fbpx
lwów wycieczki lwów przewodnik po lwowie

Spacer #17: Zamarstynów – fabryki i ogrody

Dzisiejszy spacer zaprowadzi nas w samo serce Zamarstynowa, położone pomiędzy ulicami Zamarstynowską i Żółkiewską (św. Marcina). Dzielnicę tę odwiedzaliśmy już w czasie spaceru 6 (jesienne Podzamcze), spaceru 7 (wokół św. Marcina) i spaceru 8 (wokół dworca), a także w czasie wizyty na Zavodzie. Tym razem zobaczymy co ciekawego jest w uliczkach położonych trochę na zachód od poprzednich spacerów. Brak tu spektakularnych zabytków, a okolica, jak to zazwyczaj bywa w takich wypadkach – nie jest wspominana w przewodnikach. Przedwojenna zabudowa – przeważnie niska, podmiejska, otoczona ogródkami – przeplata się z ogromnymi halami fabrycznymi, stawianymi w latach 70. Nie oznacza to jednak, że nie ma tu nic ciekawego. Oprócz ciekawych przykładów architektury można tu natrafić na aż pięć (a może więcej?) starych, polskich napisów.

Zamartsynów

Nazwa Zamarstynów pochodzi od niemieckiego Sommersteinhof, gdyż pierwsza osada powstała tu jeszcze w XV w., a jej założycielem był Andreas Sommerstein. Wieś zmieniała później właścicieli, a nawet należała do miasta, któremu winna była pańszczyznę – w XVII w. wybychło tu nawet powstanie chłopskie przeciwko nadmiernym obciążeniom.

Wraz z rozwojem miasta wieś stała się jego przedmieściem, a w 1931 r. została włączona w obręb „wielkiego Lwowa”. Wiązało się to ze zmianą nazw wielu ulic, ponieważ wiele z nich dublowało istniejące już we Lwowie. Dawna granica miasta przebiegała wzdłuż ob. ul. Daszkewycza, później przesunieto ją na Horodnycką (Ogrodnicką). Mieszkali tu głównie rolnicy i drobni rzemieślnicy (m. in. Adam Bratkowski, konstruktor pierwszej lampy naftowej), nie licząc półświatka:

Dzisiaj Zamarstynów to najbrudniejszy w całym Lwowie zaułek, prawdziwe gheto lwowskie
i wrzód, co się ropi pod bokiem stolicy. (…) Nie ma zbrodni we Lwowie, która by się echem aresztowań lub śledztwa nie obiła o zaułki Zamarstynowa. W tamtą stronę biegnie zwykle trop i węch ajentów policyjnych i prowadzi wprost do magazynów kradzionych rzeczy, do przytułków ludzi, co noc tylko na świat wychodzić zwykli, samych wywołańców, notowanych złodziei, kochanków kobiet upadłych… Na olbrzymim śmietniku po obu stronach Pełtwi, w cuchnących zaułkach, po zaduchem przepełnionych izbach gnieździ się największa nędza lwowska : przedwcześnie dojrzała a fizycznie skarłowaciała dziatwa, pół nagie kobiety — megery, ciemne jakie i chwiejne postacie, na których ciele głód, nędza i występek straszne swe popisał hieroglify.

F. Jaworski, Lwów stary i wczorajszy, 1910

Mam nadzieję, że was zachęciłam? To ruszamy.

trasa spaceru

Na trasie warto zwrócić uwagę na stare zabudowania przedwojennej fabryki tkackiej LEN z zachowanym napisem na fasadzie, wyłożonym z cegły. Niewiele udało mi się znaleźć na jej temat, oprócz tego, że „włościańska mechaniczna tkalnia Len, galicyjska spółka z ograniczoną odpowiedzialnością” zakończyła swoją działalność w 1938 r. Uprawa lnu była popularna przede wszystkim na Wileńszczyźnie, a jednym z największych jej orędowników był generał Żeligowski. W latach międzywojennych z uprawą lnu wiązano duże nadzieje, czego wyrazem jest m. in. wystawa Len-konopie-wełna na targach wschodnich. Jednak ulica Tkacka nosi swoją nazwę od 1871 r., ponieważ od 1871 r. mieszkali tu miejscy tkacze.

reklama tkalni Len z 1922 r.

Ciekawostką są także zachowane trzy stare numery konskrypcyjne na początku ulicy – nr 4,6 i 9 to dawne 759, 760 i 761. Na ul. Tkacką wychodzą także tereny dawnej fabryki czekolady Hazet (dziś Nestle).

Z architektury mamy tu cały przegląd epok od kon. XIX w. przez secesję, art deco (ciekawy dom przy zbiegu Daszkewycza i Korinnej), przez funkcjonalizm do zabudowy z czasów ZSRR i współczesnej.

Przy ul. Horodnickiej (d. Ogrodnickiej) (róg Sinnej) znajdziemy polski napis – Handel tow(arów). mieszanych (Mar)ja Oharanko, a przy ul. Daszkewycza 39 (Króla Jana) 19 jeszcze jeden – Pracownia, ale już nie wiadomo czego, bo tynk odpadł tylko z jednej strony. Warto też patrzeć pod nogi – znajdziecie kilka starych luków kanalizacyjnych.

Źródła:

Мельник І., Довкола Високого Замку шляхами і вулицями Жовківського передмістя та північних околиць міста Львова

0 0 votes
Ocena artykułu
Subscribe
Powiadom o
16 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Idealnie oddała Pani na zdjęciach klimat Zamarstynowa. Teraz mam tylko nadzieję, że Ukraina będzie honorować unijny paszport szczepionkowy, który pewnie wkrótce wejdzie w życie i będzie można znów go odwiedzić bez dodatkowych badań i innych obostrzeń

Oj tak, to prawda. Dzięki tym fotkom mam świetną podróż w czasie. Ponad dwadzieścia lat temu pojechałem tam tramwajem na pętlę. Tylko nie pamiętam, czy szóstką pod rzeźnię, czy czwórką nieco bliżej. Łaziłem tam ze dwie godziny. Raczej z klimatu niewiele się zmieniło, acz tą narożną kamienicę z ostatniego zdjęcia chyba pamiętam. Czy tam nie było wówczas sklepu na dole?

Teraz mam nadzieję, że Ukraina, ze względu na oczywistą, ludzką dyskryminację sanitarną zignoruje unijne paszporty szczepionkowe, otrząśnie się z ogólnoświatowej, groteskowej już obsesji wobec tejże odmiany grypy – i dbając o ekonomiczne podtrzymanie swojego sektora turystycznego otworzy się dla wszystkich chętnych.

Kasiu, jak klikam w „odpowiedz” to nie otwiera mi się okno, więc odpisuję tutaj.

Otóż moja Moja żona przeszła covid. Dość ciężko. Oczywiście dostałem leciutkim rykoszetem.
Na covid zmarł nasz przyjaciel – zerknij na naszego FB. Moja mama chrzestna również…

Nie jestem świrem, który twierdzi, że nie ma żadnego wirusa i wszczepiają nam czipy kompatybilne z 5G, natomiast twierdzę, że żadne lockdowny nie mają sensu z maseczkami na czele. W wolnej chwili przejrzyj dane z USA dotyczące zakażeń i zgonów w stanach objętych lockdownami i tymi, które nie wprowadziły żadnych obostrzeń. Np. Dakota Północna vs. Dakota Południowa, Kalifornia vs. Floryda. Widziałaś kiedyś dane uzasadniające zamykanie zakładów fryzjerskich albo kosmetycznych? Nie szukaj. Takich nie ma. Ale zamknęli i już. Ale jak w majówkę stało w Warszawie 3 tysiące osób w kolejce do szczepienia, to wszystko było w porządku.

Na 10 osób zapadających na covid – każda może inaczej tą chorobę przechodzić. Podobnie jest z reakcjami na szczepienia. Mam jak na tacy przykłady co się wyprawiało z wyszczepionymi nauczycielami. Widziałem ten dramat w lutym na własne oczy.

Paszport szczepionkowy to jawna dyskryminacja jednostki ze względu na stan sanitarny. Nie zgadzam się na segregację rasową, nie zgadzam się z segregacją ze względu na płeć, to i dyskryminację ze względu na stan sanitarny uważam za absolutny skandal. Przedmiotowe rozwiązanie stoi w sprzeczności z Konstytucją RP. Nie bez kozery widząc rozwój sytuacji Ruskie nazywają UE Jewrosojuzem. Paszporty sanitarne to rozwiązanie, którego nie powstydziłby się CCCP.

Jeżeli szczepienie jest dobrowolne, to nie ma mowy o jakimkolwiek paszporcie. Miałby on wyłącznie jakieś tam uzasadnienie, gdyby przedmiotowe szczepienie było obowiązkowe.

Wydaje mi się, że tiu nie chodzi o „Len”, ale o Lwowską Fabrykę Chemiczną „Tlen”

Rzeczywiście nie da się odpowiadać na posty, więc napiszę tak: Pawle, tak się składa, że jestem nauczycielką i byłam szczepiona pierwszą dawką AstryZeneki w lutym, drugą pod koniec kwietnia. Między pierwszą a drugą dawką rozpętała się szalona kampania przeciw tej szczepionce. Ciekawe, bo moim znajomym nauczycielom i mi nic nie było. Jedna koleżanka miała gorączkę przez jeden dzień i tyle.

Ewo,

moja żona też jest nauczycielką. W jej szkole również szczepili Astrą. Warunkiem powodzenia zastosowania tej szczepionki jest użycie jej minimum 6 miesięcy od przechorowania C-19. Cała szkoła poległa na covid w połowie października 2020. Tymczasem w lutym na Narodowym nikt o nic nie pytał. „Wykonali zadanie”. To był weekend. Efekt – większość zaszczepionych w poniedziałek totalnie znokautowana po 10.00 rozeszła się do domów. Dyrektorka szkoły straciła przytomność. Zaszczepieni byli nieobecni w pracy przez tydzień z powodu fatalnego stanu zdrowia.

W szkole mojego syna, dwa tygodnie później, analogiczna sytuacja. Szczepienia w sobotę. W poniedziałek sam widziałem na tych zdalnych zajęciach jak nauczyciele półprzytomni odwoływali po kolei poszczególne lekcje.

Nie jestem nadwrażliwcem, mimo to byłem porażony tym, co widziałem.

Do tego mój znajomy z innej branży, również po Astrze, zaszczepiony w Wielki Czwartek wstał z łóżka w Lany Poniedziałek…

A teraz masz raporty z Izraela o zapaleniu mięśnia sercowego po zastosowaniu Pfizera. Dotyczy to jednak na razie ludzi młodych. Oficjalnie nie chcą tego potwierdzić, bo przecież Pfizer wygrał premierowi Netanjahu wybory…

Ja nikomu nie sugeruję, że ma się nie szczepić, to każdego wybór osobisty, ale ja covid przeszedłem na tyle ulgowo, że mogłem go w ogóle nie zauważyć – więc nie mam zamiaru na własne życzenie się uszkodzić.

Kasiu,

mnie nie dotyczy „masa państw”, bo jako wyznawca „cudze chwalicie, swego nie znacie”, skupiam się niemal wyłącznie na ziemiach polskich. Uwielbiam również te niemieckie w granicach PRL. Innymi słowy ja się nigdzie indziej nie wybieram. Chyba, że raz na jakiś czas na wyjazd Legii w pucharach, acz to nam na razie nie grozi :)
Nie wiem też o jakiej bagatelizacji problemu C-19 mówisz, skoro wprost napisałem o śmierci bliskich mi osób właśnie na covid.
Moje stanowisko dotyczy wyłącznie mojej osoby. Skoro nie choruję, a covid przeszedłem śladowo, to niech się ode mnie po prostu ….
Jak wdrożą tą paranoję, to wiadomo, nic nie poradzę. Niemniej na pewno nie wstrzyknę sobie wirusa z powodu potrzeby spacerku po Lwowie, czy Wilnie. Pojadę do Grodna, Lidy i Nowogródka. A także wielu niemieckich rejonów Starej Mapy, które mamy obecnie w granicach PRL.

Dzień dobry!

Za wyjątkiem szczepień zgadzam się z p. Pawłem. Ja się szczepię godząc się z ryzykiem.

Świat zwariował, epidemie jak długo istnieje świat były i będą. Taki humanitarny sposób natury, stwórcy na przeludnienie i inne biologiczne regulacje. To ludzkość uwierzyła, że będzie żyć wiecznie a tu awaria i szok, przy masowych zachorowaniach umiera 3-5% chorych. W średniowieczu umierało 50% populacji, w latach 1918-1921 prowadziliśmy dodatkowo wojny i nikt nie wnikał, że ktoś na jakieś wirusówki umierał, chyba, że to wpływało na wartość bojową oddziałów.

Swoją drogą kiedyś ludzie byli normalniejsi, najpierw leczyli później się martwili co będzie z nimi bo poważnie traktowali swoje obowiązki. Nie wiem kto by dziś wyleczył wszystkich rannych w starciach zbrojnych, większość by zmarła zanim by test zrobili. Publiczna służba zdrowia postawiona na głowie, boi się Covida, prywatna działa bez zarzutu: płacisz, wchodzisz, diagnoza. To samo z testami, to samo z przedszkolami. W takich sytuacjach najlepiej widać co jest lepsze: prywatne czy publiczne.

Wracając do magicznych covidowych paszportów, co z ludźmi, którzy zaszczepić się nie mogą, z różnych przyczyn? A niech siedzą i się nie ruszają, najlepiej tylko w promieniu 2 km od m-ca pobytu, żeby zakupy mogli zrobić. Z czasem innych niewygodnych też się jakoś unieruchomi i kraje się posegreguje odpowiednio, w korelacji z zagrożeniem epidemicznym oczywiście. Zmierza to wszystko do totalnej inwigilacji ze świetnym uzasadnieniem: epidemia. Tylko co jak ktoś nie chce być chroniony i sam podejmować decyzje, nawet ryzykując, że się zarazi…

Pozdrawiam, MŁ

Nie działa opcja reply.

Nie do końca jest tak jak piszesz.

Do Polski spoza Schengen nie wjedziesz już bez kwarantanny, żadne testy już jej nie kasują tylko szczepionka. Dopiero można zrobić test w Polsce i czekać aż łaskawie sanepid zdejmie kwarantannę. Nie każdy może czekać w nieskończoność, trzeba pracować.

Żeby wjechać do UK trzeba zrobić serię 3 testów i odbyć karantannę. Seria testów to koszt prawie 300 funtów, nie licząc przerwy w pracy. W przypadku mojej chrzestnej i jej dwóch córek, które przyjeżdżały co roku do swojej 80 letniej mamy/babci to koszt ok. 1000 funtów, koszt i czas nie do pokonania. Czekają na drugą dawkę szczepionki…

I teraz uwaga!!!!

Znajoma po 2 dawkach szczepionki pobranych na początku akcji niedawno opiekowała się chorą starszą sąsiadką, która, okazało się, miała covida i cudem przeżyła. Znajoma, mimo szczepionek, została zamknięta na ponad 2 tygodnie, bez żadnych objawów bo szczepionki zadziałały, z pozytywnym testem.

Kolega, na kwarantannie, został pouczony, że ma przebywać w domu a nie na własnym podwórku koło domu. Więc powiedział co o tym myśli i … dostał mandat. PARANOJA.

Na oddziałach covidowych ludzie padają na pysk, nie wyrabiają się ze zmianą butli z tlenem, lekarze zanim przyjdą z innych oddziałów na konsultację (muszą się zabezpieczyć, itd.) są już niepotrzebni. Pozostała gromada medyków ciężko się nudzi bo jest covid i ograniczenia przyjęć. Jak bolało mnie oko, zapytali czy bardzo i chcieli umówić za 2 tyg. Zapłaciłem, zostałem przyjęty od razu i okazało się, że mam ropień. Od czego pytam. Okazało się, że spod maseczki powietrze na oczy wiało a byłem zmuszony długo być w masce i to mogło być przyczyną w połączeniu z pracą przy komp.

Mnie denerwuje to całe zamieszanie.
Nie uważam, że trzeba wchodzić dobrowolnie pod pociąg. Uważam, że trzeba stosować dystans, maseczki i czekać aż to wszystko samo przejdzie.
Co zrobimy jak kolejna mutacja okaże się odporna na szczepionki lub pojawi się całkiem nowy wirus? Znowu wszystko do zamknięcia?
Zamiast inwestować w służbę zdrowia wyrzuca się pieniądze w błoto. Moja branża całkiem dobrze na rozdawnictwie wyszła a znam firmy co zbiły kokosy na pomocy. Po to płacimy podatki żeby ktoś dostał za darmo kasę? Ja żeby zarobić pracuję, ryzykując nota bene zarażenie bo stykam się z ludźmi. Uważam to za normalne, całe życie to ryzyko.

Pozdrawiam, MŁ.

Opcja „odpowiedz” nie działa nadal…

Panie Maćku, brawo!

Nie czas i raczej nie miejsce tu na różne szczegóły. Proszę mi mówić od zaraz po imieniu, właśnie przepijam browarkiem brudzia ;) Daj Boże, niebawem się poznamy.

Kasiu, trochę nie ogarnęłaś meritum sprawy. Ja nigdzie nie pisałem o braku możliwości wychodzenia z domu. Zresztą wychodziłem nawet na narzuconej mi bzdurnie post factum kwarantannie, bo po prostu byłem wtedy zdrowy. Kto kibicowi Legii zabroni wychodzić z domu w Warszawie? :))) Po wszystkim, do tego, okazało się, że to uziemienie całej naszej rodziny było po prostu bez sensu :D
Z litości jednak nie pisałem do Kury, żeby skecz z tego jakiś do TVP nakręcili :)))

Sformułowanie „grypa” wzięło się stąd, że na początku pandemii covid był prezentowany jako nieznana dotąd odmiana grypy. Później to faktycznie wyglądało już inaczej, że to nieco coś innego. Ja pozostałem przy pierwotnej wersji, co nie zmienia sprawy, nie wycofuję sie z jakichkolwiek zastrzeżeń wobec panującej wokół tego histerii.
A najgorsze jest to, że w pewnym momencie będę MUSIAŁ pojechać do Wilna i do Lwowa – i w związku z tym się „zaszczepić”. To nie jest oczywiste łamanie praw człowieka w kontekście obecnie obowiązujących przepisów prawa?
Litwa już wprowadza własne, wewnętrzne paszporty szczepionkowe. Typowa reakcja zakompleksionego narodku, kiedy nagle może w jakiejś kwestii zdecydowanie zaistnieć…

Żenada!

Katarzyno,

Pomijając kwestie covidowe, mam nadzieję, że do Lwowa przyjadę w sierpniu, sam albo ze znajomymi. Już jesteśmy wstępnie umówieni. Jak będzie trzeba to zrobię test, mam nadzieję, że nie wymyślą kosmicznie drogiego.
Jeśli będę z grupą, mam nadzieję, że nas oprowadzisz. Jak tylko będę miał termin, dam znać. Nikt tak nie opowiada jak Ty 😀

A’propos procesu myślenia w pandemii.
Byłem ostatnio na cmentarzu u Dziadków i Ojca, żywego ducha w promieniu 50m. Oczywiście zdjąłem maskę bo po co mi ona, jeszcze by mnie zmarli nie poznali 😉 właściwie zsunąłem na brodę. Nagle przez groby i alejki ktoś wiekowy do mnie pędzi. Grzecznie poczekałem a pani zwraca mi uwagę, że źle maskę noszę i mam ją na usta i nos założyć. Zapytałem czy pani tak w trosce o zmarłych ale kobieta dalej swoje, że jestem nieodpow., itd. i fuka. W końcu powiedziałem, że jakby pozostała tam gdzie była to na pewno bym jej nie zaraził a tak nie wiadomo bo jestem na kwarantannie, fuknęła i poszła.
Wszystkim w tej pandemii by się myślenie przydało.
A znajomych, głównie znajomych rodziców, umarło ostatnio tylu, że pogrzeby się zaczęły nakładać…Choć nie wszyscy mieli covid.
Pozdrawiam, MŁ.

Visit Us On FacebookVisit Us On InstagramVisit Us On Pinterest