Przychodzi baba do lekarza – 2.
Byłam u lekarza. Straszny tam jest, za przeproszeniem, burdel, bo jedni pacjenci są zapisani na godzinę, i wchodzą bez kolejki, a inni czekają w kolejce, a są jeszcze tacy, co nie są zapisani, a i tak wchodzą bez kolejki. Przyszłam, w poczekalni trzy babki.
– Kto jest ostatni?
– Ja, ale ja wchodzę bez kolejki. Już.
– A my wchodzimy razem.
W efekcie wszystkie trzy weszły razem. A potem jeszcze czwarta.13
U lekarza nowe porządki – kiedyś trzeba było mieć zeszyt w kratkę, teraz już trzeba sobie odkserować kartę, ankietę, jakieś tam druczki itd.- 15 hr. Idziesz do ksero, a w tym czasie przepada Ci kolejka. Jeden plus – jednak tego samego dnia można się dostać do lekarza.
Ankieta na 4 strony – czy palisz, czy się narkotyzujesz, czy chorowałeś w dzieciństwie na ospę, świnkę, różyczkę i inne (po ukraińsku nazwy chorób są bardzo skomplikowane; – „jak nie rozumiesz, zaznaczaj: nie wiem”). Czy uprawiasz seks, i z iloma partnerami. Czy teściowa ma podwyższony cholesterol, cukrzycę, raka. Czy teść. Brat. Ojciec. Czy masz alergię. Czy w rodzinie były bliźniaki. Czy jesteś zarażony wirusem HIV. Czy zgadzasz się przebadać. Ile masz dzieci. Czy już miałeś jakieś badania.
– Morfologia i mocz.
– Kiedy?
– Jakiś miesiąc temu.
– A, to już nie wiem nawet, gdzie tego szukać. Trzeba zrobić jeszcze raz. Mieć ze sobą igłę, strzykawkę i spirytus.
Potem musiałam jeszcze iść do rejestracji, żeby sprawdzić, czy jestem jeszcze w tej przychodni zapisana, i czy nie muszę się zapisać znowu. Kiedy się zapisywałam 4 lata temu, były jaja, i nikt nie wiedział, co z takim dziwakiem jak ja robić. W końcu postanowili, że przysługuje mi bezpłatna służba zdrowia (prowadziłam tam całą ciążę i nawet becikowe dostałam). Ukraina jest tak wspaniałomyślnym państwem, że funduje wszystkim swoim obywatelom (i nie tylko – jak się okazuje) bezpłatny dostęp do lekarzy (teoretycznie, ale o tym może jeszcze kiedyś napiszę – choć ja żadnej łapówki nie zapłaciłam ani razu).
Od tego czasu jednak się chyba coś pozmieniało, bo w rejestracji zapytali, czy pisałam podanie. Powiedziałam, że pisałam, choć do końca nie jestem pewna. Oni oczywiście tego nie sprawdzali. Zapytali, czy coś płaciłam, i skoro nie płaciłam, to muszę jeszcze raz napisać podanie i zapłacić. Już się przestraszyłam, że pryśnie mój mit o bezpłatnej służbie zdrowia, ale spoko: 50 hrywien. Za to, że obsługuje mnie inna przychodnia niż moja rejonowa. Właściwie teraz każda jest inna, bo skończyło mi się zameldowanie :) Wysłali mnie jednak z powrotem do lekarki, bo nie mieli druczków podań, ani numeru konta. Zapytałam lekarki, czy aby tego wystarczy, bo nie powiedziałam, że jestem cudzoziemką. Dobrze mówię po ukraińsku, często nie poznają.
– Jakbyś powiedziała, to by od razu wymyślili, że masz płacić 1000 hr, a nie 50. Trzeba ci tego? A swoją drogą oni pieniądze biorą, a ja mam podania rozdawać! Ale porządki.