fot. christopherallisonphotography

prawo jazdy we Lwowie, cz. 4

No, wreszcie, długo oczekiwana główna atrakcja naszego kursu – trenażery.

Nie wiem, czy wiecie, o co chodzi, i czy w ogóle w Polsce takie coś istneje (istniało?). Ale w ZSRR edukacja stała na wysokim poziomie i nie szczędziło się na nią (widocznie) pieniędzy, a dotyczyło to także kursów na prawo jazdy jak widać. Nasz ośrodek wyposażony jest w cztery „trenażery”, czyli coś, co przypomina prawdziwy samochód, z kierownicą, pedałami, ręcznym hamulcem i nawet stacyjką z kluczykiem, wszystko umieszczone w pudle przypominającym samochodzik z wesołego miasteczka. Po włączeniu kluczyka rozlega się odgłos bruum, bruum, a po naciśnięciu pedału gazu nawet brum-brum-brum. Strzałka prędkościomierza się porusza – i jedziemy :) Trenażery są także wyposażone w ekrany, na których pewnie wyświetla się jakaś symulacja sytuacji na drodze, ale niestety nie dane nam było popróbować :( jeździliśmy tylko na sucho. A szkoda, bo Wasyl mówi, że to lepsze od gier komputerowych. Pytałam, z którego roku są te trenażery. Roman Michajłowicz, który prowadził te zajęcia odparl lakonicznie: nie było cię jeszcze na świecie.

Oprócz tego gabinet wyposażony jest w niezliczoną ilość dziwnych urządzeń, których przeznaczenie ciężko odgadnąć. Jakieś przyciski, ekraniki, cyferki, dźwigienki. Tak jak urzązdenia na statkach kosmicznych w filmach z lat 80-tych. Albo jak w Przybyszach z Matplanety. Są też trenażery na samochody ciężarowe. To dopiero musi być jazda!

Była też niespodzianka. Zajęcia pod tytułem „praca z kierownicą”, które odbywały się w „laboratorium”, które okazało się być garażem na dwa samochody i kilkanaście szkolnych ławek (też z kategorii „nie było cię jeszcze na świecie”). Wiktor Mikołajowicz, mówiący z wyraźnym rosyjskim akcentem, wyjaśnił nam, że praca z kierownicą to podstawa i najpierw będzie teoria, potem praktyka, a potem zaliczenie. Na każde po pół godziny. Wszystkie trzy cześci odbywały się w rozklekotanej starej wołdze stojącej na czterech drewnianych klockach. „Kierownicę można porównać do tarczy zegara. Tutaj jest pierwsza, tu druga, tu szósta i tak dalej. Cyfry musicie sobie wyobrazić, bo w samochodzie naprawdę ich nie ma”. „Dla nas kluczowa jest godzina 14.10. W takim położeniu trzymamy ręce na kierownicy. Ważna będzie także 12, 4 i 8. To te same punkty, które widzimy na znaczku mercedesa, choć nie ma on nic wspólnego z techniką prowadzenia pojazdu”. „Pokazuję trzy sposoby wykonywania skrętów. Kto nie zrozumie za pierwszym razem, powtórzę, ale to już nie będzie nauka, to będzie tresura”. Jak się okazało, każdy z naszej trójki musiał zostać poddany tresurze, bo mimo najlepszych chęci i mimo tego, że po naszych próbach kierownica wołgi miała luzy po 5 cm, nie wychodziło nam najlepiej. Potem czas się skończył i miało być zaliczenie: pięć razy do oporu w jedną i drugą stronę sposobem naprzemiennym – 50 sek; trzy raz w jedną i drugą stronę do 90 stopni – w 3 sek. Wiktor Mikołajowicz błysnął złotym zębem i nowiutkim sportowym stoperem. Pierwsze zadanie wszyscy oblaliśmy ze względu na technikę. W drugim było utrudnienie: W. M. zamiast powiedzieć „start” postanowił jeszcze dodatkowo sprawdzić nasz refleks. Chodził dookoła samochodu i czasem niby to wychodził na „ulicę” i wtedy trzeba było go szybko ominąć. Tylko, że zamiast chodzić spokojnie, to podskakiwał i krzyczał znienacka „hop”, na co my od razu „zjeżdżaliśmy” na pobocze czy chodnik, a on się z nas śmiał. Sami też śmialiśmy się, i z siebie, i z niego, nie wiem, z kogo więcej, ale była to ogólem niezła komedia.

Na koniec Wiktor Mikołajowicz powiedział nam, że nikt z nas nie zdał, i jakie to ważne, żeby mieć refleks i umieć wszystkie te techniki (potem pokazał jeszcze cztery), że od tego zależy ludzkie życie i przez takich jak my potem są wypadki. Po całym tym wykładzie westchnął ciężko, wpisał nam zaliczenia i mruknął, żebyśmy się nie przejmowali, że nie jesteśmy jeszcze tacy najgorsi.

Wyszliśmy w minorowych nastrojach. Ale Bohdan szybko nas pocieszył. „Jeżdżę już dwa lata i jakoś omijam pieszych, którzy wychodzą na jezdnię (we Lwowie to plaga). Nie przejmujcie się nim”. „Jak to jeździsz dwa lata? Bez prawa jazdy??” „Kara wynosi 71 hr. Raz zapłaciłem”.

fot. christopherallisonphotographyprawo jazdy we Lwowie - cz.3
fot. Krzysztof DobrzańskiZwiązki Leżajska ze Lwowem

zobacz także:

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Pdf mini-guides

Ostatnie wpisy