
Spacer #12: Nowy Lwów cz. 1
Kolejny spacer odbywamy już w czasie kwarantanny, dlatego wybraliśmy rejon blisko domu i mało uczęszczany (pobliski park Stryjski aż roi się od ludzi), a mianowicie Nowy Lwów. To bardzo ciekawa dzielnica, o której jeszcze nie pisałam.
Nowy Lwów
Dzielnica Nowy Lwów powstała w okresie międzywojennym, na dawnych obrzeżach Lwowa, na styku Zofiówki i Krasuczyna, w miejscu, które nazywano niegdyś Justglacówką. Ta dziwna nazwa pochodzi od Justa Glaca, patrycjusza lwowskiego, który żył mniej więcej na przełomie XV i XVI w., właściciela kamienicy rynkowej pod obecnym nr 12 (mieszkałam tam kiedyś) – tutaj zapewne znajdował się zamiejski folwark Glaców.
Do I wojny światowej teren ten jest białą plamą na mapie Lwowa. Dopiero na mapie z 1917 r. pojawia się w tym miejscu regularny kształt, który przypomina założenie parkowe (na mapie nr 59). Planowano wybudować tu miasto-ogród z tonącymi w zieleni willami. Jednym z pomysłodawców był lwowski architekt Ferdynand Kassler. Do I wojny światowej wybudowano jednak tylko kilka willi, a później projekt nie był już kontynuowany.
Rozplanowane alejki przekształcono później w ulice, nazwy których nawiązywały do miast odrodzonego państwa polskiego: plac Warszawski, ulice: Gdańska, Chełmska, Poznańska, Cieszyńska, Gnieźnieńska, Wileńska, a nawet nieco życzeniowo Kamieniecka i Kijowska.
Niestety, to ciekawe założenie urbanistyczne nie zachowało się do dziś. Po wojnie ulicami Gnieźnieńską i Wileńską poprowadzono trasę, przedwojenne wille, poza kilkoma, znikły, a na ich miejsce pojawiły się bloki mieszkalne. Może jeszcze kiedyś tu wrócimy, dziś natomiast zajmiemy się drugą częścią osiedla, znajdującą się na wschód od ul. Cieszyńskiej (ob. Tarnopolska), która nosiła sympatyczną nazwę Osiedla Słonecznego. Nazwy tutaj zgodnie z poprzednią zasadą nawiązywały do regionów odrodzonej Rzeczpospolitej: Kaszubska, Mazowiecka, Litewska, Pomorska, Śląska. Jedynie ulica Litewska zachowała do dziś swą dawną nazwę, chyba nie trzeba wyjaśniać, dlaczego.
Teren podzielono na niewielkie działki, na których w latach 30. stanęły domy jednorodzinne. Architektem nadzorującym rozbudowę dzielnicy był Tadeusz Wróbel. Wszystkie były utrzymane w stylu modnego wówczas modernizmu, a niektóre z nich to prawdziwe perełki. Moim ulubionym jest „bunkierek” z tytułowego zdjęcia. Niestety, dzielnica stałą się modna w latach 90. i wiele przedwojennych willi okazało się zbyt prostych, jak na smak i gusta nowobogackich. Pojawiły się kute ogrodzenia, ozdóbki a la secesja, dzikie dobudowy, czasem, ale nie zawsze utrzymane w przedwojennym stylu, spadziste, wysokie dachy.
Ciekawostką jest, że choć zasady stylu modernistycznego nakazywały budowanie płaskich dachów, żaden z budynków lwowskich takiego nie miał, ponieważ zabraniało tego prawo budowlane. Dachy były spadziste, ale ich kąt nachylenia był tak niewielki, że dla patrzącego z ulicy były niewidoczne i sprawiały wrażenie płaskich. Może i lepiej, w tamtych czasach wybudowanie płaskiego dachu nastręczało sporo problemów, nawet we flagowej willi autorstwa Le Corbusiera dach przeciekał ;)
Dziś pierwsza część zdjęć – ulice Pomorska (część) – obecna Myszuhy, Litewska, Kaszubska (Tywerska) i Mazowiecka (Zaporoska).
[photomosaic nggid=538]źródła:
https://uk.wikipedia.org/wiki/…
Władysław Łoziński Mieszczaństwo i patrycjat lwowski
Zdjęcie nr 15 – autor przebudowy powinien spłonąć ze wstydu…
piękny ukraiński rak budowlany :( , Pani Kasiu może to nowy pomysł na kolejne spacery śladami euroremontow i konkurs na ,,najlepszego” lwowskiego gargamela czyli największy gwałt na budynku istniejacym . zdjęcie nr 15 jako pierwszy kandydat i wszyscy wiemy, ze sa lepsi ukraińscy euroremontowcy i dadza rade jeszcze ,,poprawić” niejeden polski lux i no ten austryjacki bo przecież bron cie boze nie polski lwow tak jak oni to mowa będzie wreszcie godny ich bizantyjskich kutych bram .
Szkoda czasu :)
raczej zabraknie czasu gdy utrzymaja tempo ;(
Nie, to jeszcze pół biedy, bo przynajmniej w tym samym stylu i okna prostokątne… a tam takie pałace robią z tych domów, z kutymi bramami, wieżami, i co tam jeszcze, że aż zęby bolą :(
Dzień dobry!
A na końcu mojej ulicy stoi podobny wrak samochodu, jak na zdjęciu nr 22. Nie wiem tylko kto go porzucił, miejscowi Polacy czy Ukraińcy, mieszkający w pobliskim hostelu.
Podobnie malownicza i klimatyczna okolica: pałac fabrykantów Borstów i 3 zastawiające go bloki-hostele (dla osoby, która wpadła na taki pomysł i architekta miejskiego, który wydał zgodę na budowę po 2 lata łagru bym proponował).
Bloki wybudowano pod koniec lat osiemdziesiątych, zasłaniając kompletnie stary pałac, w pięknym parku, który był częścią przedwojennego majątku Zofiówka.
Pozdrawiam,
Maciej Łubieński
Ciekawy pałacyk. Co się w nim mieści? A okolica… hm, jest taka strona na fb: https://www.facebook.com/yebenya/
Dzień dobry!
Wesołych świąt dla wszystkich czytających!
W pałacyku, po wywłaszczeniu, była jakaś miejska instytucja, później park i pałac od miasta kupiło PCK, oni wybudowali bloki dookoła. Później był dom starców prowadzony przez jakiegoś księdza ale pensjonariusze byli źle traktowani, aż się tym zajęli dziennikarze. Teraz kompleks wynajmuje jakiś Ukrainiec, który przerobił go na hostele dla rodaków. Ukraińcy mówią na tego człowieka Generał. Pewnie mieszka w pałacu.
Okolica gdzie stoi auto i znajduje się dawna brama-wjazd do pałacu oraz czworaki pałacowe idealnie na stronę z FB.
Pozdrawiam, MŁ.