
prawo jazdy we Lwowie, cz. 4
No, wreszcie, długo oczekiwana główna atrakcja naszego kursu – trenażery.
Nie wiem, czy wiecie, o co chodzi, i czy w ogóle w Polsce takie coś istneje (istniało?). Ale w ZSRR edukacja stała na wysokim poziomie i nie szczędziło się na nią (widocznie) pieniędzy, a dotyczyło to także kursów na prawo jazdy jak widać. Nasz ośrodek wyposażony jest w cztery „trenażery”, czyli coś, co przypomina prawdziwy samochód, z kierownicą, pedałami, ręcznym hamulcem i nawet stacyjką z kluczykiem, wszystko umieszczone w pudle przypominającym samochodzik z wesołego miasteczka. Po włączeniu kluczyka rozlega się odgłos bruum, bruum, a po naciśnięciu pedału gazu nawet brum-brum-brum. Strzałka prędkościomierza się porusza – i jedziemy :) Trenażery są także wyposażone w ekrany, na których pewnie wyświetla się jakaś symulacja sytuacji na drodze, ale niestety nie dane nam było popróbować :( jeździliśmy tylko na sucho. A szkoda, bo Wasyl mówi, że to lepsze od gier komputerowych. Pytałam, z którego roku są te trenażery. Roman Michajłowicz, który prowadził te zajęcia odparl lakonicznie: nie było cię jeszcze na świecie.
Oprócz tego gabinet wyposażony jest w niezliczoną ilość dziwnych urządzeń, których przeznaczenie ciężko odgadnąć. Jakieś przyciski, ekraniki, cyferki, dźwigienki. Tak jak urzązdenia na statkach kosmicznych w filmach z lat 80-tych. Albo jak w Przybyszach z Matplanety. Są też trenażery na samochody ciężarowe. To dopiero musi być jazda!
Była też niespodzianka. Zajęcia pod tytułem „praca z kierownicą”, które odbywały się w „laboratorium”, które okazało się być garażem na dwa samochody i kilkanaście szkolnych ławek (też z kategorii „nie było cię jeszcze na świecie”). Wiktor Mikołajowicz, mówiący z wyraźnym rosyjskim akcentem, wyjaśnił nam, że praca z kierownicą to podstawa i najpierw będzie teoria, potem praktyka, a potem zaliczenie. Na każde po pół godziny. Wszystkie trzy cześci odbywały się w rozklekotanej starej wołdze stojącej na czterech drewnianych klockach. „Kierownicę można porównać do tarczy zegara. Tutaj jest pierwsza, tu druga, tu szósta i tak dalej. Cyfry musicie sobie wyobrazić, bo w samochodzie naprawdę ich nie ma”. „Dla nas kluczowa jest godzina 14.10. W takim położeniu trzymamy ręce na kierownicy. Ważna będzie także 12, 4 i 8. To te same punkty, które widzimy na znaczku mercedesa, choć nie ma on nic wspólnego z techniką prowadzenia pojazdu”. „Pokazuję trzy sposoby wykonywania skrętów. Kto nie zrozumie za pierwszym razem, powtórzę, ale to już nie będzie nauka, to będzie tresura”. Jak się okazało, każdy z naszej trójki musiał zostać poddany tresurze, bo mimo najlepszych chęci i mimo tego, że po naszych próbach kierownica wołgi miała luzy po 5 cm, nie wychodziło nam najlepiej. Potem czas się skończył i miało być zaliczenie: pięć razy do oporu w jedną i drugą stronę sposobem naprzemiennym – 50 sek; trzy raz w jedną i drugą stronę do 90 stopni – w 3 sek. Wiktor Mikołajowicz błysnął złotym zębem i nowiutkim sportowym stoperem. Pierwsze zadanie wszyscy oblaliśmy ze względu na technikę. W drugim było utrudnienie: W. M. zamiast powiedzieć „start” postanowił jeszcze dodatkowo sprawdzić nasz refleks. Chodził dookoła samochodu i czasem niby to wychodził na „ulicę” i wtedy trzeba było go szybko ominąć. Tylko, że zamiast chodzić spokojnie, to podskakiwał i krzyczał znienacka „hop”, na co my od razu „zjeżdżaliśmy” na pobocze czy chodnik, a on się z nas śmiał. Sami też śmialiśmy się, i z siebie, i z niego, nie wiem, z kogo więcej, ale była to ogólem niezła komedia.
Na koniec Wiktor Mikołajowicz powiedział nam, że nikt z nas nie zdał, i jakie to ważne, żeby mieć refleks i umieć wszystkie te techniki (potem pokazał jeszcze cztery), że od tego zależy ludzkie życie i przez takich jak my potem są wypadki. Po całym tym wykładzie westchnął ciężko, wpisał nam zaliczenia i mruknął, żebyśmy się nie przejmowali, że nie jesteśmy jeszcze tacy najgorsi.
Wyszliśmy w minorowych nastrojach. Ale Bohdan szybko nas pocieszył. „Jeżdżę już dwa lata i jakoś omijam pieszych, którzy wychodzą na jezdnię (we Lwowie to plaga). Nie przejmujcie się nim”. „Jak to jeździsz dwa lata? Bez prawa jazdy??” „Kara wynosi 71 hr. Raz zapłaciłem”.