– A czemu nie było w tym roku mikołajek? – zagadnęła mnie Oksana, kiedy wychodziłyśmy w zeszłym tygodniu z kościoła. Oksana jest moją najlepszą koleżanką z kościoła, sama jest Ukrainką, ale chodzi z całą rodziną do parafii męża i teściów. Mamy dzieci w podobnym wieku.
Rzeczywiście, nie zwróciłam na to nawet uwagi. Co roku były mikołajki, a w tym roku nie.
Niedziela Radości
Niespodzianka czekała nas (i to nie tylko dzieci) następnego tygodnia. Po mszy zapowiedziano, żeby nie rozchodzić się do domów. Po chwili wszedł św. Mikołaj w towarzystwie… „aniołka”, za którego przebrał się ksiądz proboszcz :):):) Uwierzcie, radości było wiele, nie tylko wśród dzieci! W końcu trzecia niedziela adwentu to niedziela radości, nie?
Zastanawiam się czasem, jak w naszym kościele, który zawsze był jednak mocno przywiązany do tradycji – jedna z babć zwróciła mi kiedyś uwagę w czasie mszy, że dziecko, kiedy siedzi mi na kolanach, to odwraca się tyłem do ołtarza) – jak w tym kościele odnajdują się te starsze osoby, nieprzyzwyczajone do różnych dziwnych rzeczy, które przyszły tu wraz z młodymi franciszkanami kilka lat temu. Jak na przykład rzucanie bananami w czasie kazania ;) czy proboszcz w stroju aniołka. Dużo starszych osób przychodzi na mszę dla dzieci. Może jednak ta radość w kościele, często nieskrępowana, przyciąga?
Kiermasz
W tę niedzielę tradycyjnie w naszej parafii odbywa się kiermasz świąteczny, dochód z którego idzie na cel charytatywny. W małym pomieszczeniu, przebudowanym w dawnych garaży, gdzie toczy się całe życie parafialne (niestety zwrotu dawnego budynku klasztornego, który służy teraz jako szkołą muzyczna, na horyzoncie nie widać…) było tłoczno. Ksiądz zapraszał z ambony na kawę w zaimprowizowanej na tę okazję kawiarence, gdzie, jak twierdził, sam już się „umówił z pewną fajną dziewczyną”. Dziewczyną tą okazała się jedna z babć, która jednak na spotkanie nie przyszła :( – może speszyła się, wymieniona z ambony? Anonimowo, ale przecież i tak wszyscy będą się rozglądać, z kim się ksiądz umówił, nie? Zaproponowałam w zamian swoje towarzystwo i wypiliśmy miłą kawę z o. Sławkiem, siostrą Edytą i jeszcze kilkoma osobami, które się dosiadały w międzyczasie.
Atmosfera na kiermaszu była tak fajna, że nie chciało się wychodzić. Kupiłam kilka szydełkowych serwetek, świątecznych pierników, ale przede wszystkim wyszłam naładowana pozytywną energią. Gaudete!