Odessa nieoczywista #7: Mołdawanka
Kto nie był na Mołdawance, ten nie zna wcale Odessy, bo Odessa to nie tylko plaże, potiomkiniowskie schody czy podwórka z kotami, ale także cały półświatek żydowskich gangsterów, który mieszkał, a może i dalej mieszka, w dzielnicy Mołdawanka. Nie ma Odessy bez Izaaka Babla i jego „Opowiadań odeskich”, nie ma Odessy bez jej Króla – Beni Krzyka. Kto czytał, te wie, A kto nie czytał, niech poczyta.
— Dlaczego on? Dlaczego nie tamci, chce pan wiedzieć? Otóż trzeba na chwilę zapomnieć, że na nosie ma się okulary, a w duszy jesień. Niech pan przestanie awanturować się przy swoim biurku, a jąkać się wśród ludzi. Niech pan sobie wyobrazi na chwilę, że się pan awanturuje na placach, a jąka się na papierze. Pan jest tygrysem, pan jest lwem, pan jest kotem. Pan może się przespać z ruską kobietą i ruska kobieta będzie po tym zadowolona. Pan ma dwadzieścia pięć lat. Gdyby do nieba i ziemi przytwierdzone były uchwyty, to pan mógłby za te uchwyty złapać i przyciągnąć niebo do ziemi. A za tatunia ma pan furmana Mendla Krzyka. Względem czego może myśleć taki tatunio? On może myśleć względem wypić porządnego kielicha, względem dać komuś po mordzie, względem swoich koni — i nic więcej. Pan chcesz żyć, a on każe panu umierać po dwadzieścia razy dziennie. Co by pan zrobił na miejscu Beni Krzyka? Nic by pan nie zrobił. A on zrobił. Dlatego on jest Król, a pan masz figę w kieszeni.
Mołdawanka to niskie, zarośnięte gąszczem winorośli podwórka, drewniane werandy, stare fotele wynoszone przed dom. Wino nalewane z okienka w murze za 20 hrywien litr. cotygodniowy targ antyków, a raczej pretendujących do tego miana staroci.
(zdjęcia z 2015 r.)
[photomosaic nggid=450]
Taka ciekawostka:
„(…) Dawniej Osessa porażała przyjezdnych głównie smrodem żydowskich pieluch i odpadków gnijących na targu Privoz. Można było pomyśleć, że mieszkają tu same żydki, biegające po ulicach, robiące ścisk w sklepach, blokujące całymi stadami wejścia budynków…
Ale przyszła rumuńska armia, a po niej rumuńska władza i skończył się żydowski rejwach. Odessa leczy rany, oczyszczając się z nagromadzonego przez lata brudu. Zniknął odrażający fetor żydowskich podwórzy. Miasto budzi się do nowego życia, pełnego świetlanej nadziei. (…)”
Tak pisała w 1942 roku „Gazeta Odesei” wydawana w tworzonej właśnie przez Rumunów Transnistrii (Zadniestrzu), w której w latach 1941-1943 Rumuni wymordowali jakieś 220tys. Żydów, w tym niemal wszystkich z Odessy. Jest to jedyny przypadek Holocaustu, za który odpowiada inna niż Niemcy nacja.
I teraz, Moi Państwo, czy słyszeliście kiedykolwiek oskarżenia płynące z Izraela, bądź od amerykańskiego żydostwa w stronę Rumunów o antysemityzm? Nigdy, nieprawdaż? Ciekawe…
Do Odessy już chyba nie zdążę się wybrać, tak samo jak nie zdążyłem pojechać na Krym. Lada moment Matuszka Rassija zagarnie z powrotem swoją bezcenną perłę – „rosyjską Florencję, rosyjski Neapol, rosyjski Paryż, rosyjskie Chicago”.
Szkoda.
Dziękuję Kasiu za możliwość oglądania Twoic zdjęć.
Nie zgodzę się, że to jedyny przypadek. Czy Twoim zdaniem aktywna kolaboracja zwalnia z odpowiedzialności? Tylko dlatego, ze nie rozstrzelali ich osobiście, jak np. w trakcie obławy Vel d’Hiv?
Co do Odessy, to jestem optymistyczna – moim zdaniem zdążysz jeszcze pojechać, Odessa trzyma się Ukrainy bardzo mocno. A pojechać warto.
Ja nie piszę tu, Kasiu, o zjawiskach kolaboracji. Wspomniana przez Ciebie operacja była wspólnym przedsięwzięciem Niemców i całkowicie od nich zależnych Francuzów.
Natomiast w to, co wydarzyło się na Zadniestrzu zaangażowany był dobrowolnie cały aparat niezależnego od Niemców państwa (przy ogromnym na tamtą chwilę poparciu narodu), które wraz z Niemcami poszło na wschód po zabrane im rok wcześniej przez Rosjan ziemie (Bukowinę i Besarabię) oraz po nowe terytoria. Przypomnę, że Niemcy błyskawicznie wycofali się z Zadniestrza pozostawiając kontrolę nad tym terytorium Rumunom na wyłączność. I oni zrobili to, co zrobili sami z siebie. Niemcy nie musieli ich do niczego przekonywać. Rumuni uznali, że każdy komunista to Żyd, a każdy Żyd to komunista kolaborujący z Rosjanami rok wcześniej przy rozbiorze Rumunii. Dlatego też wygnali Żydów z Bukowiny, Besarabii na Zadniestrze; wypędzili ich z Odessy i ostatecznie wykończyli ich w Bieriezowce, Bogdanowce i Domaniówce. Wcześniej w samej Odessie działy się sceny wręcz apokaliptyczne o metodyce skrajnie różnej od niemieckiej.
I to był jedyny przypadek holocaustu, za który w całości odpowiada inna niż Niemcy nacja.
O przypadkach kolaboracji nie piszę, a jak się przeczyta wspomnienia Eugeniusza Gutowskiego („Od holocaustu do Hollywood”), o tym co wyprawiali w tym samym czasie we Lwowie Ukraińcy, to naprawdę można zaniemówić i nie dziwię się, że taki Lem nie chciał potem powiedzieć o tym ani słowa.
Co do Odessy, na razie muszą mi wystarczyć Twoje zdjęcia. ABC, czytaj: absolutny brak czasu… ;)
PS.
Kolega był w maju w Naddniestrzu. Twierdzi, że tam o niczym innym jak o przejęciu Odessy się nie mówi. Oczywiście wszystko zweryfikuje nieuchronnie realizująca się przyszłość.
Ach, Odessa…
Jadę tam pod koniec lipca po raz czwarty. Fascynujące miasto, pełne kontrastów. Biedne uliczki z dziurawym chodnikiem, a kawałek dalej okazałe kamienice i ekskluzywne restauracje.
Piaszczyste plaże z cudownym widokiem i krystalicznie czystą wodą, ale także zabetonowane wybrzeże z podejrzanym kolorem morza.
Perełki architektury , fantastyczne muzea – choć brak klimatyzacji daje się we znaki.
Przepiękna opera, najpiękniejsza jaką w życiu widziałam – i mówię to mimo bezbrzeżnego umiłowania Lwowa.