W ostatni niedzielę odbyła się II tura wyborów samorządowych – Lwów wybierał mera. Głosy nie są jeszcze policzone do końca, ale wyniki exit pool wskazują na róznicę 25% głosów pomiędzy kandydatami, więc wynik jest już przesądzony – na kolejną kadencję został wybrany obecny mer, Andrij Sadowyj, który pełni tę funkcję od 2006 r.
Głównym oponentem Sadowego był Oleh Syniutka, w l. 2014-19 przewodniczący rady obwodowej, deputowany do parlamentu, członek partii Europejska Solidarność (partia Poroszenki). Kampania była dość agresywna i w dużej mierze polegała na przerzucaniu się pretensjami, czego kto nie zrobił w czasie swojej kadencji, zarzutami o kumoterstwo i korupcję, zwalaniem wzajemnie na siebie winy za najbardziej palące problemy Lwowa: chaotyczną zabudowę, problem z wywózką śmieci, zła sytuacja z dostępnością miejsc w szpitalach dla chorych na covid.
kampania wyborcza
Kampania Sadowego bazowała bardziej na jego doświadczeniu i sukcesach na posadzie mera, Syniutki – w odniesieniu do polityki partii, do której należy (w reklamie wyborczej Syniutka przedstawia się najpierw jako patriota, dopiero później jako kierownik i gospodarz). Na przekór Sadowemu, pod rządami którego Lwów reklamował się jako „otwarty dla świata” Syniutka akcentował, ze miasto powinno być przede wszystkim dla jego mieszkańców.
Co ciekawe, Sadowyj często był postrzegany jako, delikatnie mówiąc, zbytnio przychylny Polakom (jednocześnie w Polsce uważany za polakożercę!), a nawet polski szpieg we Lwowie! Syniutka pracował uczciwie, aby o coś podobnego nigdy go nie posadzono – za jego kadencji upamiętniono tablicami informacyjnymi przy drogach (to te, których nie umieli przetłumaczyć, pamiętacie?), nieoficjalnie wiem też, że kontrolował podległe sobie instytucje kulturalne, aby nie wyskakiwały z propolską retoryką.
Prawo magdeburskie
Ciekawostką jest fakt, że w 2008 r. Andrij Sadowyj proponował przywrócenie we Lwowie prawa magdeburskiego. Tymczasem, według przepisów tego prawa, rajcami (spośród których wybierano burmistrza) mogli być:
…ludzie mądrzy, dobrzy, lat zupełnych przynajmniej dwudziestu i pięciu, w mieście osiadli, wszakże nie bardzo bogaci, ani też ubodzy, ale średniego stanu. Nadto mają być z prawego małżeństwa urodzeni, w domach zawsze mieszkający i dobrej sławy, Boga się bojący, sprawiedliwość i prawdę miłujący, kłamstwa i złość w nienawiści mający, tajemnic miejskich nie wyjawiający, w słowach i uczynkach stali, łakomstwem się brzydzący, darów nie przyjmujący, mierni, nie pijanice, nie dwujęzyczni, nie pochlebcy, nie błaznowie, nie natrętowie, nie cudzołożnicy, ani owi którymi żony rządzą, nie fałszerze, nie zwadliwi, albowiem zgodą małe rzeczy budują się a niezgodą wielkie niszczeją. Tez nie ma być na to obieran człowiek obcy, innego prawa, i komu by było dziewięćdziesiąt lat.
źródło: Miasto Lwów w okresie samorządu 1870-1895
Mam obawy, czy dziś znalazłby się choć jeden radny, który spełnia tak wyśrubowane wymogi…