fbpx

Politechnika Lwowska

O Politechnice można pisać dużo i długo. Jest to jeden z najciekawszych i najpiękniejszych gmachów wzniesionych we Lwowie w okresie autonomii galicyjskiej. Tym cenniejszy, że zaprojektowany przez miejscowego architekta, Juliana Zachariewicza, który zrobił fantastyczną karierę, poczynając od budowniczego dworców kolejowych, a kończąc na autorstwie najciekawszych gmachów publicznych, willi i kościołów we Lwowie. W momencie oddania gmachu do użytku architekt miał zaledwie 40 lat. Był też pierwszym rektorem w tym budynku. 

Karminowa fasada budowli, na której kolor, podobno wzmacniany żółtkami jajek, trzymał się ponad sto lat w początkach XXI w. została przemalowana na… biało. Gmach utracił swoją plastykę, zmiana koloru nie poszła mu na korzyść :(

Niestety wnętrza Politechniki nie są udostępniane do zwiedzania – wejście tylko z legitymacją studencką, o czym informuje kartka na wejściu. Pojedynczym osobom może się udać wejść do środka w dni powszednie, kiedy jest ruch na uczelni, ale już robienie zdjęć w westybulu pewnie zostanie zauważone przez czujnego stróża, który grzecznie lub nie wyprosi zwiedzających. Czasem też stróż daje się uprosić i wpuszcza na chwilę na schody – tak zazwyczaj robimy w czasie wycieczki „Na willach„. 

Raz w tym roku miałam jednak wyjątkowe szczęście, bo trafiliśmy z grupą na dni otwarte dla kandydatów i wpuszczono nas nie tylko do gmachu, który mogliśmy obejść wzdłuż i wszerz, ale także do auli i spacjalnie dla nas otwarto pomieszczenia starej biblioteki. 

Schody

Już wejście na schody zachwyca odwiedzających – zdobią je alegoryczne rzeźby i neorenesansowe polichromie. Całość oświetlają okna z trzech wewnętrznych dziedzińców oraz umieszczony u góry świetlik. 

Politechnika Lwowska, klatka schodowa. 2018

Politechnika Lwowska, klatka schodowa. 2018

 

Biblioteka

Stara biblioteka działała w gmachu głównym do końca lat 20. XX w., kiedy to oddano do użytku nowy, osobno stojący, duży i nowoczesny budynek, w którym do dziś działa czytelnia uczelniana. Przez pewien czas w starej bibliotece działała czytelnia profesorska, teraz odbywają się tam różne wystawy i inne wydarzenia. Stolarkę w tym pomieszczeniu wykonała firma braci Wczelaków z ulicy Łyczakowskiej, czym zdobyła rozgłos i wielu klientów. 

Politechnika Lwowska, stara biblioteka. 2018

Politechnika Lwowska, stara biblioteka. 2018

 

Aula

Najbardziej zachwycającym pomieszczeniem w gmachu Politechniki jest aula uczelni. Zdobi ją drewniany, neorenesansowy strop z rzeźbionymi rozetami. 

Politechnika Lwowska, aula. 2018

Strop podtrzymują pary kariatyd, których modele można zobaczyć w korytarzu. To właśnie one natchnęły Gabrielę Zapolską do napisania powieści „Kaśka Kariatyda”. 

Politechnika Lwowska, kariatydy. 2018

 

Aulę zdobią także malowidła wykonane według szkiców Matejki, przedstawiające kroki milowe w rozwoju cywilizacyjnym ludzkości. 

Politechnika Lwowska, aula. 2018

 

A jakie są Wsze doświadczenia ze zwiedzaniem Politechniki? Udało się Wam kiedyś wejść do środka? 

0 0 votes
Ocena artykułu
Subscribe
Powiadom o
9 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Dwukrotnie byłam we Lwowie(sierpień 2017 i kwiecień 2018) i dwukrotnie udało mi się wejść do gmachu Politechniki! Nawet nikt nic nie powiedział, ani stróż, ani panie sprzątaczki. Zwiedziłam oba skrzydła, zajrzałam tam gdzie mogłam, ale niestety nie znalazłam biblioteki i auli. W którym miejscu, na którym piętrze się one znajdują?

Na pierwszym piętrze, aula nad westybulem, a biblioteka w lewym skrzydle.

W budynku Politechniki byłam trzy razy. Raz tylko w hallu i bez problemu udało mi się zrobić trochę zdjęć. Za drugim razem byłam na schodach, a za trzecim zajrzałam do auli. Trwał tam jakiś wykład, ale weszłam na chwilę. Nigdy mnie nikt nie zatrzymywał.

Miałem przyjemność uczestniczyć w tej wizycie na politechnice. Oprócz auli i biblioteki wrażenie zrobił na mnie także model pionierskiej konstrukcji mostu żelbetowego, który znajduje się na terenie wokół politechniki.

O ile czasem udawało się wejść (nawet „głęboko”) do budynku uniwersytetu, to politechnika była zwykle zupełnie niedostępna (kiedyś udało mi się odwiedzić sklepik na parterze w holu), aż do tego roku. Przechodziłam tamtędy akurat jak była jakaś międzynarodowa konferencja. Przez nikogo nie niepokojona obeszłam cały budynek (stara biblioteka była zamknięta, ale w auli byłam) – w łazienkach są przepiękne kratki wentylacyjne. Korytarz z portretami rektorów też niczego sobie :) i „instalacja” „Zasłużeni dla Politechniki” z Franciszkiem Józefem na czele :) – wzbudziła wiele radości. Chętnie tam wrócę – jeśli oczywiście uda się wejść.

Wróciłam przed kilkoma dniami z wycieczki do Lwowa. Byłam pierwszy raz. Był to wyjazd rodzinny, sentymentalna podróż do korzeni moich przodków. Moi rodzice i teściowie są rodowitymi Lwowianami. We Lwowie na cmentarzu Łyczakowskim,są pochowani moi dziadkowie. Dziadkowie są absolwentami Uniwersytetu im. Jana Kazimierza i Politechniki. Znałam te miejsca z rodzinnych fotografii i opowiadań moich rodziców i teściów, których niestety zawierucha dziejowa rzuciła w inne strony Polski. Lwów ciągle żył w ich wspomnieniach. Los okazał się jednak dla nich przekorny, nie zdążyli wrócić do miejsc swojej młodości. Dopiero ja z moim synem, postanowiłam skonfrontować miejsca znane z opowiadań z rzeczywistością. Nie będę opisywała całej wycieczki, ogólnie Lwowem zostałam zauroczona. Na Cmentarzu Łyczakowskim odnalazłam mogiły moich dziadków, tzn. kwatery gdzie są pochowani. Tylko kwatery, groby nie ocalały, miła Pani odszukała nam je w komputerze i nawet zaprowadziła na miejsce. Niestety zupełnie inna sytuacja spotkała nas na Politechnice. STRÓŻ nas nie wpuścił. Na nic się zdały prośby i tłumaczenia, że my z Polski na chwilę, że dziadkowie. Nie, nie, nie i już. Syn wszedł na siłę, porobił kilka zdjęć i tyle. Na Uniwersytecie owszem, pozwiedzaliśmy bez przeszkód. Bardzo boleśnie przeżyłam ten incydent z Politechniki. Dlaczego do miejsca na wskroś polskiego nas nie wpuszczono. Przecież nie robiliśmy nic złego, nie byliśmy żadnym zagrożeniem. O zgrozo! Pozostał niesmak i rozgoryczenie.

Pisze Oani o przemalowaniu budynku Politechniki na biało, co mi wyszło na dobre urodzie tego gmachu. A co Pani sądzi o trwającej obecnie restauracji Czarnej Kamienicy, która po piaskowaniu przestaje być czarna?

Byłem dzisiaj, tradycyjnie wszedłem bez problemu. Po prostu wystarczy wchodzić w godzinach zajęć, wraz ze „strumieniem” studentów. Posiedziałem w auli, patrząc na obrazy wg projektu Matejki. W auli trwają prace konserwatorskie kolumn, w środku były 3 konserwatorki na rusztowaniach, więc miałem całe wnętrze dla siebie, na długo i do woli…

Visit Us On FacebookVisit Us On InstagramVisit Us On Pinterest