Dzienniczek z czasów pandemii #2

(16-24.03)

Nowe przepisy i kontrabanda

Piąty dzień kwarantanny. Zamknięto sklepy przemysłowe, restauracje, salony piękności. Życie jednak nie wyhamowało ani na chwilę. Sklepy pełne, bazary pełne, ulice pełne, tak samo tramwaje i marszrutki. Ludzie stoją w kolejkach na zewnątrz, ale w grupkach, bo przecież trzeba wymienić się najświeższymi wiadomościami. Władze wprowadziły nowe, jeszcze bardziej surowe ograniczenia – ludzie powinni zachować między sobą dystans 3 m.

Tymczasem internet donosi, że kilka dni temu miał miejsce napad zbrojny na samochód przewożący… maseczki. Skradziono 10 tys. sztuk. W którejś z lwowskich aptek sprzedają na lewo, bez paragonu, i za podwójną cenę środek odkażający. Włoska policja zatrzymała na ulicy w Mediolanie Ukrainkę, która handlowała maseczkami „z ręki”. Kilka dni później za podobny proceder dostała karę mieszkanka Tarnopola – maseczki kosztowały u niej 90 uah (normalna cena w aptece przed kwarantanną to ok. 8 uah). Towar dostała od „nieznajomego mężczyzny z Facebooka”.

Wodą święconą w wirusa

Działają cerkwie i kościoły, które cieszą się sporą odwiedzalnością (ja nie byłam na niedzielnej mszy, ale pytałam kilkoro znajomych, którzy byli – kościoły w połowie pełne, dopiero 17.03 ogłoszono, że msze będą odbywać się online). W cerkwiach dodatkowo jest zwyczaj całowania ikon. Za to synod cerkwi prawosławnej zatwierdził oficjalny tekst modlitwy przeciwko zarazie. Kilka dni temu wirusa wykryto u pielgrzymów z Mołdawii, którzy odwiedzali ławrę poczajowską. Zarządzający nią duchowny nawołuje do ignorowania zasad kwarantanny. Ławra należy do patriarchatu moskiewskiego. Prawosławna Cerkiew Ukrainy ograniczyła dopuszczalną ilość osób do 10, a greckokatolicka jedynie zachęca osoby starsze do pozostania w domu. W tym samym czasie wirusa wykryto u księdza greckokatolickiego z Zaleszczyk. Natomiast po Tarnopolu jeździ specjalny pojazd, walczący z wirusem za pomocą wody święconej… Musicie to zobaczyć:

Dzieci mają w szkole nauczanie online – pół dnia schodzi na zaganianie ich do komputera i pomoc techniczną, bo testowane są różne kanały komunikacji. Do łask wrócił automatyczny odkurzacz – pani od sprzątania została zwolniona z obowiązków.

Szósty dzień kwarantanny. Katedra lwowska, a zaraz za nią inne kościoły ogłosiły, że nabożeństwa będą się odbywały bez udziału wiernych, z translacją online. Miasto się trochę wyludniło, na rynku nie ma praktycznie nikogo, za to jeździ samochód z głośnikiem, z którego nadawane są komunikaty o kwarantannie. Teoretycznie do transportu miejskiego nie powinni wpuszczać więcej, niż 10 osób, ale nikt tego nie pilnuje. Mało tego, ludzie siadają koło siebie i rozmawiają, zsuwając przy tym maseczki, bo tak wygodniej.

Rynek lwowski w środku dnia

Lot do domu po ukraińsku

Najważniejszym problemem ukraińskiego internetu jest kwestia powrotu do domu kilkunastu tysięcy Ukraińców z Europy, głównie z Włoch. Z komentarzy wynika, że najlepiej, żeby w ogóle nie wracali, mogą w ten sposób okazać swoją patriotyczną postawę. Wcześniej pod szpitalem, który przyjął na kwarantannę ewakuowanych z Chin były masowe protesty i palenie opon.

 

reklama z tamtego świata – „wychodź na zewnątrz”

„Zachowaj życie. Zostań w domu”.

Wstrzymano transport międzymiastowy. Koleżanka otrzymała telefon, że jej 94- letnią babcię, która mieszka sama 165 km od Lwowa, zabrało pogotowie. Nie ma jak do niej dojechać.

Ósmy dzień. Ponieważ zabroniono zgromadzenia powyżej 10 osób, a bazary wciąż pracują, na wejściu na bazar wywiesziono kartkę „zabrania się przebywania jednocześnie więcej niż 10 osób”. Problem rozwiązany?

Maseczki się skończyły, prezydent zabił

Maseczki w aptece się skończyły, w internecie krąży przepis na własny środek antyseptyczny ze spirytusu i gliceryny. Na Wołyniu ktoś nawet uruchomił taką fabryczkę, która dostarczała na rynek 15 ton tego towaru dziennie, a także podrabiane środki czystości, udające niemieckie. Niestety nie spodobało się to władzom ;)

„Masek i antyseptyków w sprzedaży brak”

W telewizji puścili przemówienie prezydenta, tylko ktoś pomylił napisy i zamiast tłumaczenia poleciały dialogi z kryminału: „To ja zabiłam Erikę”. 

Spacer #11: rogatka wulecka
Czerniowce: podwórka

zobacz także:

Subscribe
Powiadom o
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Fantastyczne, genialne, nie do podrobienia… :D
Z pełną świadomością powagi problemu, właśnie w kilka osób turlamy się ze śmiechu :)))
Kasiu, dziękujemy!
:D

W pełni popieram opinię przedmówcy :-).

Pdf mini-guides

Ostatnie wpisy