
wtorek, 12 czerwca
Hm, trzeba będzie trochę zacząć oszczędzać – rozpędziłyśmy się z kasą – wychodzi nam średnia 30 zł dziennie… To znaczy ja się rozpędziłam, bo Marta raczej nie.
Spotkałam dzisiaj niejakiego Romana Barylaka, kapitana transportu pod Monte Cassino, znanego wszystkim Polakom odwiedzającym Lwów z tego, że stoi pod kaplicą Boimów i namawia do kupna kiczowatych pamiątek. Pan poznał mnie ze swoim znajomym, panem Zbyszkiem, a także zadedykował mi piosenkę swojego autorstwa, która „nigdzie jeszcze nie była drukowana”:
Piosenka o Warszawie
Dalekiej i kochanej
Skąpanej w szarej Wiśle
I swoich własnych łzach
Śmiej się, śmiej
Nie poddawaj się rozpaczy
Miną wojny, miną burze
Do Warszawy wrócisz swej