fbpx
lwów wycieczki lwów przewodnik po lwowie
lwów wycieczki lwów przewodnik po lwowie

Muzea Lwowa #3: Muzeum Lwowa

Pod koniec zeszłego roku otwarto we Lwowie nowe muzeum – Muzeum Lwowa. Jest ono częścią Muzeum Historycznego i mieści się w czarnej kamienicy przy Rynku. Co w nim zobaczymy? Czy warto się wybrać?

Od razu odpowiadam, że warto. I dla samej ekspozycji i dla wnętrz Czarnej Kamienicy, która jest dobrze zachowanym zabytkiem renesansu, z pięknie rzeźbionymi kamiennymi portalami wewnątrz. Niedawno została gruntownie odnowiona. Warto dodać, że pierwsze muzeum Lwowa działało w tym samym miejscu w latach 20. XX w. i obecne, choć inne, wyraźnie do niego nawiązuje, znajdziemy nawet kilka przedmiotów z przedwojennej ekspozycji.

Przy wejściu znajdziemy interaktywna tablicę z informacją w trzech językach – ukraińskim, angielskim i polskim. Na parterze urządzono lapidarium, w którym zebrano fragmenty dekoracji rzeźbiarskich z różnych gmachów lwowskich poczynając od czasów gotyckich a kończąc na klasycyzmie (urocza rusałka z pływalni wojskowej).

Na kolejnych kondygnacjach można obejrzeć ekspozycję, która składa się z ponad 700 eksponatów z przepastnych zbiorów muzeum. Aby uniknąć politycznych podtekstów i narracji narodowej, podzielono ekspozycję na działy tematyczne: samorząd, heraldyka, handel, rzemiosło, nauka, sztuka, religie, przemysł. Oczywiście żaden z tych tematów nie jest wyczerpany, raczej tylko zasygnalizowany przez kilka ciekawych przedmiotów, dobrze więc jeśli uzupełnia je narracja. Na każdym piętrze znajduje się interaktywna tablica, gdzie przeczytamy opis poszczególnych sal i eksponatów po polsku, w gablotach są podpisy po ukraińsku i angielsku.

Wystawa jest schludna, nowoczesna, eksponaty dobrze się prezentują – numizmaty mają specjalne lupy do oglądania szczegółów, ściany pomalowane w kontrastowe kolory tworzą dobre tło dla rzeźb i obrazów, ale także dla mebli i wapiennych renesansowych portali.

Byłam w muzeum już dwa razy i za każdym razem co innego zwracało moją uwagę, bo tak naprawdę każdy eksponat może tu być wyjściem do opowiedzenia jakiejś ciekawej lwowskiej historii.

5 1 vote
Ocena artykułu
Subscribe
Powiadom o
11 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Język polski na tablicach interaktywnych… No no, mamy niewątpliwie jakiś mały element postępu.
Jakby jeszcze w sklepiku zaoferowali magnesiki z napisem LWÓW to już byłby kompletny odjazd.

Natomiast jeżeli na tytułowym zdjęciu w gablocie jest na przykład oryginalna makieta Starego Ratusza autorstwa Witwickiego to jak tam pasuje w podpisie angielski zamiast polskiego, albo dlaczego nie dodali tam polskiego jak na tablicach – chętnie poczytałbym uzasadnienie geniusza, który takie rozwiązanie wdrożył w życie. 
Nie to, żebym się jakoś strasznie przyczepiał, gdyż jak zaznaczyłem na wstępie jakiś postęp niewątpliwie jest – ot takie tam rozważania przy porannej kawce :)

Podoba mi się… Jak widzę portrety trumienne, to wiem że pójdę.

Dzień dobry!

Rzeczywiście postęp jest. Jeszcze kilka lat temu ekponaty z polskimi napisami byłyby nie do przyjęcia.

Może Ukraińcy doszli do wniosku, że nie ukryją w mroku dziejów 600 lat?

U nas też cicho o Wołyniu, nawet w wakacje. Może w końcu ktoś pomyślał, że nam to nie służy w stosunkach sąsiadami?

Czyli postęp jest po obu stronach 😀 Taki plus pandemii, po obu stronach granicy zajęto się wirusem pozostawiając historię fachowcom i pasjonatom.

Pozdrawiam, MŁ.

Dobrze, dobrze, całkiem spoko :)A jak tak dalej będą drukować z takim rozmachem pieniądze jak na okoliczność obecnej pandemii, to patrząc na zamieszczone przez Ciebie foty, wzór na banknot tysiączłotowy mamy jak znalazł. Wystarczy dodać tylko jedno zero – tylko kogo obecnie proponujecie, Moi Mili, na awersie? :D
;)

Jakiegoś lwowiaka oczywiście. Ja, jako inżynier i absolwent klasy matematycznej, stawiałbym na Banacha, najwybitniejszy polski umysł XX w., prócz Skłodowskiej. Jak ktoś nie może się pogodzić z jego flirtem z bolszewikami to prof. Weigl. Strasznie niedoceniony i zapomniany.

Obie kandydatury topowe. Znakomite książki dotyczące obu panów autorstwa M. Urbanka zresztą już kiedyś na lwow.info polecałem.

Ale gdyby tak podejść do tematu bardziej lajtowo i wrzucić na awersie Henia Zbierzchowskiego? :)

 

Co do Banacha i sowietów to naprawdę ciekawa i nie do końca wyjaśniona historia. Z kolei na ukraińskich listach proskrypcyjnych dostarczonych Niemcom również nie figurował, więc lipec’41 na Wzgórzach Wuleckich szczęśliwie go ominął.

I to też zagadkowe – mimo, że antykomuch jest ze mnie wręcz zoologiczny – do Banacha jakoś nic nie mam. Do tego jeszcze w ramach akcji „jaki świat jest mały” leży on w grobowcu rodzinnym bardzo dobrych znajomych mojej żony.  

 

Mógłby też być Juliusz Makarewicz, twórca przedwojennego kodeksu karnego i ostatni polski profesor na wydziale prawa UJK. Po wojnie pozostał we Lwowie, jest pochowany kawałek przed Konopnicką, po drugiej stronie alei.

To idźmy tym tropem: Oswald Balzer za Morskie Oko. A jak pieniądze to może Stefczyk 😀

A może zmieńmy kurs o 180° i niech to będzie Ślepa Mińcia😉

Visit Us On FacebookVisit Us On InstagramVisit Us On Pinterest