
prawo jazdy we Lwowie, cz. 11 i chyba ostatnia
Dzisiaj mieliśmy ostatnie zajęcia z teorii.
Kilka jeszcze tekstów z ostatnich dni:
I. M. – ruszacie tą kierownicą jak mechanizator dojenia maszynowego.
– Wynalazców mamy wielu. jak przykręci magnes do licznika, to jeszcze mu Lvivenergo jest winne, bo się w drugą stronę kręci.
Dzisiaj były ostatnie powtórki i sprawy organizacyjne związane z egzaminem.
Motto wieczoru: „z taką wiedzą to w 1937 wysyłali na Workutę”.
– zapamiętał, że w pytaniu 6 czerwony jedzie pierwszy, a na egzaminie odwrócą malunek i już nikt nigdzie nie jedzie.
– kto dziś zda próbny test, idzie do domu. Kto nie, zamykam drzwi i uczycie się. Dwa miesiące chodziliście do domu, raz możecie nie wrócić. Tylko o 2.oo można będzie zadzwonić, żeby wam przynieśli wodę i kanapki.
Test próbny nie wyszedł zadowalająco, bo zdało go tylko 7 osób chyba (w tym jedna bez żadnej pomyłki – bo korzystała z książki, a przy każdym pytaniu był numer przepisu, o którym mowa, więc łatwo było znaleźć). Ja miałam 5 błędów. Ale to jeszcze nic, bo sporo miało więcej, a rekordzista 14. Wtedy I. M. przerwał na chwilę sprawdzanie testów i jeden przykładowy „rozwiązał” nam na tablicy. To znaczy wypisał w losowej kolejnosci jedynki, dwójki, trójki – dwadzieścia cyfr. Sześć trafień miał.
„A potem się dziwicie, że u nas taka bieda na drogach, jak wy nawet na papierze nie umiecie jeździć”.
W poniedziałek egzamin z teorii, a potem juz tyko formalność – praktyczny. Może ktoś z was będzie to czytał z szeroko otwartymi oczami (i ustami) – często praktycznego w ogóle nie ma, albo któryś z tych naczelników DAI popatrzy przez okno jak delikwent przejeżdża 10, 20 m. Jak mu silnik nie zgaśnie ani nie pojedzie na ręcznym, to już zdał.
To teraz się zastanówcie dobrze przed przyjazdem do Lwowa własnym samochodem. Tu OC jest nieobowiązkowe.
z blox:
2008/04/11 23:44:28
Powczytywałem się trochę. Lubię te klimaty. We Lwowie byłem dwa razy – kajakowo. Spłynąłem Bug i Dniestr – to były okazje do tych wizyt. Pozdrawiam.