Kolejna wycieczka w Karpaty, tym razem znów wyciągnęła nas nasza kochana Ania (Energy Butterfly) – ale pod namioty. Celem była góra Szpyci w paśmie czarnohorskim, wyróżniająca się charakterystycznymi formami skalnymi sterczącymi ze zbocza.
Widzę w internecie, że sporo osób idzie tą trasą, ale w przeciwnym kierunku – spotkaliśmy ich też po drodze. Moim zdaniem to gorszy wariant – z przedzieraniem się na samym początku przez wiatrołomy i długim, stromym podejściem przez kosówkę. Trasę na lekko można zrobić też w jeden dzień.
Zaroślak
Trasę zaczynamy z Iwano-Frankiwska (Stanisławowa). Dojazd do Worochty zajmuje około dwóch godzin. Stąd planujemy podjechać jeszcze do bazy na Zaroślaku – ok. 12 km, ale droga jest bardzo słaba i w dodatku pełna samochodów i autobusów! na wjeździe przy szlabanie trzeba się zapisać i zapłacić za wjazd (30 uah/os). Z Zaroślaka prowadzi najkrótsza droga na Howerlę – najwyższy szczyt Ukrainy, a zdobywanie Howerli to sport narodowy Ukraińców. Strach pomyśleć, co się tu będzie działo 24 sierpnia – w Dzień Niepodległości. Do parkingu przy bazie nie ma szans dojechać, zatrzymujemy się około kilometra niżej.
Dalej idziemy już pieszo. Droga z Zaroślaka prowadzi żółtym szlakiem (przed wojną biegł tędy szlak niebieski) – stara austriacka droga po woli wspina się do góry. Po drodze trochę lasu, a trochę pięknych widoków. Droga nie jest zbyt uczęszczana – jest już dość późno, większość turystów wybrała jednodniową wycieczkę nad jeziorko, spotykamy ich już schodzących.
Strome podejście jest tylko pod sam koniec i niewielki kawałek.
Jezioro Niesamowite
Przy jeziorku jest sporo ludzi – zarówno tych, którzy przyszli na chwilę, jak i biwakujących. Są też amatorzy kąpieli w polodowcowym jeziorku. Wbrew ostrzeżeniom Ani, jest całkiem czysto i kulturalnie, nie ma też koni, które często wyprowadzają tu miejscowi, aby wozić turystów. Obok jeziora znajduje się źródełko, więc miejsce na biwak wymarzone, my jednak po krótkim odpoczynku ruszamy dalej.
Z głównego grzbietu powyżej jeziorka roztaczają się cudowne widoki na południowy zachód. Najwyższy szczyt na horyzoncie (pod chmurką) to Pop Iwan Marmaroski.
Po drodze mijamy kilka starych słupków granicznych – przed wojną przebiegała tu granica polsko-czechosłowacka.
Szpyci
Na nocleg zatrzymujemy się na przełęczy pod szczytem Szpyc – między jagodami i jałowcem znajduje się kawałek wolnego miejsca na namioty. Z naszego namiotu mamy widok na Howerlę ;) Droga zajęła nam niecałe 6 godzin – razem z odpoczynkami i przystankami na zdjęcia, w tym godzinnym postojem nad jeziorkiem.
W nocy jest zimno i wieje, było może 5 stopni, choć to sierpień. Nasze namioty stoją tuż obok trasy nocnego biegu na 50 km – sport ekstremalny! Opłacało się jednak pomarznąć – Szpyci w porannym słońcu wyglądają niesamowicie!
Leniuchujemy trochę i ruszamy w drogę powrotną. Zaraz za szczytem Szpyc ścieżka (zielony szlak) idzie stromo 300 metrów w dół przez kosówkę. Spotykamy kilka grup, które idą pod górę. Przyjemne miejsce na biwak znajduje się poniżej kosówki – w lesie, polana pod Wielką Maryszewską. Na sąsiedniej polanie przed wojną stało schronisko turystyczne, w okolicy jest kilka źródeł. Tu rozstajemy się ze szlakiem zielonym i idziemy w kierunku drogi na Zaroślak. Ścieżka jest widoczna to lepiej, to gorzej, częściowo podmokła, w wielu miejscach leżą drzewa. Im bliżej końca, tym więcej wiatrołomów, idzie się źle, droga jest męcząca. Odcinek powrotny zajmuje ok. 4h z przystankami (maliny!).
Na koniec nagroda dla odważnych – kąpiel w lodowato zimnym Prucie ;)
Zobacz wszystkie zdjęcia: