecznie wróciła do Lwowa i ma być rozpatrywana na sesji rady miasta.
Tymczasem grupka „niezwykle pomysłowych” młodych ludzi kilka dni przed 11. listopada wślizgnęła się tylnym wejściem na Cmentarz Orląt i dosłownie… narobiła dymu. Odpalili kilkanaście rac i rozciągnęli szerokie na cały cmentarz transparenty sławiące Orlęta Lwowskie i pewną śląską drużynę piłkarską. Cała akcja trwała podobno tylko kilka minut i przeszła całkiem niezauważona (?), dopiero po kilku dniach zrobił się powtórny dym, tyle, że internetowy, kiedy nagranie zostało opublikowane w sieci. Pomysłodawcy mają już następców, którzy, trzeba przyznać zupełnie amatorsko, próbują powtarzać ich wyczyn. 22 listopada administracja cmentarza zatrzymała trójkę studentów, którzy odpalali race, czy świece dymne na cmentarzu.
Gdzie ten patriotyzm?
Moim zdaniem, i jedni i drudzy, zachowując się w swoim mniemaniu patriotycznie, postąpili równie głupio nierozważnie. Czy takie akcje przyniosą jakiś skutek? Ukraińcy są u siebie, jeśli zechcą, usuną te lwy, a nawet zetrą je na proszek i posypią nim alejki w parku stryjskim. Tylko co tym osiągną oprócz poczucia, że zachowali dumę narodową? Jeszcze mniej pożytku z robienia stadionu na cmentarzu, pomijając, że nie mieści się to nie tylko w żadnej znanej polskiej tradycji, ale i w głowie, to po prostu działa na szkodę samego Cmentarza i lwów. Moim zdaniem najlepszym patriotą jest ten, który cicho, ale systematycznie pracuje dla dobra swojego kraju. Łatwiej jest zrobić wyskok na weekend do Lwowa, szybka akcja, pewnie trochę adrenaliny, a jeszcze łatwiej pisać głupoty w ciepłym gabinecie na Wałach Gubernatorskich, niż codziennie odgarniać śnieg na cmentarnych alejkach czy dyżurować całymi dniami w zimnej kaplicy.
Czcić pamięć, to dbać o cmentarze i szanować to miejsce, a nie pokrzyczeć i uciec. I zostawić to nam, tym co zostali we Lwowie i kontynuują tu kulturę i język polski. A wszystkich śmiałków zapraszam tu osiedlić się na stałe, wyżyć z tej wypłaty i emerytury i wrzeszczeć choć codziennie. A my tutaj mamy jeszcze dużo do zrobienia, a teraz prawie codziennie czytamy nekrologi o odchodzących Polakach przedwojennego Lwowa. A ci studenci i inni gdyby pracowali codziennie to nie mieliby czasu na bezsensowne uczynki pseudopatriotyzmu. (A. Gordijewska, z dyskusji na forum internetowym)
Odpalanie rac, niszczenie skrzyń, w których znajdują się lwy, nie przypadły też do gustu Polskiemu Towarzystwu Opieki nad Grobami Wojskowymi, które w wydanym specjalnie oświadczeniu potępiło wszelkie działania urągające powadze miejsca i niezgodne z prawem, co z tego jednak, jeśli są tacy, co i w swoim „patriotyzmie” opinię lwowskich Polaków mają za nic?
Ciszej więc, Panowie i Panie, nad tymi trumnami, dajcie odpocząć Orlętom, bo batalia toczy się już nie o groby, a na grobach.
źródła