
Sąsiadowice
Dziś rajska wieś Sąsiadowice. I cała historia, jak tam dotarliśmy.
9.o5. miało się odbywać sprzątanie cmentarza w Chyrowie organizowane przez Konsulat. Chciałam się wybrać, ale wszystko wskazywało na to, że będę sama z dwójką dzieci. Można było oczywiście poprosić Marcina, żeby nas zabrał naszym samochodem, ale dwójka dzieci do pilnowania na cmentarzu (zwłaszcza Wiktor), jeszcze gdyby padało…
Okazało się jednak, że Wasyl nie wyjeżdża, i możemy się wybrać wszyscy. Wybraliśmy się jak zwykle późno (na żadną wycieczkę jeszcze nam się nie udało wyjść z domu przed 12.oo). Po drodze rzeczywiście padało, i to solidnie, Wasyl w końcu miał mnie dość, bo ciągle powtarzałam, że jedziemy w samo oko cyklonu ;).
Żeby dojechać do Chyrowa, trzeba ze Lwowa wyjechać ul. Gródecką, zaraz za obwodnicą jest skręt w lewo (na Sambor). Tą drogę już kiedyś opisywałam, najpierw mija się Obroszyn, potem Lubień Wielki (ciekawe, czy zostało coś z przedwojennego uzdrowiska – jest duży park, trzeba to kiedyś zbadać). Po ok. 50 km malowniczej trasy dojeżdża się do Beńkowej Wiszni (trzeba zjechać z trasy, ale warto) i do Rudek. Malowniczo kwitnie rzepak. Słońce raczej za chmurami, ale z przodu się trochę wypogadza.
W Samborze można jechać przez miasto lub obwodnicą. Lepiej jechać przez miasto, bo po pierwsze coś można zobaczyć – jest kilka ciekawych kamieniczek i gmachów po drodze, a po drugie, obwodnica jest strasznie dziurawa (oczywiście i droga przez miasto pozostawia wiele do życzenia, ale obwodnica to jest tragedia nawet jak na Ukrainę). Skręcić trzeba zaraz za bazarem, przy dworcu autobusowym, w prawo. Potem jadac wzdłuż cmentarza wyjeżdża się z Sambora. Tam też, koło cmentarza, zmienialiśmy koło, które, jak początkowow myśleliśmy, przebiło się po drodze, ale potem się okazało, że to wentyl. Próbowałam sama je odkręcić, ale to doświadczenie upewniło mnie tylko w jednym – kiedy będe jeździć sama, w takiej sytuacji pozostanie mi tylko szukać pomocy u przejeżdżających mężczyzn.
Po zmianie koła zadzwoniłam, do Marcina, że jedziemy, i tu się okazało… że oni już uporali się ze sprzątaniem i jadą na ognisko do Sąsiadowic. Chcieliśmy pojechać do Chyrowa i choć spojrzeć przelotem na to, co tam ciekawe (np. dawne kolegium), ale w końcu zrezygnowaliśmy z tego pomysłu.
Z Sambora do Chyrowa można jechać dwoma, a nawet trzema drogami (jak już się kiedyś o tym przekonaliśmy). Pierwsza wiedzie prosto przez miasto (skręca się jeszcze kawałek za dworcem autobusowym), i prosto aż do miejsca na trasie gdzie stoi czerwona ceglana wieża i reklama obuwia, a tam w lewo. Droga jest kręta, i oczywiście dziurawa, ale to namniej dziurawy wariant.
Druga droga prowadzi za bazarem, wzdłuż cmentarza (jak to było opisane powyżej), trzymając się cały czas lewej strony przejeżdżamy przez przejazd kolejowy, i dojeżdżamy w ten sposób po Wojutycz. Wojutycze to niewielka miejscowość z cekawą cegielnią i pięknym, odnowionym kościółkiem, który stoi na rozdrożu. Przy kościółku należy skręcić w lewo.
Trzecia droga, najdłuższa i najgorsza jeśli chodzi o nawierzchnie, to kiedy przy kościółku skręci się w prawo. Przez mniejsze i większe wioski, nadrabiająć jakieś 20 km można dotrzeć do Chyrowa po drodze zwiedzająć Nowe Miasto i Dobromil.
My wybraliśmy drogę przez-Wojutycze-przy-kościółku-lewiej (wiem, że nie ma słowa „lewiej”, ale uważam, że powinno być). Obok kościółka stała kapliczka z Matką Boską Saletyńską, która dla Wasyla była Matką Boską-Julią Tymoszenko.
Tym razem zrobiłam zdjęcia.
Nadyby
Następna miejscowość (Nadyby) też okazała się niezwykle ciekawa, najpierw zauważyłam coś, co wyglądało jak resztki XIX-w. Zabudowań folwarcznych, wkomponowanych w kołchozowe,a zaraz obok naszym oczom (co prawda w strumieniach deszczu) ukazał się piękny dom w stylu zakopiańskim (?), z drewnianymi zaszklonymi tarasami, narożnym balkonikiem, i pięknymi kutymi kroksztynami. Przy wejściu wisiał krzyż, może to teraz plebania?
Sąsiadowice
Następna wieś to już Sąsiadowice. Tu zaopatrzyliśmy się w kiełbasę na ognisko, ketchup, chleb, piwo i samochodzik (Witek go zobaczył i już nie było wyjścia. W momencie kiedy to piszę, samochodzik swoje krótkie życie ma już za sobą – dziś Witek rzucał nim na podwórku). Sprzedawczyni w sklepie mówiła po poslku, a kiedy weszliśmy akurat trwałą ożywiona dyskusja o Karcie Polaka między nią, klientką a jakimś podchmielonym gościem.
Sklepowa powiedziała nam jak trafić do kościoła, koło którego miało być ognisko – cały czas prosto i na górce.
Tam też się udaliśmy. Całość robi urocze wrażenie – kościół barokowy, na górce, jakby obronnie, obok dzwonnica, która bardziej mi się kojarzyła ze strażnicą na wałach, bo stoi na niewielkim sztucznym wzniesieniu, a całość tonie w kwiatach i zieleni. Na dodatek wyszło słońce.
Po drugiej stronie cmentarz – mało ciekawy, ale jest trochę starych nagrobków i nawet grobowców.
Kiedy wychodziłam z terenu kościoła, minęłam staruszkę. Pozdrowiła mnie „Sława Isusu Chrystu”, odpowiedziałam jej po polsku „na wieki wieków”, bo kto by szedł do kościoła, jak nie Polka. Nie pomyliłam się. Pani miała 88 lat i na imię Klementyna. Urodziła się w Sąsiadowicach i tu przeżyła prawie całe swoje życie, z przerwą na roboty w Niemczech, na które została zabrana jako osiemnastolatka, i z których wróciła pieszo i boso. Wspominała swój ostatni przystanek w Chyrowie, gdzie głodną i osłabioną jakaś kobiecina poczęstowała chlebem z masłem. Do dziś to pamięta, po siedemdziesieciu latach.
Pani Klementyna powiedziała mi, że wybiera się do Polski, bo marzeniem jej życia jest przywiezienie spowrotem do Sąsiadowic cudownego obrazu św. Anny, która w tym miejscu się ukazała, a który po wojnie wywieziono do Krakowa.
Po zakończonej imprezie wszyscy zapakowali się do autokaru, a my do naszego samochodu, i pojechaliśmy w drogę powrotną do Lwowa. Z przystankami.
Felsztyn
Zaraz za Sąsiadowicami leży Felsztyn (obecnie: Skeliwka), wieś, w której był Szwejk (co upamiętnia pomnik) i której ozdobą jest gotycki obronny kościół z wolnostojącą dzwonnicą.
Droga powrotna była jazdą w samo oko cyklonu, ale też dzięki temu wieczorne słońce malowało na tle ciemnych burzowych chmur niesamowite krajobrazy.
z blox:
2008/05/17 05:20:34
Wspaniały wpis, czytałem z dużym zainteresowaniem, podziwiałem urok sfotografowanych miejsc. Będę tu często zaglądał.
2008/05/17 05:30:06
Gratuluję bloga – jest świetny. Ciekawy opis i fajne zdjęcia (szczególnie spodobała mi się p. Klementyna i „magiczna” łąka).
Ze swej strony (tzn. pogranicza polsko-litewskiego) zapraszam na http://www.marcinimatylda.blox.pl
pozdrawiam,
Marcin
2008/05/17 10:58:30
Kasiu,
Zaczynam wpadać w przyzwyczajenie rozpoczynania surfowania po Internecie od Twojego bloga (blogu?). Dzięki za wieści z Waszego lwowskiego świata, który mi bliski z różnych powodów. Tak trzymać (3Vć). Uściski dla Wszystkich!
StaszekK
2008/05/18 10:45:01
Dziękuję za miłe słowa.
Staszek – dzięki linkowi na Twojej stronie mojego bloga znalazla Iza, i wrocila po miesiacu w Warszawie dokladnie poinformowana, i zaszokowała Beatę tą swoją wiedzą.
2008/05/19 22:23:51
Witam! piękne zdjęcia i jak zwykle świetny reportaż. Serdecznie pozdrawiam ze wschodniej Polski :)
2008/05/23 00:17:05
wpadam tutaj kolejny raz, ale w końcu dzisiaj postanowiłam zostawić jakiś ślad po sobie :) blog jest świetny, współczuję przejść wycieczkowych, ale zazdroszczę Lwowa. byłam tylko 3 razy, chociaż jako rodowita przemyślanka mam blisko… ale te kolejki na granicy… no i teraz studia [fil. ukraińska nawiasem mówiąc], mam jednak nadzieję wrócić do miasta, które mnie w sobie rozkochało. a w Felsztynie byłam w kościele ze zdjęcia i to za carskimi wrotami :) pozdrawiam i życzę weny pisarskiej!
Karolina.
2008/06/02 22:04:28
Gratuluje świetnego bloga! Interesujące opisy i piękne zdjęcia. Miło powspominać swoj ostatni pobyt w tych rejonach. (szczególnie zapamientałem Felsztyn, pewnie dlatego, że aparat odmowił posłuszeństwa) Pozdrawiam
2008/07/15 00:01:21
witam. zupełnie przypadkiem trafiłam na Pani stronę. tak sie składa że jestem studentka z Polski i dokładnie wtedy bylam razem z resztą moich przyjaciół dzięki Panu konsulowi Marcinowi w Chyrowie. nawet jestesmy na jednym ze zdjęc gdzie jest z nami nasz przyjaciel Karol, który wtedy miał praktyki w konsulacie. gratuluje swietnego reportażu. pozdrawiam Ania Burdach
2008/08/10 22:16:44
Bardzo mi miło.
A która jesteś?
Mój mąż stawia na blondynkę w środku.
2009/02/18 09:43:37
Pilnie szukam ludzi mieszkajacych w Sasiadowicach lub okolicach. Bede wdzieczna rowniez za kkontakty z osobami ktore juz byly w tych okolicach i moga sluzyc wskazowkami iw zwiedzaniu.W maju 2009 wybieram sie w te strony w poszukiwaniu miejsa zamieszkania moich przodkow. Z gory dziekuje za odpowiedzi,justyna
Email: justyha007@o2.pl
2009/03/01 20:56:56
Z zaciekawieniem przeczytałam o Sąsiadowicach, gdyż stamtąd pochodzi mój nieżyjący od 19-tu lat ojciec.Wszystkie wymienione miejscowości są mi znane z jego opowiadań, babci i ciotki.Rodzina wyjechała stamtąd w 1946 roku w Poznańskie, pozostały tam groby przodków…, a dla mnie tylko ich wspomnienia.
2009/06/15 23:02:46
Bardzo mile zaskoczona jestem tym blogiem. Dla mnie Sąsiadowice są szczególnie bliskie. Z tamtąd pochodzą rodzice mojego męża i cała rodzina ze strony męża. Mile połechtał mnie za serce widok pięknego kościoła w Sąsiadowicach pod wezwanie Św. Anny. Tak się składa że w 1989r. jako jedna z osób rodziny potomków z Sąsiadowic byłam członkiem Komitetu odbudowy tego jakże pięknego kościółka w którym przed wojną był Klasztor. Wielokrotnie wyjeżdżaliśmy do Sąsiadowic, wspomnienia cudowne. Całe wyposażenie w kościele to dary byłych mieszkańców Sąsiadowic rozrzuconych po całym świecie. Były wysokie przekazy pieniężne z USA – Chicago, Argentyna, Austarlia, Nowa Zelandia, Anglia i z jeszcze wielu innych krajów. W1996 roku wydaliśmy Monografie pt.” Ojcowizna … Monografia Sąsiadowic (powiat Sambor,woj.lwowskie). napisaną przez naszego Brata stryjecznego Józefa Smerekę, który pisząc o Sąsiadowicach od roku 1900. Jak wtedy żyli tam mieszkańcy, opierał się na informacjach swojego ojca Tomasza zawartych w pamiętniku pisanym przed wojną i w czasie wywózki na Sybir. Do Polski Stryj Tomasz dotarł dopiero w1956 roku. Po wieloletnich poszukiwaniach przez rodzinę i staraniach o pozwolenie na opuszczenie terenów ZSRR. Jest mi bardzo miło wiedzieć,że ktoś interesuje się kresami. Ja bardzo mocno weszłam w tą kulturę kresową. Kończąc trzeci rok socjologii piszę pracę licencjacką „Kultura kresowa w świadomości byłych mieszkańców Sąsiadowic. Pozdrawiam serdecznie gdyby ktoś chciał uzyskać jeszcze inne informacje to służę przekazem poprzez pocztę emailową
2009/10/17 15:45:41
Witam serdecznie. Mój prapradziadek pochodził z Sąsiadowic. Nazywał sie Piotr Susłowicz, ur. 1857 w Sąsiadowicach, zmarł 28 05 1932 w Szamocinie w Wilekopolsce. Był synem Grzegorza i Marianny z Czyżowicz. Jego żona to Tekla (z domu prawdopodobnie Susło). ich dzieci to: Józef oraz prawdopodobnie Katarzyna, Klementyna i Tomasz. Jeśli ktoś posiadałby więcej informacji na temat tej rodziny bardzo proszę o kontakt. Mój e-mail: andelwo@poczta.onet.pl
Pozdrawiam :)
2009/10/18 14:47:52
Witam serdecznie. Trafiłem tu „przypadkiem”?, Myślę, że kontakty się rozwiną, bo uważam, że przypadków nie ma. Sczególne ukłony kieruję do Pani Zuzanny Smereka. Nazywam się Ludomir Lewkowicz urodziłem się i stale mieszkam w Przemyślu. Monografię, o której Pani pisze posiadam. Skąd moje zainteresowanie Sąsiadowicami? Otóż w tej wsi mieszkał mój pradziadek Marek Kwolik wraz z rodziną (niestety bliższych danych brak). Jeszcze przed wojną z Przemyśla na ojcowiznę wyjechał mój dziadek Jan Kwolik z żoną Heleną ( z Michalskich) i dziećmi Mieczysławem i Janiną. Mieszkali w Wychadówce pod nr 23 lub 33( nie pamiętam, gdzieś zawieruszyły się listy adresowane nota bene po rosyjsku, krążące pomiędzy moimi rodzicami a dziadkami)). Losy wojny rzuciły Mieczysława na roboty do Niemiec. Janina znalazła się ponownie w Przemyślu (jak, nie wiem). Tu wyszła za mąż za Władysława Lewkowicza i stąd jestem ja. Po wojnie wuj Mieczysław wrócił do Przemyśla, gdzie zmarł bezdzietnie w wieku lat 83 i ty jest pochowany. Moja Mama niestety zmarła o wiele wcześniej. Dziadkowie przyjechali do Przemyśla wagonem towarowym (co doskonale pamiętam) w roku 1956. Niestety dziadek po trzaech latach zmarł, zaś babcia Helena”zamknęła się „i o niczym nie opowiadała.Z dokumentów prawie nic się nie zachowało,.Wiedza moja na temat przodków po kądzieli jest nikła. Pamiętam urywki opowieści Mamy i nazwiska Sąsiadowiczan. Międzi innymi Smereka, stąd moje ukłony. Zawsze były wymieniane z zapamiętanym przeze mnie uśmiechem rozrzewnienia na ustach Matki. Wuj Mieczysław też niewiele mówił o „tamtych” czasach. Z innych nazwisk, które zapamiętałem, to Fafuła, Żuk, Bodnar, Pietruszka, co do których mam pewność, że są „sąsiadowickie”. W Sąsiadowicach byłem raz i to krótko. Niczego nie udało mi sie ustalić. Jestem jedynym z żyjących potomków Jana i Heleny Kwolików w linii prostej.Proszę okontakt na mail jak w loginie, osoby, któremogłyby rchoc odrobinę „rozjaśnić” ciemności panujące w mej głowie w tym zakresie. Ale się rozpisałem, przepraszam.
2009/11/14 00:00:42
witam
mam wielką prośbę – czy ktoś z Państwa dysponuje danymi na temat wielkości cegielni w wojutyczach ?
Jestem wnukiem właścicieli i potrzebuje tych danych w wiadomej sprawie ;-)
proszę o ewentualny kontakt pod maile piotr@hotmagazine.pl
2009/11/16 10:40:52
Serdecznie witam, mój Ojciec także pochodził z Sąsiadowic – Kazimierz Zuk syn Piotra i Marii Żuk zd. Urbańskiej która była ocmistrzynią w klasztorze w Sąsiadowicach. Ojciec Kazimierz ur. 1900 r. zm. w 1988r w Starachowicach. Mama moja Bronisława Żuk zd. Frydel (1907 – 1990). Rodzice w latach 1926 – 1930 mieszkaliw Felsztynie gdzie ojciec był kolejarzem. W Felsztynie proboszczem był ks. Józef Watulewicz zm. w 1953 w Krościenku n/Dunajcem gdzie po wojnie był proboszczem i pochowany w Dębowcu k. Jasła.
Ruchome wyposażenie kościoła w Felsztynie zostało zabrane do Polski w 1944 przez mieszkańców Felsztyna i ks. Lechowicza i znajduje się w różnych kościołach na terenie Polski. Większość mieszklańców Felsztyna osiedliła się w mieście Złocieniec na Pomorzu.
Serdecznie pozdrawiam.
2009/11/30 20:08:18
Z przyjemnością przeczytałem Pani blog i obejrzałem piekne zdjęcia . Mimo że urodziłem się po wojnie, rodzice urodzili się w Sąsiadowicach, i opowiadania o tej wsi utkwiły gdzieś głęboko w mojej pamięci. Pewnie dlatego od 1987 roku zangażowałem się w odbudowę tego kościoła, oraz nawiązanie przyjażni między byłymi i obecnymi mieszkańcami Sąsiadowic. Ale do sprawy , przeczytałem wiele wypowiedzi na temat szukania swoich znajomych. rodzin itd. Może mógłbym pomoc , z racji tego że byłem organizatorem odbudowy kościoła, i w czasie odbudowy byłem takim swoistym centrum. Niestety żyjących byłych mieszkańców Sąsiadowic, jest coraz mniej Wystarczy wspomniec że pielgrzymki na odpust jechały nawet pięcioma autobusami, teraz trudno byłoby uzbierac na jeden. Proszę nie traktowac mojej wypowiedzi jako jakiegoś zobowiązania, po prostu jak będę mogł to pomogę
2009/11/30 20:21:36
Witam i pozdrawiam serdecznie. Wczoraj odkryłam tę stronę, a ponieważ sercem jestem cały czas z dziadkami (mimo tego że już odeszli), chciałabym nawiązać kontakt z osobami związanymi z ich rodzinnymi stronami, które może znały osobiście lub słyszały o naszej rodzinie. Zawsze uwielbiałam opowieści o młodych latach babci i dziadka. Po dziś dzień na honorowym miejscu wiszą fotografie dziadków i pradziadków oraz ich domu w Sąsiadowicach. Moi dziadkowie to Jan i Wanda Osiurak (z domu Żuk). Rodzice dziadka – Stefan i Zofia Osiurak (z domu Jarecka) mieszkali z dziećmi – Janem, Stanisławem, Janiną i Stefanią – we dworze Głęboka (pradziadek służył u pana). Rodzice babci – Józef i Rozalia Żuk (z domu Turczyn) razem z dziećmi – Wandą, Janem i Heleną – mieszkali w samych Sąsiadowicach, podobnie jak cała rodzina Żuków, która „zamieszkiwała tu od wieków (jak mówiła babcia – odkąd Turki napadali na te ziemie)”. Pradziadek Józef często bywał starostą weselnym i od kiedy babcia podrosła zabierał ją na wszystkie wesela. Był też w Ochotniczej Straży Pożarnej. Dziadek w Sąsiadowicach chodził do szkoły. Dyrektorem był p. Bernatowicz (zabity później przez Rosjan w Samborze, ponieważ był oficerem-legionistą). Miał żonę i syna (ten był niejadkiem i mawiał, że będzie jadł tylko wtedy, gdy dostanie piątkę). U dyrektora były trzy psy, które „nie chciały jeść kiełbasy, podczas gdy dzieci nie miały chleba”. P. Bernatowicz miał obcięte palce (w 1918r. podczas walk), którymi potrafił mocno „puknąć” dzieci jak były nieposłuszne. Szkoła była piętrowa, murowana, kryta blachą. Uczyli tacy nauczyciele jak p. Mikulski, p. Suchacka, p. Żukowa. Przy klasztorze był ksiądz, którego wg dawnego zwyczaju całowano w rękę. Za przewinienia lał dzieci pasem lub rózgą.
Dziadkowie pobrali się w 1947r. Zamieszkali oczywiście w Sąsiadowicach. Dziadek pracował w majątku przy koniach. Właścicielem był Edward Sękowski. Mieszkał z żoną i dziećmi – Leszkiem, Magdą i Renatą (po niej imię ma najstarsza córka dziadków, a moja mama). W czasie wojny uciekł, bo „nie chciał być pod bolszewikiem”. Osiedlił się w okolicach Rzeszowa. Jego brat nie chciał się poddać i zastrzelił się w 1939r. Według dziadka, który odwiedził rodzinne strony w latach 90-tych, dwór stoi nadal, tylko zdewastowany. Po zajęciu majątku przez Niemców dziadek pracował tam jeszcze przez jakiś czas, a później w Gorzelni.
Sąsiadowice były podzielone na „Podolaków” i „Górali”, którzy rywalizowali ze sobą. Dziadek mieszkał „na dole”, „u góry” jego brat Staszek z żoną. W 1952r. tamtejsze bandy podpaliły dom dziadka – za manifestowanie Polskości (chodził w polskiej rogatywce, nucił polskie piosenki). Ponieważ sytuacja się zaostrzała (groźby i próby podpaleń ponawiano), w 1958r. dziadkowie – jako jedni z ostatnich z najbliższej rodziny – wyjechali na zachodnie ziemie Polski. Jechali dwa tygodnie. Najpierw dojechali do granicy w Mościskach, później był punkt w Zielonej Górze. W końcu dotarli do Kalna (Dolny Śląsk), do brata. Na dobre osiedlili się w pobliskich Mrowinach. Chętnie dowiem się jakichkolwiek szczegółów z „sąsiadowickiego rozdziału życia” mojej rodziny lub ich znajomych. W lecie wraz z mamą planujemy odwiedzić strony, gdzie są nasze korzenie, więc każda informacja jest cenna. Mój adres e-mail: markiz@wp.pl Jeszcze raz serdecznie pozdrawiam. M. Zakrzewska.
2009/11/30 20:25:07
Przepraszam, mój prawidłowy adres e-mail: markiz35@wp.pl
2009/12/01 16:48:05
Mój ojciec Wincenty Olszewski pochodzi z Sąsiadowic , matka Maria z d. Stecyk z m. Czaple . W 1956 wróciliśmy z wywózki na Syberię w okolice Zielonej Góry m. Brody.
Mieszkam w Zielonej Górze. Mój dziadek Marcin zmarł na Syberi 1952 r. babcia Katarzyna z d. Żuk zm. w Sąsiadowicach 1938 r. Ślub Katarzyny z Marcinem Olszewskim
synem Jana i Wiktorii z d. Smereka c. Józefa i Magdaleny z d. Kozarowicz miał miejsce w Sąiadowicach 30.05.1899 r.
Rodzice Wiktorii / babci /to Aleksander Żuk syn Mikołaja i Katarzyny z d. Kańczuga, matka Marianna córka Jana Wacławowicza i Katarzyny z d. Turczyn. Moj pradziadek Jan trzy miał córki: Teklę Susłowicz mąż Mikołaj, Agnieszkę Susłowicz maż Jan oraz Magdalenę Cieślicką maż Franciszek . Jego dwaj synowie to wspomniany Marcin / mój dziadek / i Piotr. Mój prapradziadek także Jan ożenił się z Magdaleną c. Walentego Susłowicza. Tworzę drzewo genealogiczne swojej rodziny. Mam ujęte 562 osoby. Proszę o kontakt : Jan Olszewski.
Adres e-mail: j.olszewski _12@wp.pl
2009/12/03 09:48:53
Witam wszystkich serdecznie
Nazywam się Witold Szczepuła, moi dziadkowie pochodzili z Sąsiadowic dziadek Józef Szczepuła ur. 1920 syn Tomasza i Tekli (z domu Olszewska) i babcia Tekla z domu Synówka córka Władysława i Marii (z domu Pietruszka) .W roku 1946 dziadkowie osiedlili się we wsi Kozanki Wielkie koło Uniejowa w centrum Polski, bracia dziadka Jan i Franciszek z rodzicami pojechali dalej na zachód w okolice Zielonej Góry. Pradziadek Tomasz Szczepuła miał podobno 9 braci i 1 siostrę.
W Kozankach pozostali również rodzice mojej babci i jej siostry Teresa, Genowefa Bieńko , Maria, Alojza Pietruszka , ich brat Kazimierz wyjechał do Krakowa, Stanisław zmarł w 1947 w Tarnowie k. Brudzewa miał 19 lat, był jeszcze Józef, ale on zmarł chyba jeszcze w Sąsiadowicach . Brat pradziadka Synówki był podobno księdzem Dionizy Synówka (?).
W 2008 roku we wrześniu byłem w Sąsiadowicach, ale za mało było czasu, żeby wszystko zobaczyć. Napewno wybiorę się tam jeszcze raz. Czy może wie ktoś gdzie znajdują się jakieś księgi parafialne?
Mój email wszczepula@wp.pl
Pozdrawiam. Witek .
2009/12/03 21:08:54
Stanisław Synówka , s. Andrzeja byl księdzem . / Monografia Józef Smereka OJCOWIZNA -Wrocław 1996 r. /
2009/12/03 22:13:10
Moj wójek Józef Szczepuła / żona- Maria Olszewska c. Marcina / mieszkał w Brodach gm. Sulechów woj. zielonogórskie . Brat Marii także Józef / Olszewski / jest pochowany w Brodach. Mój ojciec Wincenty także . Moja mama urodzona 1922r. do dnia dzisiejszego przekazuje mi wiedzę o Sąsiadowicach . Jan Olszewski.
2009/12/07 07:14:53
To będzie ciekawa opowieść!
2009/12/07 08:09:08
Ta opowieść musi być ciekawa bo dotyczy naszych przodków ludzi ,którzy przeżyli powstania I i II wojnę, eksodus syberyjski i dramatyczną tułaczkę do Polski na tzw. „nowe”. Dzięki miłej Pani ze Lwowa, zerwał się w narodzie ciąg do tego aby dopytać, zgłosić swoje uwagi, zainteresować regionem i najfantastyczniejszymi ludźmi jakimi są lwowaiacy a już hasło „Kto lwowaiaka nie szanuji……..
Większość blogowiczów pisze o sprawach ,które z grubsza znam, znam ludzi o których piszą ludzie z Kozanek, Brodów , Pomorska, Mietkowa czy Wawrzeńczyc. Wszystkich łaczy jedno hasło jedna myśl Sambor – Sąsiadowice.
Byłem w Sąsiadowicach w roku wybuchu czarnobylskiego a więc po kryjomu i nielegalnie- po prostu – uciekłem z wycieczki do Lwowa.Losowo wybrany taksówkarz nie okazał się kapusiem KGB a wręcz odwrotnie miłym Wasylem,który za 5 dol.USA woził mnie cały Boży Dzień. W Sąsiadowicach spotkałem dyrektorkę szkoły Marysię z domu Jarosz, której podpity mąż miał pretensje,że jeździmy po Felsztynach i Nadybach. Bogu dzięki w ostatnich latach Marysia wraz z córką osiadły w Poznaniu i chyba dobrze im się wiedzie. Jeje mama – chyba już nie żyje- miała szalenie światły umysł i opowieściom przy szklaneczce bimberku nie było końca. Zwiedziłęm dom Tomasza i Tekli Jaroszów położony nad potokiem , po którym jak przrd wojną, pływały gęsi i kaczki a prawioe w potoku rosły 20 metrowej wysokości jagody ( czytaj czereśnie).
Zrobiłem tam wiele zdjęć i film, który wielką furorę zrobił u mojej kolejnej ciotki Kaśki z domu Mydlarskiej w Kanadzie.Szukając śladów Jaroszów w Sąsiadowicach potwierdziłem fakt aresztowania Władysława Jarosza -policjanta,który miał przydział do Haczowa k/ Jarosławia. Był w Sąsiadowicach i do Haczowa już nie wrócił…. Zastrzelono go w Ostaszkowie. Mam do dzisiaj jego zegarek z łąńcuszkiem marki Omega oraz pióro z inskrypcją WJ marki Pelikan że złotą stalką i kością słoniową w ornamentyce.
Tomek Jarosz to postać , które Pan Bóg dał szansę. Ranny pod Redritzami na Wale Pomorskim został zaliczony w poczet zabitych i stosowną „powietkę” ciotka Tekla otrzymała . Jakie było zdziwienie kiedy dwa miesiące po wojnie Tomek …wrócił do ich nowego przesiedleńczego domu w Brudzewie k/Turka. Z sąasiadowiczan w Berlinie spotkałem Stanisława Kwolika – pułkownika podówczas- który brał udział w otwarciu pomnika Żółnierza Polskiego jako przedstawiciel Sztabu Generalnego WP z Warszawy. W Stuttgarcie spotkałęm Franza Ćmiecha brata Jana ( patrz fotoreportaż blogu- gdzie tablica na pomniku wskazuje na małego 13 letniego Ćmiecha). Mojemu synowi osobiście pomogłi dyrektor Kliniki Ortopedycznej w Szczecicie – nieżyjący już profesor Żuk i lekarz żarskiej 105 -tki Jasiek Dul. Dzięki nim syn jest w pełni sprawny i na złąmaną nogę już nie narzeka. Studiowałem pod ideowym przywódctwem prof. Władysława Korcza z Zielonej Góry. To była przygoda. To fantastyczna przygoda i opowieść fantastycznym sąsiadowickim i samborskim podkładzie. Na ser mater…. Pozdrawiam wnuki prof. Korcza i jego familię. W swoim życiu z naszych zapamiętałęm nazwiska Krzysztanowiczów- młody K. malował kościół Sw.Anny i dzielnie mi pozował jako artysta.,Fafułów, Sawickich, Zuków, Pietruszków, Szczepułów, Olszewskich, Capów,
Frydlewiczów, etct.
Kontynuujmy blog i piszmy jak najwięcej bo warto ocalić od zapomnienia wiele pięknych historii z tamtych lat dziejących się tam pod górą klasztorną i po całym świecie gdzie rozrzuceni są sąsiadowiczanie – najlepsza nacja, najlepsi ludzie na świecie… Naprawdę….
Pozdrawiam i liczę nma kontakt z kontynuacją
jan52f@wp.pl
2009/12/16 23:56:41
Pozdrawiam serdecznie przedświątęcznie. Dużo radości bijącej ze żłóbka Dzieciątka Jezus,zdrowia i wszystkiego najlepszego w nowym 2010 roku wszystkim Potomkom Sąsiadowiczów i wszystkim którzy zaglądają na tą stronę. Bardzo ciekawe było u nas w Mietkowie dwa lata temu spotkanie Sąsiadowiczan na świetlicy kiedy to nasza Pani Redaktor z Wrocławskiej telewizji przywiozła nam życzenia które nagrała w Sąsiadowicach w czasie pobytu tam w okolicach świąt Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem. Mieszkający tam Polacy przekazywali życzenia swoim bliskim i znajomym mieszkającym w okolicach gminy Mietków i Kąty Wrocławskie. Wielu z adresowiczów życzeń siedziało właśnie sobie przed ekranem i widziało te osoby stojące przed kościołem Św. Anny. Wzruszenie ogromne i łzy płynęły po policzkach. Jest film z tego spotkania i z Sąsiadowic a także w ubiegłym roku organizowaliśmy wycieczkę do Sąsiadowic na odpust 26 lipca na Św. Annę. Jest również z mszy odpustowej piękny film i bardzo wzruszający. Gdyby ktoś chciał się ze mną skontaktować to podaje e-mail
zuzanna.smereka@wp.pl Pozdrawiam serdecznie.
2009/12/17 18:30:13
Witam Smereczkę. Moja prababcia Wiktoria Smereka c. józefa i Magdaleny z d. Kozarowicz ur. 19.06.1842 r. wyszla za Feliksa Susłowicza w dn. 24.06.1890 r .
po śmierci mojego pradziadka Jana w dn.19.12. 1889 r.
Jan Olszewski.
2009/12/17 22:41:13
Witam wszystkich, bardzo mnie cieszy,że są osoby które mogą nam młodym przybliżyć to pokolenie mieszkające w Sąsiadowicach. Pozdrawiam serdecznie.bardzo bym chciała pogłębić wiedzę o rodzinie Smerekow i chyba napiszę e-malila do Pana Jana Olszewskiego. Mam kilka osobistych pytań. Pozdrawiam serdecznie.
2009/12/17 23:05:25
A teraz przedstawię fragment z książki Pamiętnik Jana Ratusza z Wojutycz zatytułowany Miłośnikom Ziemi Samborskiej, Drohobyckiej i Lwowskiej Wydanej nakładem synów Jana,Kazimiera i Tadeusza Ratuszów w Krakowie. Jak Żydzi potrafili tumanić chłopów aby mogli zarabiać na handlu: ” W roku 1882 były misje w Sąsiadowicach. Na tych misjach księża Misjonarze wytężali wszystkie swoje siły, aby lud przywieść do opamiętania I rzeczywiście. Ogromna liczba ludności w jednym dniu zaprzysięgła, że odtąd nie będą pić wódki. Zdarzyło się, że jeden z gospodarzy, który na misjach przysięgał, przychodzi wieczorem do karczmy kupić tytoń. Kupiwszy tytoń, chce wychodzić. Na to Żyd: No, Iwan? może się napijesz wódki? mam taką fajną okowitę. No, jeden kieliszeczek? napijmy się oba. Nie Chaim, nie będę pił, bo ja przysięgał w kościele.A jak przysięgał? to już pogadać nie można, mówi Żyd. Wy taki fajny gospodarz i ja z wami lubię pogadać. Wziął go do alkierz Żyd i mówi wy powiadacie że nie będziecie pić, aleście nie przysięgali że nie będziecie jeść. usłużna Rojza nalała wódki do miseczki, dała łyżkę i chłop tą wódkę zjadł”.I tak Żyd podstępem wygrał z przysięgą złożoną wcześniej w kościele. Pozdrawiam wszystkich. Jest jeszcze wiele fantastycznych opisówi z jarmarków w Samborze., gdzie grasowali złodzieje.
2009/12/17 23:07:56
Bardzo bym prosiła jeżeli ktoś ma w swoim domu słowa kolęd śpiewanych w Sąsiadowicach. Bardzo fajnie byłoby je tu umieścić i przypomnieć sobie. Np. Stała nam się nowina miła, czy Na zielonej łące.
2009/12/20 18:54:28
Z okazji zbliżających się ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA i NOWEGO 2010 ROKU życzę wszystkim Sąsiadowiczanom, ich rodzinom w Polsce i poza oraz ich zwolennikom samych dobrych chwil w życiu, optymizmu i nawiązywania dalszych kontaktów z rodakami.
P.S. Pani Zuzanna Smereka przypomniała mi słowa kończące kolędy i bardzo mnie wzruszyła. Oto one:
Wiwat,wiwat już idziemy za kolędę dziękujemy, przez narodzenie Jezusa będzie w niebie wasza dusza królowała,
Niech gospodarz wesół będzie że nas przyjął po kolędzie, my mu za to nowe lato da mu Pan Bóg zdrowia za to hej kolęda.
Pozdrawiam Regina Żmuda
2010/01/08 10:33:42
witam wszystkich :). widocznie los tak chciał, że trafiłam na stronę, gdzie czytam znajome mi nazwiska, znane z opowiadań mojej ś.p. Mamy. moja Mama miała na imię Wiktoria, urodziła się 1922 roku w Sąsiadowicach, córka Jana i Tekli. Moja prababcia (mama babci Tekli) nazywała się Żuk (imienia nie znam). nazwiska występujące w rodzinie z Sąsiadowic to Kozarowicz, Grochowska, Dziedzińska.
Od kilku lat bezskutecznie usiłuję złożyć chociażby gałąź drzewa genealogicznego mojej rodziny od strony mamy. Mam nadzieję, że teraz trafiłam na właściwe drogi i w tym miejscu uzyskam cenne wskazówki i informacje. Jeżeli u kogoś również występują powyższe nazwiska proszę o kontakt, ja również będę próbować skontaktować się z niektórymi osobami z komentarzy pod tym postem na blogu:) .
Mój e-mail to: irys7@onet.eu
pozdrawiam serdecznie wszystkich:)
2010/02/03 20:50:27
Częściowo spalił się kościół w Sąsiadowicach. Spłonął dach. Chcielibyśmy wystąpić do byłych mieszkańców Sąsiadowic o pomoc w odbudowie kościoła. Aby wystąpić z apelem przydałyby się zdjęcia spalonego kościoła. Jeżeli więc ktoś z Sąsiadowic lub okolic ma mozliwość zrobienia cyfrowch zdjęć, to proszę je wysłać na adres
eugczer@gmail.com
Pozdrawiam E Czerwonka
2010/02/04 07:47:48
Tragedia dorobek pokoleń trzeba będzie odbudować od nowa. Skoro Pan Czerwonka senior- ma jeszcze siły i motywację jemu polećmy powołanie Komitetu Odbudowy wraz ze sterowaniem przepływu pieniędzy i materiałów budowlanych. Może na najbliższy odpust Swiętej Anny zdążymy! Do Dzieła Sąsiadowiczanie.!
2010/02/05 20:04:56
Witam serdecznie, nazywam się Ewa Pietruszka jestem córką Tadeusza Pietruszki i wnuczką Antoniego i Rozalii zd. Markowicz. Mój ojciec jest rodowitym sąsiadowiczaninem, dziadek Antoni mieszkał na Wyhadówce, a babcia w Głęboce. Mieszkam w Bielkowie(Zachodniopomorskie), w tej wsi 60% rodzin pochdzi z Sąsiadowic. Przybyli tutaj ostatnim transportem w lipcu 1946r., w święto św. Anny. Dlatego kościół w Bielkowie jest pod wezwaniem św. Anny. W ołtarzu głównym jest kopia obrazu św. Anny nauczającej, obraz powstał dzięki niewielkiemu obrazkowi kupionemu na odpuście w Sąsiadowicach przez Franciszka Olszewskiego. Bielkowianie doskonale znają swoje korzenie, bo nawet mój syn przygotował prezentacje maturalną: ” Historia rodziny utrwalona w języku dziadków”, zebraliśmy niezwykłe słownictwo używane przez sąsiadowiczan. Nawet moja praca mgr powstałą dzięki OFICJUM-modlitewnik kupiony w Kalwarii Pacławskiej przez Pana Olszewskiego. Sprostuję niektóre informacje. Pan Bernatowicz z rodziną został wywieziony na Sybir i nie wrócił. Rodzina Jana i Barbary Dziedzińskich mieszka w Górowie(Dolnośląskie) natomiast Franciszek Dzidziński(na granicy zgubiono e w nazwisku) mieszka niedaleko Pszczewa(Lubuskie). Mam także zdjęcia z przedwojennych Sąsiadowic (szkoła – p. Żukowa, ks. Hilary; dzieci; zespół ludowy i inne). Przygnębiła nas informacja o pożarze kościoła w Sąsiadowicach i uważam, że to wspaniały pomysł, by finansowo wesprzeć odbudowę. Można liczyć na mnie i pozostałych bielkowian. Na cmentarzu bielkowskim spotkamy te same nazwiska: Pietruszków, Olszewskich, Cieślickich, Grochowskich, Markowiczów, Misiurków, Czyżowiczów, Kwolików, Synówków, Kozarowiczów, Żuków, Moskwitynskich, Cybulskich, Jaroszów i Cymermanów. Jestem zachwycona blogiem i czuję się zaszczycona, że mogłam do Was dołączyć. Żeby było zabawnie po mężu też jestem Pietruszka, bo moi teściowie także pochodzą z Sąsiadowic.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i proszę odezwijcie się do mnie :) EWA
2010/02/06 02:24:35
Bardzo mnie zmartwiła informacja o tym że kościół pod wezwaniem św. Anny w Sąsiadowicach uległ zniszczeniu. Musimy go odbudować bo nasi mieszkający tam Polacy na pewno nie dadzą sobie rady sami. Pozdrawiam serdecznie wszystkich. Postaram sie dowiedzieć czegoś więcej w tej sprawie. Wkrótce się odezwę.
2010/02/06 13:27:29
Wawrzeńczyce 05 02 2010
S Z C Z Ę Ś Ć B O Ż E
Przyszło mi raz jeszcze zwrócić się do byłych mieszkańców Sąsiadowic i ich rodzin o pomoc w nieszczęściu, które spotkało Nasz z takim wysiłkiem odbudowywany kościół w Sąsiadowicach. W wyniku pożaru, który wybuchł na początku lutego 2010 roku, zniszczeniu uległ cały dach świątyni, zakrystia i nawy boczne, spaliły się również ornaty, chorągwie i część wyposażenia kościoła.
Gdy w 1989 roku wspólnie z mieszkańcami Sąsiadowic podjęliśmy się odbudowy zrujnowanego kościoła, nikt nie myślał, że nasze pokolenie stanie przed tym wyzwaniem jeszcze raz. To, że raz jeszcze od nas będzie zależeć czy kościół w Sąsiadowicach znowu stanie się miejscem, gdzie zbierać się będą ludzie pragnący się spotkać z Bogiem.
Dzięki naszej pomocy odbudowa kościoła przebiegnie szybciej i zniszczenia warunkami atmosferycznymi będą mniejsze.
Już raz solidarnie wspomogliśmy odbudowę z ruin kościoła w Sąsiadowicach. Odbudowa kościoła wpłynęła również na nas, w jakiś sposób z sobą zintegrowaliśmy się, zaczęliśmy się do siebie zbliżać, odszukiwać swoich znajomych , a młode pokolenie zaczęło się dopytywać, gdzie są te Sąsiadowice.
Pożar kościoła to nieszczęście. Ale może to znowu Znak Boży, który mówi nam byśmy znowu byli razem i nie zapomnieli skąd pochodzą nasi ojcowie.
Pomóżmy odbudować spalony kościół.
Ewentualne wpłaty proszę kierować na konto Caritas Archidiecezji w Lubaczowie Bank PEKAO SA I O. w Lubaczowie NRB 98 1240 2584 1111 0000 3944 5928 z dopiskiem Odbudowa kościoła w Sąsiadowicach
Jeżeli Państwu będzie wygodniej to można wpłat dokonywać zbiorowo / jeden przekaz/ a o ofiarodawcach poinformować jak niżej
O wpłacie proszę mnie powiadomić, gdyż listę ofiarodawców przekażemy do Sąsiadowic.
Eugeniusz Czerwonka tel. 603094033, e mail: eugczer@gmail.com
Łączę podrowienia E. Czerwonka
2010/02/06 19:38:40
Witam, wiadomość o pożarze bardzo przygnębiająca. W 1990r byłem w Sąsiadowicach na odpuście św. Anny autokarami z Wawrzeńczyc. Zainteresowałem się wpisem pani Ewy Pietruszki z Bielkowa a szczególnie nazwiskiem Markowicz.
W drzewku rodzinnym sporządzonym przez moją mamę widnieje nazwisko Markowicz a moja mama z domu nazywała się Kwolik a babcia Pietruszka.
Prosiłbym panią Ewę o kontakt na maila: michal.slusarek@op.pl
Pozdrawiam wszystkich.
2010/02/07 21:44:46
ten kościół w Sasiadowicach podobno sie spalił:/
2010/02/08 08:50:25
Spalił się dach i część wyposażenia . Czytaj apel o pomoc w odbudowie
Czerek
2010/02/08 17:30:07
WITAJCIE RODACY!
Nazywam się Ludwik Kańczuga. Urodziłem się w 1938 r. w Sąsiadowicach. Rodzicami moimi byli Rozalia z d. Olszewska i Jan Kańczuga. Z Sąsiadowic wyjechaliśmy w marcu 1958 r.. Rodzice mieszkali w Proszkowicach koło Mietkowa. Ja od 1958 roku mieszkam we Wrocławiu. Tu studiowałem, tu pracowałem, a obecnie jestem emerytem – działkowcem.
Jestem poruszony tragedią jaka spotkała nasz kościół Świętej Anny w Sąsiadowicach. Tm bardziej, że nie tak dawno temu, bo w roku 2008, brałem udział w pielgrzymce do rodzinnej wsi. Muszę powiedzieć, że był to mój pierwszy pobyt po odbudowie kościoła, w którą wspomogłem finansowo. Mam jeszcze świeżo w pamięci to przeżycie, jak razem z kolegami Stanisławem Słomą i Zdzisławem Kańczugą wchodziliśmy do kościoła 26 lipca 2008 roku na uroczystą mszę. Łza się w oku kręci, że takie nieszczęście spotkało to właśnie miejsce. Myślę, że wspólnymi siłami potrafimy doprowadzić nasz kościół do jeszcze lepszego stanu niż był przed pożarem. Przecież jesteśmy wspólnotą, która potrafi wspierać w obliczu takiej tragedii.
Los nie oszczędził naszemu kościołowi trudnych chwil w jego historii. O jednej tylko tu pragnę napisać. Jest to historia dzwonu z dzwonnicy obok kościoła. Opowiedziana przez mojego kuzyna Jana Olszewskiego z Pietrzykowic koło Wrocławia, po powrocie z pielgrzymki do Sąsiadowic, chyba w 2007 roku. W tej pielgrzymce brał również udział syn ostatniego wójta Sąsiadowic Pan Synówka z żoną (pochodziła z Sambora). O losach dzwonu dowiedział się mój kuzyn właśnie od niego. A ja, przejęty tą historią, napisałem wiersz, który chciałem Wam zaprezentować.
Dzwon
O dzwonie będą te słowa, z naszej sąsiadowskiej dzwonnicy,
To ona, u boku Świętej Anny, na Górze Łaskawej, wznosi się w tej okolicy,
Stała i stoi tu od stuleci, wzniesiona ku chwale Kościoła i Pana Boga,
Tu na Anioł Pański biły dzwony, nie jedna się stąd niosła trwoga!
Jest wrzesień 39 roku, larum grają, wojna, nieprzyjaciel w granicach,
Cały kraj staje do obrony, Niemcy wnet będą w Sąsiadowicach,
Wójt Synówka, mimo wielu pilnych zajęć, o dzwonie myśli, pamięta,
Każe go ściągnąć z wieży i ukryć, bądź ty, wojno, stokroć przeklęta!
Mobilizuje do tej akcji odważnych ludzi, to był heroizm, ktoś powie,
Robotę wykonali w wielkiej tajemnicy, gdzie go ukryli, nikt się nie dowie,
Dzieło ludwisarzy z XV wieku przed przetopieniem zostało ocalone,
A tym, co tego dokonali, Panie Boże, niech w Niebie będzie policzone!
Starszy od Dzwonu Zygmunta, przedtem był na służbie u Świętego Mikołaja,
Pierwszego kościoła we wsi, kiedy jeszcze grasowała tatarska zgraja,
Kościół był drewniany, spłonął i Dzwon Mikołaj został bez pracy,
Ale tylko do czasu budowy nowej świątyni, o którą modlili się moi Rodacy!
Ukrycie dzwonu przed zaborcą, to była sprawa wręcz doniosła,
Lecz trzeba było 50-ciu lat, aby Święta Anna z ruin komuny się podniosła,
I nie może, jak do tej pory, zrozumieć tego co się stało,
Że do kościoła może nie powróci to, co od wieków do niego należało!
Bądźmy dobrej myśli, wierzmy w to szczerze, że już w niedługim czasie,
Do kościoła powróci Dzwon Mikołaj, w dobrym stanie i pełnej swojej krasie,
Ciekawi będziemy jego kondycji i jakim rytmem będzie biło jego serce,
W czasie wielkanocnej rezurekcji, lipcowego odpustu i na wigilijnej pasterce!
Takie oto są skutki wojny, nowego po niej porządku i zmiany granic,
Wtedy nie liczono się z nikim i niczym, nie zważano na nic,
I nie z własnej to woli dużo ludzi rozjechało się po świecie,
Mieszkają teraz gdzie indziej, opuścili Sąsiadowice w samborskim powiecie!
I Ty Święta Anno, co tam na wzgórzu Łaskawym, od wieków Boga adorujesz,
Ty wiesz dobrze i najgoręcej czujesz,
Że lud Boży Sąsiadowic, chociaż tak rozproszony,
Na zew Dzwonu Mikołaja zawsze się stawi, aby oddać Ci pokłony!
Wspieraj Go mocno, obdarzaj łaskami,
Miej litość, cierpliwość, pomagaj czasami,
Bo lud to wierny i wszystko gotów przyjąć w pokorze,
Co od Ciebie pochodzić będzie, Panie Boże!
Ludwik
ludwikan@onet.pl
2010/02/09 15:41:26
Na tej stronie można znaleźć zdjęcia spalonego kościoła http://www.gminamietkow.yoyo.pl/aktualnosci.php
2010/02/09 16:58:41
Mam wrażenie że coraz więce ludzi przejęło się nieszczęściem jakie spotkało społecznoć Sąsiadowic, oraz pośrednio tych, którzy kiedyś tam się urodzili , ich rodzin, oraz innych ludzi dobrej woli . Znając sytuację finansową mieszkających w Sąsiadowicach Polaków , jestem przekonany że trudno będzie im samym odbudować kościół po pożarze. Musimy im pomóc . Oprócz tego że sięgniemy do własnych kieszeni ,rozpropagujmy wśród rodziny, znajomych prośbę o pomoc w odbudowie kościoła. Myślę że dzięki naszej hojności , już w niedługim czasie, koścół w Sąsiadowicach będzie dumnie ze wzgórza patrzył na dolinę Strwiąża.
E. Czerwonka
2010/02/15 00:36:45
Witam wszystkich Państwa serdecznie,
Jak większość z Państwa też genetycznie związana jestem z Sąsiadowcami, bo stamtąd pochodzą moi wspaniali Dziadkowie, a dokładniej Babcia Władysława Andrasza z d.Cymerman (córka Władysława i Barbary z d.Turczyn, mama mojej Prababci Barbary-miała na imię Magdalena Turczyn, nazwiska rodowego nie znam niestety, a dziadek Grzegorz Turczyn/nie posiadam żadnych informacji o przodkach mojego Pradziadka Władysława Cymermana, który zmarł na gruźlicę 1937 r. w Sąsiadowicach). Babcia Władysława urodziła się w Sąsiadowicach w 1927 r. i jak większość Sąsiadowiczan w latach 60-tych przyjechała wraz z mężem i dziećmi na Ziemie Odzyskane-gm.Kąty Wrocławskie.
To dzięki mojej Babci odkryłam ten blog, bo Babcia chciała wiedzieć, czy informacja o tragicznym pożarze kościoła w Sąsiadowicach jest prawdziwa,a to zachęciło mnie do przeszukiwania internetu i znalazłam ten blog i Państwa.
Nazwiska niektórych z Państwa i wymienione w komentarzach nazwy miejscowości i osoby są mi bliskie z opowiadań mojej Babci, która od zawsze snuła wspomnienia o Sąsiadowicach.
Teraz moja Babcia jest już starszą, szacowna panią i nie może już niestety podróżować z uwagi na stan zdrowia, a ja chciałabym Jej zrobić miłą niespodziankę z Państwa pomocą. Jeżeli ktoś z Państwa zechciałby podzielić się informacjami o moich przodkach lub zdjęciami archiwalnymi (przedwojennymi) lub obecnymi Sąsiadowic (np.starej części cmentarza), bardzo proszę o kontakt na mój adres email: k.magdalena@poczta.onet.pl
P.S.
Autorce blogu składam podziękowania za podjęcie tematyki kresowej tak bliskiej wielu osobom:-). Pani blog stał się dla wielu osób platformą wymiany informacji o miejscu na ziemi, do którego miłość i sentyment zakrzewili w nich ich żyjący i nieżyjący już przodkowie- dobre duchy starych Sasiadowic. Dziękuję!!!
2010/02/20 21:57:12
Dopiero dzisiaj wszedłem na tę stronę. Mój tata Władysław Fafułą i na pewno babcia Magdalena Fafuła z domu Czyżowicz pochodzili z Sąsiadowic. Nie miałem okazji pojechać w tamte rejony, ale myślę, że i się to kiedyś uda. Wiesiek
2010/02/22 21:06:33
kochani już wkrótce powstanie pierwsza strona strona sąsiadowic , jak naracie ciągle nad nią pracuje :) na stronie znajdziemy forum / galerie zdjec i wiele innych rubryk
jeżeli ktos ma jakies pomysły prosze o kontakt :) antymoskitus@tlen.pl w tytule wiadomości prosze wpisac sąsiadowice
wszystkie osoby które posiadaja jakies zdjęcia – aktualne zdjecia sąsiadowic prosze o przesłanie równiez na mojego meila – potrzebuje coś na strone główną
2010/02/22 21:09:36
wszystkim bardzo dziękuje za pomoc , prosze o meile od wszystkich zainteresowanych osób tą stroną , :)
pozdrawiam serdecznie
Paweł
2010/02/24 00:00:40
nieoficjalna strona Sasiadowic ruszyła
serdecznie zapraszam sasiadowice.w8w.pl/
2010/02/26 22:33:19
Witam wszystkich. Moje korzenie również sięgają Sąsiadowic, tam się począłem, a urodziłem już na Dolnym Śląsku, w Trzebnicy w 1958r. Moi rodzice: Kazimierz Cymerman i Janina z d. Osiurak. Ich rodzice to Andrzej (Jędrzej) i Maria Cymerman oraz Stefan i Zofia Osiurak ( mieszkali w sąsiedniej miejscowości Głęboka ).
Być może w tym roku odwiedzę Sąsiadowice, namawiam do tej podróży 77-letniego ojca.
A kościół trzeba koniecznie pomóc odbudować. Pozdrawiam Wszystkich i zapraszam do bezpośredniej korespondencji osoby, które mogą coś przekazać na temat moich przodków.
Ryszard Cymerman
Osolin k/ Wrocławia
2010/02/26 23:04:58
zapomniałem podać, mój adres:
cymermanryszard@gmail.com
2010/03/07 22:54:37
Podaję adres gdzie można obejrzeć film o spalonym kościele w Sąsiadowicach i apel o pomoc. Pomóżmy kążdym groszem!!!video2.v2.tvp.pl/2010/02/22/232004/film.asf
Film był emitowany w TVP na Dolnym Śląsku, teraz jest w internecie – przekażcie znajomym – pozdrawiam R.Sz.
2010/03/08 15:52:17
Dzięki R.Sz. za umieszczenie filmu w internecie.Twoja działalność zarówno przy odbudowie 20 lat temu kościoła w Sąsiadowicach, jak i w chwili obecnej jest nie do przecenienia
Pozdrawiam E Czerwonka
2010/03/08 17:07:11
Pod tym adresem znajduje się program Studio Wschód z dnia 16.02.2010 który w całości poświęcony był spalonemu kościołowi w Sąsiadowicach.
ww6.tvp.pl/6579,20100222961650.strona
2010/03/09 22:06:42
Bardzo się cieszę że tak wielu z nas aktywnie uczestniczy w odbudowie tego kościoła. Chciałabym doczekać takiej chwili, kiedy grupa byłych Sąsiadowiczan tak jak w roku 1989 pojedzie do Kościoła i złoży hołd naszej Świętej Annie. Święta Anno jesteśmy, pamiętamy i nigdy nie zapomnimy!!!!! Święta Anno wspieraj w trudach odbudowy tych którzy wkładają swój trud. Pozdrawiam serdecznie.
2010/03/21 22:08:07
Szanowni Państwo
Drodzy Sąsiadowiczanie i Członkowie ich Rodzin
Minął miesiąc od rozpoczęcia zbiórki na odbudowę spalonego kościoła w Sąsiadowicach.
Zgromadzone środki pozwolą nam na zakup dachówki na pokrycie dachu. W sumie po dokładnych pomiarach okazało się że trzeba odbudować około 1200 m kwadratowych dachu. Drewno na dach mają otrzymać od Władz lokalnych Ukrainy. Niestety potrzeby, by kościół odzyskał dawny wygląd, są jeszcze duże
W chwili obecnej wykonywana jest dokumentacja na odbudowę kościoła, oraz załatwiane formalności i pozwolenia. Kościół w Sąsiadowicach jest zabytkiem wysokiej klasy, więc sposób odbudowy musi być zatwierdzony przez Władze Ukrainy.
Wszystkich tych wiadomości dowiedziałem się od Arcybiskupa Mokrzyckiego Metropolity Archidiecezji Lwowskiej który zatelefonował do mnie 19. 03.2010 r .i prosił by podziękować wszystkim za złożone dotychczas ofiary
O ilości zebranych pieniędzy, oraz na co je wydano, poinformuję Państwa po zakończeniu zbiórki, co mam nadzieję szybko nie nastąpi
Pozdrawiam E . Czerwonka
2010/04/03 10:32:56
Zbliżają się Święta Wielkiej Nocy. Tradycyjnie w tym okresie składamy sobie życzenia. Pozwólcie zatem Państwo, że w swoim imieniu oraz w imieniu mieszkańców Sąsiadowic przyłączę się do tych życzeń. Życzę więc byłym Sąsiadowiczanom, ich rodzinom oraz wszystkim, którzy złożyli ofiary na spalony kościół w Sąsiadowicach, by Zmartwychwstały Chrystus, za wstawiennictwem Świętej Anny pobłogosławił im w tym doczesnym życiu.
By się spełniły wszystkie Państwa pragnienia i marzenia oraz by w zdrowiu mogli odwiedzić pięknie odbudowany kościół Świętej Anny w Sąsiadowicach.
W imieniu swoim i Sąsiadowiczan E. Czerwonka
2010/04/11 21:10:13
Witam serdecznie,
Moi przodkowie również pochodzą z Sąsiadowic. Mój dziadek Jan Żuk urodził się w Sąsiadowicach w 1930 roku, jego ojcem był Józef Żuk a matką Anna Czerwonka (brak danych o jej rodzicach), zmarła na gruźlicę jeszcze przed wojną. Józef Żuk (mój pradziadek) miał rodzeństwo – m.in. Tomasza Żuka (ortopeda szczeciński) i księdza Piotra Żuka (autora cytowanej monografii o Sąsiadowicach, której niestety nie posiadam).
Niestety na razie wiem tyle, że ojcem Piotra, Tomasza i Józefa był Kazimierz Żuk, danych matki nie znam. Kazimierz Żuk przyjechał do Skokowy (dolnośląskie) i jest prawdopodobnie pochowany w Strupinie. Józef Żuk mieszkał w Gryfowie Śl. i tam chyba jest pochowany.
Być może ktoś z Państwa będzie w stanie mi pomoc odgrzebać część zapomnianej historii? Mój dziadek Jan Żuk zmarł niestety w 1984 roku i stąd wiele informacji po prostu nie przetrwało a opowieści które słyszał mój ojciec są niestety nieliczne. Jestem dopiero na początku tropionej zagadki genealogicznej. Przeanalizowałam wszystkie wpisy na stronie, bo jest też tutaj wymieniany Kazimierz Żuk, ale niestety mój prapradziadek Kazimierz Żuk mieszkał w Skokowie lub Piotrowicach a nie w Felsztynie i zmarł znacznie wcześniej niż w 1988 roku.
W Sąsiadowicach nie byłam. Może Państwo się orientują czy księgi parafialne zachowały się i czy można się do nich na miejscu dostać?
Mój email kaska11111@wp.pl
Pozdrawiam serdecznie
Katarzyna Żuk
2010/06/09 07:44:51
Czy ktoś dysponuje danymi w sprawie wyjazdu do Sąsiadowic na uroczystości odpustowe na dzień Świętej Anny? Skąd byłby wyjazd i jaki koszt?
2010/06/13 21:35:29
w tym roku nie ma zarganizowanego wyjazdu.chetni na wyjazd organizuja sie samodzielnie wyjazd wlasnymi autami.zorganizowany wyjazd zaplanowany jest po odbudowie kosciola na rok 2011.
2010/08/20 13:47:00
sasiadowice.w8w.pl/
2010/10/03 19:39:07
Witajcie Kochani Sąsiadowiczanie!
Dawno, tu nie zaglądałem. Ot życie! Po sześćdziesiątce wręcz mknie!
Tak jak napisałem, nie wierzę w przypadki i się sprawdziło!
Dzięki temu, że odwiedziłem tę stronę, nie jestem sam. ZNALAZŁEM bliską RODZINĘ!
Potomków Siiostry mego Dziadka Jana Kwolika! Siostra miała na imię Magdalena, po Mężu Kilarska i okazało się, że żyje jeszcze Jej potomstwo, czyli moi Kochani, Bliscy Krewni. Część w Polsce (trochę daleko ode mnie – zachód – Poznań, Wągrowiec i północ – Gdańsk) reszta jeszcze dalej – USA. Miałem Tych w Polsce odwiedzić w wakacje , ale samochód (głupie bydlę) „nawalił” i kicha z wyjazdu. Jako człowiek po zawale i z „zepsutym” kręgosłupem, muszę mieć „pomocnika”, który był, ale się „zmył”, bo wakacje się skończyły.
Nic to, mam nadzieję, że się JESZCZE W TYM ROKU uda!!!!
Takie też losy plecie nam historia, której „pomagają” władze.
Ktoś kiedyś powiedział, że granice ustanawiają książęta, jednak w obronie tych granic giną chłopi!
Tak nas Sąsiadowiczan doświadczyła historia, że rozsiało nas po świecie.
Zamiast siedzieć na ganku swego domu, przyjmować sąsiadów, pić z nimi okowitę, czy inne trunki,nawet kłócić się, piszemy w internecie o bolączkach, tęsknocie, pożarze Kościoła (n.b. nie wierzę w przypadek, to musiało być zamierzone).
Z Sąsiadowic, jak czytam, wywodzą się ludzie zdolni, po studiach i to niełatwych, na różnych kierunkach. Gdybyśmy mogli cofnąć czs (jak mówi piosenka), to i ta mleczarnia (która była na owe, przedwojenne czasy szczytem gospodarności) by kwitła i wiele jeszcze innych „wynalazków”.
Jak mawiali Litwini: „coż ty zrobisz choć ty siadszy płacz?”.
Pozdrawiam Was Wszystkich Kochani: Smereków , Pietruszków, Bodnarów, Żuków, Fafułów, Kotlów, Kwolików i Wszystkich, których wymienienie zajęłoby mnóstwo miejsca a których przepraszam za to że ich nie wymieniam.
Pozdrawiam, Ludomir Lewkowicz – Przemyślanin, jednak duszą Sąsiadowiczanin.
2010/10/22 23:22:54
Pod tym adresem mogą państwo znaleźć najnowsze zdjęcia, oraz informacje na temat odbudowy kościoła w Sąsiadowicach: paczer13.webpark.pl/sasiadowice.html
Zapraszam
2010/11/13 17:16:09
A ja jest Stanisław Wacławowicz , syn Józefa i wnuk Wojciecha z Sąsiadowic.
Jestem mile zaskoczony ,że taka strona działa . Chcę zobaczyć dom mojego ojca i dziadka. ,oraz zwiedzić całą okolicę.
2010/11/13 23:56:42
Witajcie potomkowie Sąsiadowic. Bardzo miło przeczytać na tej stronie o tym że Sąsiadowice żyją w nas. Już nie długo święta Bożego Narodzenia. Proponuję abyśmy powspominali jak świętowano w Sąsiadowicach. Jestem bardzo ciekawa Waszych Drodzy Państwo wspomnień. Ja chociaż nie pochodzę z Sąsiadowic ale żyje tak jakbym tam mieszkała. To zasługa mojego Teścia Piotra Smereki, najmłodszego brata Sołtysa w Sąsiadowicach Tomasza Smereki. Dużo opowiadał o tym co tam było, jak żyli tam mieszkańcy. Rodziców męża już nie ma z nami ale pozostała tradycja. Kolędy, potrawy wigilijne i zwyczaje przywiezione tu na ziemie zachodnie. U nas już czwarte pokolenie śpiewa kolędy sąsiadowickie. ” Stała nam się”, „Na zielonej łące”,” Z raju pięknego miasta”,” Przyszliśmy tu po kolędzie”, „Mości gospodarzu” „Pójdziemy bracia w drogę drożynę”, „Wiwat wiwat już idziemy”. itd. Napiszcie Państwo coś co było związane ze Świętami, ciekawi mnie bardzo. Mam nadzieje, że czytając przeniesiemy się choć myślami do Sąsiadowic a one ożyją w nas. Pozdrawiam serdecznie wszystkich.
2010/11/21 17:55:47
Bardzo się cieszę, że trafiłem na tę stronę. Moi przodkowie również pochodzą z tych rejonów. Niedaleko Wojutyczy była mała wioska, a może osada Orowe. Czy ktoś z Państwa ma jakieś informacje o niej? Tam mieszkała rodzina Buczak. Chętnie nawiążę kontakt z odobami mającymi jakieś informacje. 7km od Wojutyczy w miejscowości Brześciany również mieszkali moi przodkowie – rodzina Fejkiel oraz rodzina Lenart.
kontak to mnie: panap@wp.pl
2011/04/23 09:48:57
Witam,
Najnowsze wiadomości z Sąsiadowic znajdują się na tej stronie: http://www.gminamietkow.yoyo.pl/aktualnosci.php
W galerii są również nowe zdjęcia:
picasaweb.google.com/czyzyk90/KoscioWSasiadowicach#
2011/07/06 21:18:33
Drodzy potomkowie Sąsiadowiczan.
Spieszę z niezwykłą informacją. Po 66 latach do Sąsiadowic wracają OO.Karmelici Trzewiczkowi!
W sierpniu wraz z kolegą jedziemy tampomóc przy „reinstalacji” dwóch karmelitów w tym miejscu. Kościół po pożarze jest w fatalnym stanie i nadal potrzeba wiele pomocy przy odbudowie. Można się z Karmelitami kontaktować w tej sprawie, jak też dotychczasowymi drogami. Każda pomoc nawet osobista wskazana.
Serdecznie pozdrawiam i w sierpniu dopiszę parę słów.
Bartek
2011/07/21 12:45:10
Bardzo mila wiadomość. Może nareszcie mieszkańcy doczekają się prawdziwych gospodarzy. Bo tyle już robiono na przełomie lat 1988 – 2011. Szkoda tego zmarnować. A byli mieszkańcy Sąsiadowic wkładają wiele serca aby kościół w Sasiadowicach wyglądał pięknie i był dumom dla jego potomów.
2011/10/29 21:48:08
Pod następującymi adresami znajdą państwo zdjęcia z Sąsiadowc:
Zdjęcia z odpustu i poświęcenia dachu:
picasaweb.google.com/101029988615214629346/OdpustWSasiadowicach26Lipca2011
Zdjęcia przedstawiające kościół po remoncie:
picasaweb.google.com/101029988615214629346/KoscioWSasiadowicachPoRemoncie
Sąsiadowice dzisiaj:
picasaweb.google.com/101029988615214629346/SasiadowiceDzisiaj
2011/12/31 16:57:52
ORGANIZACJE POLONIJNE W SĄSIADOWICACH:
Sasiadowice
Kosciol Parafialny p.w. Sw. Anny w Sasiadowicach
82053 Sąsiadowice
Tel.: +380-238-42-199
Towarzystwo Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej O/Sasiadowice
ul. Zielona 11, 82053 Sasiadowice
Tel.: +380-8238-42 157
2012/11/12 01:42:08
Witajcie Kochani Krajanie i RODZINO.
Nie było mnie na tej stronie „czasu trochę”!!!!.
Ot: zajęcia, choroby, zajęcia, choroby… i t.d.
Na przemian! (latka lecą…).
Dzięki WAM, znalazłem „WSTĘPNĄ” RODZINĘ!!!!
BLISKĄ!!!!
NIE WIDZIANĄ NIGDY, ALE BLISKĄ!!!!
BLIŻSZEJ JUŻ NIE MAM (tylko dzieci, ale to „zstępni”)!!!.
I to, co, teraz wiem, to jest „COŚ”, czego nie można przecenić!!!!
To jest BEZCENNE!!!!
O Rodzinie, o Jej Przyjaciołach, o koneksjach, o…..
Relacje, co oczywiste… uległy (?) ( jak mogły”ulec”, skoro nigdy ich nie było?????? Bezpośredni!!!!,
Bo nie mogły być… z powodu – „ŻARTU” historii), „rozproszeniu” RODZINY, a co za tym idzie – kontaktów!!!!
Może, o to chodziło ówczesnym „władzom”? ZAPOMNIEĆ, NIE ZNAĆ, NIE POZNAĆ, NIE ZNALEŹĆ….?
WE KRWI !!!!???
Tego nie da się zapomnieć, nie znać, nie znaleźć…. ????!!!
N I E D A S I Ę???
A JEDNAK!!!
To: TKWI!!!!
W psychice, z powodu opowieści rodziców, dziadków…i przekazywanych w nich uczuć!, zawartych w opisach rzeczywistości, którą przeżyli!!!
Dalej… nie mogę!!!
Przepraszam!!!
Pozdrawiam WSZYSTKICH KRAJAN!!!
Ludomir Lewkowicz
witam
prawdopodobnie moja babcia urodziła sie w Sasiadowicach ROZALIA FAFUŁA
pózniej wyszła za mąż za Michała Pieczaka pochodzacy z Kańczuga woj.podkarpackie wysiedlili ich lub wywęndrowali do Wielkopolski,mała miejscowość koło Szamotuł ,nie znam szczegółów,szukam kontaktu,może ktooś coś wie.Pozdrawiam
Mój dziadek Józef Fafuła urodził się w Sąsiadowicach. Wiem że miał siostrę, która miała na imię Lusia ( nie znam pełnego) wiem też że z męża nazywała się Pietrzak i mieszkała w Szamotułach lub okolicach. Może to zbieg okoliczności. Dziadek miał też dwie siostry które mieszkały w Kilianowie ( Kąty Wrocławskie). Genowefę Fafuła i Emilię z męża Susłowicz
To też mój dziadek :) Józef Fafuła ur. w Sasiadowicach 6 marca 1882 r. Jego mama czyli moja prababcia miała na imię Magdalena ( panieńskie nazwisko Turczyn ) a Jego tata czyli mój pradziadek miał na imie Piotr
Teraz po polsku!. Oglądam te fotki i wyobrażam sobie …chodzących po tych łęgach, moich… Matkę, Dziadków, ,pradziadków, pra, pra… Łza sama się ciśnie do oczu. Byłem TAM! Jedyny raz w życiu!!!!! ZAPAMIĘTAŁEM…nieprzyjemną, listopadową pogodę, która …przywitała mnie najpierw słońcem, następnie, w ciągu kilku minut…. deszczem ze śniegiem! Następnie, znów …słońcem i … dalej… jak wyżej!!!!
Nie „chciano mnie” TAM???? W Kościele , „puściłem łezkę”, bo…. wyobraziłem sobie miejsce, w którym być może, klęczała, albo stała, moja MATKA, Dziadkowie ….
Nie mogę więcej napisać, chociaż żem „twardy” ponoć (żeglarz) człowiek!!
Super strona i warto wprowadzać nowe wpisy bo tym sposobem unikniemy zatraceniu wiedzy jaką posiadają nasi najstarsi byli mieszkańcy Sąsiadowic. Błogosław wszystkich Św. Anno i miej ich w swej opiece.
Hello, my name is Clovis Olszewski, i live in Brazil. My grandparents were born in Sasiadowice, and i found a photo with some people near the church tower. I need an email address to send you, and who knows, someone might recognize some people. I think the picture is the decade of 30. Unfortunately she has no information or data …
clovisjuliano@yahoo.com.br
https://lwow.info/sasiadowice-potrzebna-pomoc/ tutaj mozna zobaczyć zdjęcie o którym mowa.
Anna Żuk to moja Babcia, nowa tablica i zdjęcie już przywiezione z Polski. Bardzo przeżyłam wyjazd do Sąsiadowic i chcę tam jeszcze wrócić ale mam obawy przez to co dzieje się na Ukrainie.
Może Pani spokojnie jechać, na zachodzie nic się nie dzieje, a do Donbasu jest ponad tysiąc km. Pani Babcia była piękną kobietą. Moja babcia też zmarła młodo :(
Witam, moja Babcia i Dziadek, też nosili nazwisko Żuk, ale pochodzili z Czukwi koło Sambora. Babcia miała na imię Katarzyna, a Dziadek Andrzej, Wywiezieni z dziećmi na Syberię, już nie wrócili, zmarli tam i tam zostali pochowani. Z ośmiorga (dwoje rodziców i sześcioro dzieci) wróciło tylko czworo sierot, w tym moja Mama.
Moja mama pochodzi z rodziny Żuków. Mój dziadek to Marcin Żuk,a babcia to Katarzyna Żuk z domu Lewandowska .Mieszkali w Nadybach dziadek był kowalem.
Witam.
Szukam jakiś informacji na temat rodziny Dracz z Felsztyna
Czy nadal pan poszukuje informacji na temat rodziny Dracz? Prosze o kontakt po przez email poniewaz wszystkie osoby o tym nazwisku są spokrewnione i drzewo genealogiczne jest na prawde liczne. Moj email myylusinskaa@gmail.com
Dzień dobry. Próbuję stworzyć drzewo genealogiczne i szukam informacji o moim pradziadku i jego przodkach. Nazywał się August Frydel, urodził się w 1907 roku w Felsztynie.
Dzień dobry. Próbuję stworzyć drzewo genealogiczne i szukam informacji o moim pradziadku i jego przodkach. Nazywał się August Frydel, urodził się w 1907 roku w Felsztynie.