
Restauracja Atlas
Restauracja Atlas nawiązuje wystrojem do mieszczącego się w tym samym miejscu przed wojną lokalu, który był chętnie odwiedzany przez członków bohemy artystycznej Lwowa. W gablocie przy wejściu możemy obejrzeć stale powiększającą się kolekcję przedmiotów ze starego Atlasa.
Restauracja Atlas. Wystrój
Dzisiejszy Atlas to jednak już zupełnie inny lokal. Wnętrze nie zostało odtworzone, a stworzone na nowo z pietyzmem przez lwowskiego artystę, Vlodka Kostyrkę. Wykorzystuje on stare, oryginalne elementy, takie jak meble, parkiety, płytki ceramiczne łącząc i mieszając z nowymi. Jedna z sal wyróżnia się tematyką i klimatem – głębokie fotele, przyćmione światło i portrety rycerzy na ścianach nie mają nic wspólnego z historią tego miejsca, a nawiązują do średniowiecznej przeszłości ziemi halickiej. Ogólnie wnętrze tworzy miłą, przytulną atmosferę. Miejsca przy oknach z widokiem na Rynek są rozchwytywane w pierwszej kolejności, warto zrobić rezerwację!
Osobne miejsce przeznaczono dla upamiętnienia Pana Edzia – przedwojennego właściciela lokalu, od którego powstało powiedzenie „skoczyć do Edzia”, oznaczające toaletę. Właśnie w tym zakątku restauracji wisi jego portret, a wartę przed drzwiami trzyma pierwsza lwowska babcia klozetowa – tej posady dotyczył specjalny punkt w regulaminie knajpy, który i dziś możemy przeczytać w lokalu.
Latem działa ogródek.
[photomosaic nggid=393]Obsługa
Obsługę lokalu stanowią głównie młodzi chłopcy. Niby nie siedzą bezczynnie, ale czasem trzeba dłuższą chwilę zaczekać na przyniesienie menu czy inną usługę, dotyczy to zwłaszcza sezonu, kiedy restauracja jest pełna. Raz miałam też w tym lokalu z moją grupą scysję z kelnerem, który… nie pozwolił się nam zamienić stolikami z innymi gośćmi, choć uzgodniliśmy to z nimi. Warto byłoby pamiętać, że gość jest tu – właśnie, gościem.
Kilka lat temu była tu także dyskusja, dlaczego nie ma menu po polsku, co można przeczytać na moim blogu – śpieszę donieść, ze menu po polsku już jest. Polacy zresztą stanowią sporą grupę klientów. Sama oprawa menu jest zaś skopiowana z przedwojennej.
Kuchnia
Atlas proponuje swoim gościom kuchnię galicyjską, czyli kuchnię pogranicza polsko-ukraińskiego. Niech więc nie zdziwi Was, jeśli zauważycie w menu pomidorową, żurek czy bigos. Są to potrawy, które dla przeciętnego Ukraińca stanowią egzotykę kulinarną. Żurku zresztą nie polecam, jest robiony na zakwaszanym chlebie (nie na mące), natomiast doskonały jest bigos. Mają tu również znakomite pierogi z ziemniakami – zachodnioukraińska specjalność.
Jako że restauracja Atlas pracuje od samego rana, jest tu także osobne menu śniadaniowe, można wybrać z kilku wariantów, takich jak śniadanie angielskie, jajka w różnych konfiguracjach czy śniadanie na słodko. Dobra alternatywa dla wiecznie zapchanego Baczewskiego.
Ceny należą do przeciętnych, może nawet dość niskich, biorąc pod uwagę lokalizację przy samym Rynku. Za śniadanie dla 6 osób zapłaciliśmy ok. 1000 uah, za skromy obiad dla pary z dziećmi, bez alkoholu – ok. 850 uah.
Jeśli już mowa o alkoholu, warto wpaść do Atlasa na nalewki, zwłaszcza najlepszą we Lwowie śmietanówkę.
[photomosaic nggid=394]adres:
Rynek 45
Pani Kasiu – w Nowym 2019 Roku życzę, żeby spełniały się Pani marzenia – te małe, o których wstydzimy się mówić głośno i te wielkie, które być może teraz wydają się niemożliwe. Życzę także spełniania życiu zawodowym, realizacji planów i wspinania się po drabince zawsze jakiejś tam …. kariery. A w życiu rodzinnym – spokoju i bezpieczeństwa.
Dziękuję bardzo, również życzę wszelkiej pomyślności!