oburzona
Poszliśmy święcić koszyczek. Byliśmy trochę wczesniej. Mój Romeczek-trzylatek odmówił zdejmowania czapki w kościele. Podeszliśmy do ławki, w której siedziała tylko jedna staruszka, reszta miejsc była wolna. Romeczek wgramolił się na ławkę. Nagle staruszka odezwała się do niego, i wcale nie mówiła tego żartem:
– A ja nie chcę koło ciebie siedzieć, bo ty jesteś niegrzeczny!
– Przecież to dziecko – broniłam swojego dziecka.
– Dziecko powinno być dobrze wychowane. Proszę pani, tu jest sacrum! Moje dzieci wiedziałyby, jak się zachować. Kilka klapsów załatwiłoby sprawę.
– Rzeczywiście, po chrześcijańsku.
– I niech mnie pani nie poucza.
Romeczek nie dał się namówić na zdjęcie czapki. Nie dostał za to klapsa, ani w kościele, ani poza nim. Na odchodnym pocałował Jezuska w usta.
***
– Jestem oburzona jej zachowaniem. – powiedziałam mężowi, kiedy wyszliśmy.
– Ona twoim też.
Mąż świetnie podsumował! :)