Siedzę w domu i popijam herbatę, patrząc smętnie przez okno na złoty, jesienny Łyczaków, nad którym właśnie wyszło na chwilę słońce. Wczoraj tak ładnie i miło nie było, na cmentarzu mocno wiało, a poźniej padał deszcz. Przeziębiłam moje raczkujące przeziębienie.
To właśnie po wczorajszej akcji cmentarnej naszły mnie smutne myśli. Nie z powodu refleksji nad przemijającym życiem, nie. Z powodu tego, co się działo na cmentarzu.
Światełko Pamięci
Od wielu lat co roku Konsulat Generalny organizuje akcję Światełko Pamięci dla Cmentarza Łyczakowskiego. Jej początki i idea związane są z dawnym środowiskiem dziennikarzy Radia Lwów. To na jego antenie Beata Kost prowadziła co roku lwowskie zaduszki, wspominając razem z zaproszonymi gośćmi sylwetki zasłużonych i zapomnianych lwowiaków. Sama też kilkakrotnie brałam w tych audycjach udział. Po pracy dziewczyny kupowały znicze, szły na cmentarz i stawiały na opuszczonych i zapomnianych grobach, z takich na Łyczakowie była większość.
Potem w akcję włączył się Konsulat, wolontariusze, sponsorzy. Zawsze chętnie brałam w niej udział i naprawdę było dla mnie prawdziwym świętem patrzeć, jak z roku na rok 1 listopada Cmentarz Łyczakowski ożywa, jak tradycję chodzenia na groby podchwycili Ukraińcy. Zawsze przychodziłam na cmentarz dwa razy – rano, jako wolontariuszka i wieczorem – aby pogrzać się w ogniu zniczy, odwiedzić groby, dać sobie czas na chwilę zadumy.
Maraton Wszystkich Świętych
W tym roku nie było czasu na chwilę zadumy. Dookoła bieg, współzawodnictwo, kto więcej rozstawi zniczy i lansik w internecie. Nasi chłopcy jako jedna z polskich organizacji mieli przydzielony jeden z punktów na cmentarzu. Przyszło ich sporo (byli zwolnieni z lekcji!), nie obijali się i szybko wykonali pracę, obstawiając białymi i czerwonymi zniczami groby powstańców styczniowych. Kiedy jednak przechodząca kobieta zapytała, co to za akcja, czy rozstawiamy znicze na wszystkich grobach, nie wszystkie dzieci potrafiły odpowiedzieć. Jedne twierdziły, że na wszystkich, inne, że tylko na polskich. Jeszcze gorzej byłoby, gdyby padło pytanie, czyja to kwatera… Na innych punktach wynikały nawet sprzeczki o tryb rozstawiania zniczy, prawa i pierwszeństwo.
Do tego po cmentarzu przewijały się tłumy wycieczek turystycznych, telewizja z kamerami, dygnitarze i dyplomaci, policja, mundurowi z orderami i orkiestry dęte (bo to przecież także dzień pamięci poległych za wygraną, ale faktycznie przegraną sprawę oraz za przegraną, ale ostatecznie wygraną).
Dzieci
Nie poszłam już wieczorem na Cmentarz. Źle się czułam z tym wszystkim, zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Z internetu jeszcze dobiegały mnie odgłosy salw na cześć bohaterów i płynące z memów głębokie przekonanie, że to dzieci w 1918 roku odbiły Lwów z rąk Ukraińców. Dzieci… Jak więc to zrobić, żeby dzieci zapamiętały z tego dnia coś więcej, niż oklepane hasła i konkurs na ilość zapalonych zniczy?